Zwolnili cię? Jesteś wolny!

Bezrobocie nie jest końcem świata. Może oznaczać dla ciebie nowy, lepszy początek. O ile pozytywne myślenie połączysz z intensywnym działaniem

Zwolnili cię? Jesteś wolny!
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

30.12.2009 09:15

Zawsze marzyłeś o ekscytującym życiu, a bałeś się chwycić byka za rogi? Utrata pracy daje ci okazję rozpoczęcia nowego życia. Piszę to na podstawie własnego doświadczenia. Kilka razy w życiu dostałem wypowiedzenie. A potem nieodmiennie zdobywałem lepszą robotę (etat, zlecenia, projekty), która zdecydowanie bardziej odpowiadała moim zainteresowaniom, pasjom i wykształceniu. Że o finansowych oczekiwaniach nie wspomnę. Jak mówi stare przysłowie Indian (albo Eskimosów lub Chińczyków): nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!

Głowa do góry

Niezaradność, brak motywacji, bierność, liczenie na pomoc rodziny, wykorzystywanie systemu opieki społecznej – to, według badań CBOS, główne przyczyny trwania w zawodowej bezczynności. Do tego dochodzi obwinianie wszystkich wokół, tylko nie siebie. Powodów swej niedoli upatrujemy w kryzysie, w bezdusznym kapitalizmie i biurokracji. A także w ludziach, którzy dostali angaż, bo mieli znajomości, układy, plecy. - Leniwi uczniowie mówią, że nauczyciel uwziął się na nich i dlatego nie zdali z klasy do klasy – podkreśla Andrzej Zachariasz, doradca personalny. – Nawet słowem się nie zająkną, że zbijali bąki przez cały rok. Podobny mechanizm obronny widzę u wielu bezrobotnych. Aby zachować dobre zdanie na swój temat, mają pretensje do całego świata, ale zła w sobie nie widzą.

Nie przychodzi nam do głowy, że aby zmienić swój los, trzeba najpierw zmienić swoje zachowanie i myślenie.

Świetnie pisze o tym Paul Arden, były dyrektor kreatywny agencji Satchi&Satchi: „Będziesz musiał zmienić swoje życie. I tak nie byłeś zadowolony z tego, jak wyglądało. Musisz zacząć od początku. Dostałeś od losu wspaniałą szansę”. Czasy prosperity rozleniwiają. Sukcesy przychodzą stosunkowo łatwo. Teraz wreszcie masz sposobność, by przekonać siebie – i rynek – ile rzeczywiście jesteś wart. *Weź się do roboty *

Psycholodzy biznesu radzą, by w obliczu porażki postawić sobie pytanie: gdzie popełniamy błąd i co powinniśmy zmienić w swoim postępowaniu? Jest takie amerykańskie powiedzenie: znaleźliśmy naszego największego wroga i tym wrogiem jesteśmy my sami. Są oczywiście rzeczy, na które nie masz wpływu. Kryzys to ogromne fale, które w krótkim czasie zmieść mogą twoją branżę, przedsiębiorstwo, dział czy stanowisko pracy. Choćbyś był najlepszym mechanikiem samochodowym, bankierem albo prezesem nic na to nie poradzisz. A jednocześnie tylko od ciebie zależy, jak szybko nauczysz się po tych falach śmigać. W czasach niepewności kompetencją niezbędną okazuje się surfowanie – po zawodach, firmach, a nawet sektorach przemysłu czy usług. Banki zwalniają? Spróbuj zahaczyć się w FMCG (branża dóbr szybkozbywalnych) – tam rekrutacje, np. na przedstawicieli handlowych, trwają w najlepsze. Fabryka samochodowa zwija działalność? Ale za to może obszar IT trzyma się mocno w twojej okolicy. A zatem rób coś, nie zwlekaj. Bądź elastyczny.
Jest nabór do pracy, na której kompletniej się nie znasz? Mimo wszystko zgłoś swoją kandydaturę. Nawet jeśli nie zostaniesz przyjęty, przypomnisz sobie, jak trzeba się zachowywać na rozmowie kwalifikacyjnej A najlepiej zdobyć nowe kwalifikacje, iść na szkolenie czy kurs (niektóre z nich finansują urzędy pracy).

Uwierz w siebie

Cechuje cię niewiara we własne siły oraz niska samoocena połączona z przeświadczeniem, że i tak się nie uda? Jest to tzw. samospełniające się proroctwo. Brak entuzjazmu, apatia, patrzenie na świat przez ciemne okulary – to wszystko przekreśla twoje szanse u potencjalnego pracodawcy. On nie chce mieć na swoim pokładzie pesymisty, ponuraka, człowieka zgorzkniałego i wypalonego. Szczególnie że frustracja często przeradza się w agresję. Patrzymy wtedy wilkiem na ludzi, którym się udało. Stajemy się nieżyczliwi i zawistni. Ową agresję, podobnie jak czarnowidztwo, trudno ukryć na rozmowie wstępnej.

A jakie jest remedium na obniżone samopoczucie? Wsparcie społeczne. Czyli? Rozmowa z żoną, przyjacielem albo osobą przypadkową poznaną w pubie. Nie omijaj ludzi szerokim łukiem (choć w kryzysie jest to odruch „naturalny”). Jeśli nie pocieszy cię ktoś bliski, są jeszcze telefony zaufania, biura interwencji kryzysowej i psychiatrzy (farmakologia skutecznie leczy z depresji).

A gdy znowu nabierzesz optymizmu, niechybnie powiesz: „Zwolnili mnie – jestem więc wolny”. Wolny nie od pracy, ale wolny do nowych wyzwań, projektów i realizacji zarzuconych kiedyś marzeń.

Janusz Sikorski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)