Zmiana ustawy o nieruchomościach ma umożliwić likwidację bomby ekologicznej
Zmiana ustawy o gospodarce nieruchomościami mogłaby pomóc dokończyć neutralizację składowiska toksycznych odpadów po byłych Zakładach Chemicznych Tarnowskie Góry - mówili uczestnicy wtorkowego posiedzenia sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.
15.11.2016 19:10
Chodzi o dodanie do ustawy nowego celu publicznego - tak, by możliwe było wywłaszczenie prywatnych właścicieli terenów, na których znajdują się odpady niebezpieczne. Samorządowcy i posłowie z Tarnowskich Gór zaapelowali do władz centralnych o pilne działania.
Odpady po zlikwidowanych zakładach od lat uznawane są za największy na Górnym Śląsku problem ekologiczny. Od 1994 r. na likwidację zagrożenia wydano już 230 mln zł, unieszkodliwiając ponad milion metrów sześciennych odpadów. Prace zostały jednak wstrzymane. Do neutralizacji pozostało jeszcze 425 tys. m sześc. odpadów.
Według szacunków na dokończenie prac potrzeba 92 mln zł, ale to nie finanse są największym problemem, lecz skomplikowany stan prawny, uniemożliwiający kontynuację trwających od lat 90. ubiegłego wieku działań. Chodzi m.in. o to, że część odpadów leży na terenach prywatnych, co komplikuje kwestię pozyskania środków na dalszą likwidację.
Posłanka Barbara Dziuk (PiS) przekonywała, że warta rozważenia jest zmiana ustawy o gospodarce nieruchomościami. Chodzi o zapis umożliwiający wywłaszczenie osób z terenów, na których są odpady zagrażające zdrowiu i życiu ludzi oraz środowisku. Posłanka uważa, że zamknięcie tej kwestii umożliwiłaby także specustawa, która uregulowałaby kwestie prawne i finansowe.
W opinii posła Tomasza Głogowskiego (PO) rozwiązanie problemu dawnych zakładów w Tarnowskich Górach mogłoby być dobrym pilotażem dla rozwiązywania podobnych sytuacji.
Główny inspektor ochrony środowiska Marek Haliniak wyraził opinię, że należałoby pomyśleć raczej o rozwiązaniach generalnych, które pozwoliłyby lepiej egzekwować prawo w podobnych sytuacjach, a nie akcie prawnym dedykowanym tylko Tarnowskim Górom.
Radny powiatu tarnogórskiego Józef Korpak wskazał, że od 2008 r. w dawnych Zakładach Chemicznych nic się właściwie nie dzieje. Ocenił, że praprzyczyną kłopotów z dokończeniem zadania jest uciekanie organów państwa od odpowiedzialności i niefrasobliwość Agencji Mienia Wojskowego, która w 2004 r. sprzedała część gruntów w prywatne ręce.
"Władza państwowa nie może uciekać od odpowiedzialności, a tutaj z takim zjawiskiem mamy niestety do czynienia" - powiedział i przypomniał, że Zakłady Chemiczne były przedsiębiorstwem państwowym. Także Korpak za najlepszy sposób rozwiązania tej sytuacji uznał zmianę ustawy o gospodarce nieruchomościami i wywłaszczenie prywatnych właścicieli z części nieruchomości, na której zalegają odpady.
Sytuację komplikuje dodatkowo status prawny Zakładów Chemicznych. Są one podmiotem gospodarczym, którego likwidacja uznana została za zakończoną, ale który nie został wykreślony z Krajowego Rejestru Sądowego - stąd w świetle prawa zakłady są traktowane jak wciąż działający podmiot, w dodatku obciążony długiem i postępowaniem komorniczym - to przyczyna, dla której nie nastąpiło wykreślenie z rejestru.
Burmistrz Tarnowskich Gór Arkadiusz Czech uważa, że dokończenie likwidacji jest możliwe dzięki nowym przepisom ustawy o środowisku z 2014 r. Dzięki nim można tarnogórskie odpady uznać za historyczne - wystarczy wniosek starosty do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska - i wykreślić Zakłady Chemiczne z KRS.
Jeżeli zakłady przestaną figurować w KRS, posiadaczem wszystkich odpadów - również tych zalegających na gruntach prywatnych - stałby się Skarb Państwa, reprezentowany przez starostę. Na przeszkodzie stoi jednak zadłużenie dawnych Zakładów Chemicznych i prowadzona egzekucja komornicza z nieruchomości Skarbu Państwa, na których zalegają toksyczne odpady. Uregulowanie przez Skarb Państwa należności zakładów wobec wierzyciela nie jest to możliwe, dopóki dłużnik nie jest wykreślony z KRS.
Starosta tarnogórski Józef Burdziak wskazał, że na dzisiaj najważniejszym problemem jest właśnie wszczęta w 2015 r. egzekucja komornicza, co uniemożliwia skierowania środków finansowych i kontynuowanie zadania.
W posiedzeniu komisji uczestniczył też Michał Szwarcnabel, który kupił część terenów po zakładach. Twierdził, że nabył ten grunt, bo chciał na nim budować lądowisko. Deklarował, chce go odsprzedać, ale negocjacje w tej sprawie nie przyniosły rezultatu.
"Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ktoś kupił dawno temu teren za dwa grosze, chce sprzedać troszeczkę drożej" - powiedziała radna powiatowa Maria Ożga domagając się pilnego rozwiązania problemu.
Na terenie byłych zakładów znajdowało się ok. 1,5 mln m sześc. toksycznych odpadów. Niebezpieczne substancje, w tym związki boru, baru, miedzi i cynku są zagrożeniem dla wód podziemnych. Próby rozbrojenia ekologicznej bomby trwają niemal od początków lat 90., jednak termin ostatecznego zakończenia prac był wielokrotnie przesuwany. Katowicki fundusz ekologiczny w minionych latach przeznaczył na działania związane z unieszkodliwieniem toksycznych odpadów w sumie ok. 70 mln zł.