"Ukradli mi tożsamość". Co zrobić, gdy ktoś zaciągnął kredyt na twoje konto?
Michał jest wręcz przewrażliwiony na punkcie ochrony danych osobowych, w internecie wszystko szyfruje, a dowodu osobistego pilnuje jak oka w głowie. Wszystko na nic. Pod koniec sierpnia dowiedział się, że ktoś podszywając się pod niego zaciągnął trzy kredyty o wartości 16 tys. zł. Mogło być gorzej – średnio złodzieje próbują w taki sposób wyłudzić 28 tys. zł, a rekord w tym roku to ponad 6 mln zł. Od 2008 roku udaremniono próby wyłudzeń na kwotę ponad 3,5 mld zł.
28.10.2016 | aktual.: 28.10.2016 11:49
Michał jest wręcz przewrażliwiony na punkcie ochrony danych osobowych, w internecie wszystko szyfruje, a dowodu osobistego pilnuje jak oka w głowie. Wszystko na nic. Pod koniec sierpnia dowiedział się, że ktoś podszywając się pod niego zaciągnął trzy kredyty o wartości 16 tys. zł. Mogło być gorzej - średnio złodzieje próbują w taki sposób wyłudzić 28 tys. zł, a rekord w tym roku to ponad 6 mln zł. Od 2008 roku udaremniono próby wyłudzeń na kwotę ponad 3,5 mld zł.
Poznajcie Michała. Michał ma pewną obsesję. Kiedy kupuje coś przez internet, zawsze wpisuje adres dostawy inny niż ten, pod którym jest zameldowany i który widnieje w jego dokumentach. Swoje wrażliwe dane przechowuje wyłącznie na zaszyfrowanym dysku, korzysta z poczty, która szyfruje wiadomości, po sieci porusza się tylko z pomocą VPN-a, zawsze blokuje skrypty śledzące w przeglądarce internetowej i codziennie kasuje tzw. cookies. Tam, gdzie jest to możliwe, korzysta z dwustopniowego logowania, co oznacza, że oprócz hasła wpisywanego w przeglądarce stosuje dodatkowy kod z telefonu. I co najważniejsze, nigdy nie zostawia w obcych rękach swoich dokumentów tożsamości, ani nie pozwala ich kserować bez wyraźnej przyczyny.
Nie, Michał nie pracuje w służbach specjalnych. Pracuje w korporacji i nie ma specjalnie nic do ukrycia. Oprócz swoich danych osobowych - jak każdy, kto nie chce wpakować się w kłopoty. Od innych różni go to, że mimo obsesji na punkcie bezpieczeństwa swoich danych, dziś ma kilka kredytów o wartości 16 tys. zł, których nie chciał. Oczywiście nigdy też tych pieniędzy nie zobaczył. ##Z BIK miało być jeszcze bezpieczniej O tym, że coś jest nie tak, Michał dowiedział się 29 sierpnia. Tego dnia chciał założyć sobie konto w Biurze Informacji Kredytowej. - Chciałem poczuć się jeszcze bezpieczniej - tłumaczy.
To była dobra okazja. Po tym, jak w sierpniu pojawiły się informacje, że z kancelarii komorniczych wyciekła baza PESEL, a łupem hakerów mogły paść dane kilkuset tysięcy osób, BIK zaoferował promocję - każdy, kto do końca września założył konto w BIK, przez rok mógł za darmo otrzymywać e-mailowe lub sms-owe alerty, czyli powiadomienia, że jakiś bank wysłał zapytanie o naszą historię kredytową. Jeśli nie staramy się właśnie o kredyt, a dostaniemy taki alert, to oznacza jedno: ktoś próbuje wyłudzić kredyt na nasze nazwisko.
Michał postanowił skorzystać z promocji. Ale kiedy próbował założyć sobie konto w BIK, okazało się, że... już je ma. Mówiąc dokładniej, w BIK istnieje już konto założone na jego nazwisko i numer PESEL.
- Początkowo myślałem, że to jakiś błąd obciążonych serwerów z powodu wspomnianej promocji darmowych alertów, więc zadzwoniłem na infolinię w celu odblokowania dostępu - opowiada Michał. Nic z tego, nie przeszedł telefonicznej weryfikacji.
- Na pytanie o miejsce zamieszkania odpowiedziałem błędnie, na pytanie o numer telefonu odpowiedziałem błędnie, ba, podałem nawet błędne nazwisko rodowe matki. Dopiero wtedy do mnie dotarło, że ktoś naprawdę ukradł mi tożsamość – relacjonuje.
Złodziej doskonale wiedział, co zrobić z tym łupem. Jak się okazało, do dziś 17 razy próbował zaciągnąć kredyt na dane Michała w różnych instytucjach finansowych. W trzech mu się udało. 14 tys. zł dostał w banku, 1600 zł i kolejne 600 zł w dwóch różnych firmach pożyczkowych – w sumie 16,2 tys. zł.
- Pierwszy wniosek o kredyt złożył 24 marca, dzień po tym, jak założył na moje dane konto w BIK – mówi Michał. – Był sprytny, nie działał na oślep, chciał dzięki BIK wiedzieć, gdzie mam jakiś kredyt, żeby unikać tego banku, bo mogą mieć tam moje prawdziwe dane, on znał tylko nazwisko, PESEL i imiona rodziców, reszta na podrobionym przez niego dowodzie się nie zgadza – dodaje.
