Trwa ładowanie...

Alarmujący raport NIK. Bakterie chorobotwórcze i substancje podobne do amfetaminy w suplementach diety

Kontrole wykazały, że w sprzedaży były suplementy diety zawierające np. bakterie chorobotwórcze, substancje zakazane z listy psychoaktywnych, czy podobne do amfetaminy.

Alarmujący raport NIK. Bakterie chorobotwórcze i substancje podobne do amfetaminy w suplementach dietyŹródło: Fotolia
d4b14pw
d4b14pw

Badania laboratoryjne suplementów diety zlecone przez NIK wykazały, że wiele preparatów sprzedawanych w Polsce nie wykazuje cech deklarowanych przez producentów. Co gorsza zdarzają się produkty szkodliwe dla zdrowia. Kontrole wykazały, że w sprzedaży były suplementy diety zawierające np. bakterie chorobotwórcze, substancje zakazane z listy psychoaktywnych, czy podobne do amfetaminy.

Kontrolerzy NIK zwrócili także uwagę na problem oszukańczych praktyk, jakie stosują producenci i dystrybutorzy. Często reklamują oni suplementy jako równoważne produktom leczniczym. Dzieje się to przy biernej postawie organów państwa. Według NIK taki stan może rodzić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów.

"W obecnym stanie prawnym każdy może wprowadzić suplement na rynek, deklarując jedynie jego skład organom sanitarnym w drodze tzw. notyfikacji. Teoretycznie istnieją szanse, że produkt, który trafia na rynek zostanie zbadany, jednak w praktyce skala rynku przekracza aktualne możliwości kontrolne Inspekcji Sanitarnej" - czytamy w raporcie NIK.

Kontrole, które prowadzi Inspekcja dotyczą zaledwie części rynku, a same postępowania mogą trwać nierzadko - jak wykazała kontrola NIK - nawet kilka lat. W licznych przypadkach sprzedawane suplementy diety nie są badane. Ochrona konsumentów staje się wówczas fikcją.

d4b14pw

Uznając, że suplementy diety nie stanowią zagrożenia dla zdrowia i życia, jeżeli są stosowane zgodnie z zaleceniem zamieszczonym na opakowaniu, organy Inspekcji Sanitarnej nie wykonywały w ogóle kompleksowych badań prób tych substancji pod kątem zgodności faktycznego składu ze składem umieszczonym na opakowaniu.

Najwyższa Izba Kontroli zleciła badanie losowo wybranych suplementów diety Narodowemu Instytutowi Leków pod kątem badań jakościowych oraz Łódzkiemu Regionalnemu Parkowi Naukowo-Technologicznemu - pod kątem analizy jakościowej pojedynczych związków z mieszaniny wieloskładnikowej wybranych próbek suplementów diety.

Wyniki tych badań są alarmujące. W jednej próbce wykryto zanieczyszczenie produktu - obecność tzw. bakterii kałowych. Ich obecność stwarzała poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów. NIK poinformowała Głównego Inspektora Sanitarnego o stwierdzeniu bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia konsumentów.

Do 3 lutego 2017 r. z wprowadzonej do obrotu partii tego suplementu w liczbie ponad 165 tys. opakowań (ponad 1,65 miliona kapsułek) wycofano z obrotu jedynie 16 317 sztuk opakowań. NIK zgłosił sprawę do Prokuratora Generalnego i prokuratura wszczęła już postępowanie.

d4b14pw

Ponadto na jedenaście badanych prób, w czterech próbkach suplementów diety z grupy probiotyków stwierdzono obecność niewykazanych w składzie szczepów drobnoustrojów. Również w czterech próbkach poddanych badaniu stwierdzono niższą, niż deklarowana na opakowaniu, liczbę bakterii probiotycznych.

Podkreślić należy, że nawet przy tak niewielkiej skali badań, odsetek produktów zawierających niekorzystne dla zdrowia składniki jest bardzo wysoki.

Nieskuteczny nadzór służb sanitarnych

NIK uznał też nadzór Głównego Inspektora Sanitarnego nad podległymi organami Inspekcji Sanitarnej odpowiedzialnymi za natychmiastowe eliminowanie z obrotu niebezpiecznych produktów za mało skuteczny.

d4b14pw

"Z wybranych do kontroli 45 suplementów diety, które nie powinny być wprowadzone do obrotu z uwagi na zawartość niedozwolonych składników, aż 38 w czasie prowadzenia badań kontrolnych przez NIK znajdowało się w sprzedaży (sprawdzono sprzedaż internetową)" - czytamy w raporcie.

Produkty te zawierały składniki kwestionowane przez GIS, stwarzające niebezpieczeństwo dla konsumentów. Mogły one m.in. wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia, czasami zatruć pokarmowych.

Główny Inspektor nie podjął jednak wystarczających działań w celu wyeliminowania zagrożeń. NIK twierdzi, że do 3 lutego 2017 r. 33 z kwestionowanych 38 suplementów diety nadal można było kupić przez internet.

d4b14pw

Nie mniej bulwersujący jest kolejny przykład dotyczący suplementu diety z grupy tzw. „spalaczy tłuszczu”. Wyniki badań laboratoryjnych otrzymane w grudniu 2015 r. ujawniły zafałszowanie produktu stymulantami, podobnymi do amfetaminy. NIK twierdzi, że Główny Inspektor zareagował dopiero po około czterech miesiącach. Podjęte już w trakcie kontroli NIK działania spowodowały wycofanie z rynku jedynie 316 opakowań tego produktu. Od 2012 r. tylko jeden importer rozdystrybuował ponad 10 tys. opakowań (tj. ponad 900 tys. tabletek) tego środka.

NIK podkreśla szczególną wagę tego przypadku. Ten konkretny suplement obok niezadeklarowanej substancji zawierał także składniki, które nie powinny wchodzić w skład środków spożywczych. Są bowiem niebezpieczne dla ludzi (m.in. Acacia Rigidula, należącą do roślin, które zawierają dimetylotryptaminę, czyli środek wymieniony w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, jako substancja psychoaktywna).

Lukratywny rynek, który rośnie

Rynek suplementów diety rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie. W 2015 r. Polacy wydali na suplementy diety 3,5 mld zł, kupując blisko 190 mln opakowań. Statystyczny Polak nabył sześć opakowań suplementów diety, wydając na nie ok. 100 zł.

d4b14pw

[

NIK ]( # )

W rejestrze Głównego Inspektoratu Sanitarnego od 2007 r. wpisano łącznie blisko 30 tys. produktów zgłoszonych jako suplementy diety. Badania wykazują, że rynek ten w latach 2017-2020 będzie rozwijał się w tempie ok. 8 proc. rocznie.

Na dynamiczny rozwój rynku suplementów diety wpływ ma ich reklama. Z danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynika, iż od 1997 r. do 2015 r. liczba reklam z sektora produktów zdrowotnych i leków (w tym suplementów diety) wzrosła blisko dwudziestokrotnie, podczas gdy ogólna liczba reklam tylko trzykrotnie.

Polacy tymczasem niewiele wiedzą o suplementach diety. Przeprowadzone przez TNS Polska w 2014 r. badanie wykazało, że wiele osób mylnie uznało suplementy za „witaminy” (31 proc.), czy „minerały” (8 proc.), a aż 41 proc. badanych przypisało suplementom diety właściwości lecznicze, których produkty te nie mają. Ponadto 50 proc. pytanych uważało, że suplementy są tak samo kontrolowane jak leki.

d4b14pw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4b14pw