Zimą zdrożeją gaz, prąd i węgiel
Wyjątkowe trudne miesiące nadchodzą dla właścicieli domów jednorodzinnych w Łódzkiem. Mimo że na razie śnieg i mróz nam nie grożą mieszkańcy regionu liczą pieniądze i zastanawiają się, czy wystarczy ich na ogrzanie mieszkań. Łódzcy bankowcy szacują, że mogą na to wydać od 3 do nawet 15 tysięcy złotych za sezon grzewczy!
05.11.2011 | aktual.: 07.11.2011 10:29
Wyjątkowe trudne miesiące nadchodzą dla właścicieli domów jednorodzinnych w Łódzkiem. Mimo że na razie śnieg i mróz nam nie grożą mieszkańcy regionu liczą pieniądze i zastanawiają się, czy wystarczy ich na ogrzanie mieszkań. Łódzcy bankowcy szacują, że mogą na to wydać od 3 do nawet 15 tys. zł za sezon grzewczy!
Oszacowania zimowych wydatków podjęli się fachowcy z łódzkiego mBanku. Wzięli pod uwagę nie tylko koszty ogrzewania, ale i mniejszych i większych remontów, które trzeba wykonać przed zimą. Przedstawili symulację dotyczącą domu o powierzchni 100 mkw.
- Tylko drobne naprawy dachu będą kosztować 500 - 800 zł, a koszty te znacznie wzrosną, jeśli dach jest mocno uszkodzony - szacuje Dominika Kowalewicz, rzecznik mBanku. - Przed zimą trzeba także wyczyścić i udrożnić rynny, a fachowcy żądają za to 5-6 zł za metr.
Eksperci nie zapomnieli także o oknach. Renowacja jednego drewnianego skrzydła to wydatek 20-30 zł!
W niebo z niepokojem spogląda Elżbieta Wiewiórska, właścicielka niewielkiego domku na łódzkich Chojnach. Z uwagą śledzi też wskazania termometru. - Najbardziej boję się ostrych mrozów, które utrzymają się kilka tygodni - mówi pani Elżbieta. - Mam ogrzewanie elektryczne, w trzech pokojach, kuchni, łazience, toalecie i przedpokoju mam grzejniki. Teraz włączam je tylko w nocy i ustawiam na 20 stopni Celsjusza. Pani Elżbieta z doświadczenia ubiegłych lat wie, że podczas zimy to nie wystarczy. Już niebawem grzejniki będą działać przez całą dobę.
- A to oznacza wydatek rzędu 280-350 zł miesięcznie. Najgorzej jest wiosną, gdy przychodzi płacić tzw. wyrównanie. Zimą płacę rachunki prognozowane, a w kwietniu inkasent odczytuje wskazania licznika i przychodzi faktura. W ubiegłym roku musiałam dopłacić prawie 600 zł, dwa lata temu 500 zł. Zimą staram się odkładać po 50-70 miesięcznie, by mieć z czego wyrównać rachunki - opowiada pani Elżbieta.
Jej mama Zofia także mieszka w niewielkim domku na Chojnach. Wybrała tradycyjny sposób ogrzewania - zainwestowała w piec węglowy. Nie może sobie jednak pozwolić na to, by palić tylko w nocy.
- Dom ma 80 lat, nie jest docieplony - mówi pani Zofia. - Zaczęłam już palić w piecu. Na razie nie podkładam zbyt wiele, ale już zużyłam 70 -80 kg węgla. Kupiłam we wrześniu półtorej tony, wydałam prawie 1.000 zł, które uskładałam latem. To na pewno nie wystarczy. Będę musiała wziąć pożyczkę na zakup dwóch ton węgla, czyli prawie 1.500 zł. Będę ją spłacać do następnej zimy.
Na oszczędności nie mają co liczyć właściciele domków i mieszkań, którzy zainwestowali w ogrzewanie kominkowe. Ceny brykietów z węgla i z drewna wahają się od 8 do 10 zł za paczkę, a paczka wystarcza na kilka godzin palenia. Tona brykietów, np. na giełdach internetowych, kosztuje od 400 do 500 zł.
Zarówno dla pani Elżbiety, jak i jej mamy pocieszające - przynajmniej na razie - wieści ma Zbigniew Cyganiak, przyrodnik z Wartkowic (pow. poddębicki).
- Z obserwacji przyrody wynika, że na razie zima nam nie grozi - tłumaczy Zbigniew Cyganiak. - Zarówno komary, biedronki, jak i borsuki jeszcze nie śpią, co świadczy o tym, że utrzyma się jesień. Obserwowałem też brzezinę, która żółknie od góry, z czego wynika, że wiosna nadejdzie wcześnie. Wierzę także w moc przysłowia "Na Szymona babskie lato kona". W tym roku babie lato było słabe, co ma świadczyć o tym, że zimą nie będzie tęgich mrozów.
Nawet jeśli zima nie będzie trwała zbyt długo, a siarczyste mrozy nie będą nam dokuczać, to i tak będzie drogo. Ceny węgla, prądu i gazu już rosną, ale to nie koniec podwyżek.
Ceny węgla w składach opału są już o kilka procent wyższe niż we wrześniu. Tylko w ciągu miesiąca tona węgla grubego poszła w górę z 690 do 720 zł. Właściciele domów jednorodzinnych mogą zimą zużyć pięć albo więcej ton, więc z ich portfeli zniknie nawet 4 tys. zł.
Do końca roku za gaz zapłacimy od 5,4 do 7,3 procent więcej niż w ubiegłym sezonie. W lipcu zatwierdzono podwyżki cen gazu, które wymuszone były m.in. rosnącymi cenami ropy. W styczniu ceny gazu mają znowu wzrosnąć - o około 1,30 zł, ale tylko w sytuacji, gdy gaz jest wykorzystywany do gotowania. Osoby, które mieszkanie ogrzewają gazem, muszą być przygotowane na podwyżkę rzędu kilkudziesięciu złotych miesięcznie.
Kolejnych podwyżek ciepła i prądu można się spodziewać od nowego roku. Ich wysokość nie jest jeszcze znana.
W październiku spółki energetyczne przesłały do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki propozycje taryf na przyszły rok. I choć nikt oficjalnie ich jeszcze nie komentuje, już wiadomo, że zmiana taryfy nie oznacza na pewno obniżek cen. Pytanie brzmi, ile ceny wzrosną, a nie czy wzrosną.