Najwyższa kwota, jaką próbował wyłudzić oszust to 40 tys. zł, bo wiedział, że Michał ma już kredyt hipoteczny, więc jego zdolność kredytowa nie pozwala na wiele. Na szczęście i tych 40 tys. nie dostał. ##Pilnuj nawet kserokopii dowodu Jak to się stało, że ktoś okradł Michała z tożsamości? Nie wiadomo. Na pewno nie zgubił dokumentów ani mu ich nie ukradziono. Sam podejrzewa, że jego dane musiały zostać zhakowane, kiedy wysyłał je pocztą elektroniczną. Robi to dość często na potrzeby zawarcia umowy zlecenie czy o dzieło i choć wysyłając je sam szyfruje wiadomości, odbiorca mógł nie być już tak ostrożny.
Najczęściej jednak jesteśmy okradani z danych osobowych w tradycyjny sposób – kiedy zgubimy dowód osobisty lub ktoś nam go ukradnie, albo po prostu zostawimy do pod zastaw wypożyczonego sprzętu – nart czy kajaka. Generalny Inspektor Danych Osobowych od lat przestrzega, żeby tego nie robić, bo wypożyczalnie nie mają prawa zatrzymywać ani kserować naszych dokumentów. Zatrzymanie cudzego dowodu osobistego jest zresztą wykroczeniem, za które grozi kara więzienia do 1 miesiąca albo grzywna.
Ostatnio GIODO przestrzega również, żeby nie zostawiać kserokopii swoich dokumentów operatorom komórkowym podczas rejestracji kart pre-paid (w związku z ustawą antyterrorystyczna każdy musi zarejestrować swoją kartę najpóźniej do 1 lutego 2017 r.). ##Rekordowa liczba zastrzeżonych dokumentów Co zrobić, kiedy zorientujemy się, że straciliśmy dowód osobisty, paszport albo inny dokument tożsamości lub ktoś wykorzystuje nasze dane osobowe ukradzione w inny sposób?
Jeszcze zanim pójdziemy na policję, w pierwszej kolejności należy jak najszybciej zastrzec dokumenty w systemie Dokumenty Zastrzeżone. To centralna baza, do której dostęp mają wszystkie banki i niektóre inne instytucje finansowe. Jeśli stracimy dowód osobisty, wystarczy zgłosić to w najbliższym banku, nawet niekoniecznie swoim, a system zablokuje go we wszystkich pozostałych.
Z najnowszych danych infoDOK wynika, że w trzecim kwartale 2016 roku w systemie tym zastrzeżono rekordowo dużą liczbę utraconych dokumentów. Tylko od lipca do końca września zastrzeżono w nim 39,1 tys. dowodów osobistych, paszportów i praw jazdy. Dla porównania, w II kwartale liczba zastrzeżonych dokumentów to 35 tys., a w I kwartale – 28 tys.
- Analizując szczegółowo liczby zastrzeżeń odnotowanych w III kwartale br. wiele wskazuje na to, że kilka tysięcy dodatkowych wpisów miało związek z informacją o rzekomym wycieku danych z bazy PESEL. W czasie 2-3 tygodni od pojawienia się tej informacji poziom zastrzeżeń był znacznie wyższy niż standardowo o tej porze roku – komentuje Grzegorz Kondek z systemu Dokumenty Zastrzeżone.
W III kwartale udaremniono ponad 1,5 tys. prób wyłudzeń kredytów na podstawie wykradzionej tożsamości o wartości prawie 65 mln zł. Od początku roku – już prawie 210 mln zł. Od 2008 roku, od kiedy zaczęto prowadzić takie statystyki, udało się nie dopuścić do 65,8 tys. prób wyłudzeń kredytów na kwotę 3,5 mld zł.
Średnia kwota takiej próby wyłudzenia w ostatnich miesiącach to 28 tys. zł. Michał ze swoimi 16 tys. może czuć się szczęściarzem. Najwyższa kwota, jaką w ten sposób próbowano wyłudzić tylko w III kwartale to ponad 6 mln zł. ##Komornik nie zabierze telewizora, ale... W całej tej sytuacji pocieszające jest, że nikt nie ściga Michała za długi zaciągnięte na jego nazwisko przez przestępcę. Nie dostaje wezwań do zapłaty, a tym bardziej żaden komornik nie próbuje wynosić mu z domu telewizora. Instytucje finansowe wiedzą już, że jest ofiarą. Ale to nie znaczy, że człowiek, któremu ukradziono tożsamość, nie ma z tego powodu kłopotów.
- Chciałem podpisać umowę na kartę kredytową. Wybrałem bank, przyjechał już nawet kurier z dokumentami do podpisu, ale nagle okazało się, że jej nie dostanę, bo w systemie banku pojawił się alert bezpieczeństwa i nie dostanę ani karty kredytowej ani żadnego innego kredytu – mówi Michał.
To było jeszcze zanim dowiedział się, że ktoś zaciągnął długi na jego konto i jego historia w BIK jest zła. Wtedy jeszcze myślał, że to jakaś pomyłka. Teraz, choć banki i firmy pożyczkowe wiedzą już, że to nie on, a sprawą zajmuje się policja, Michałowi na razie i tak nie zaufa żaden bank.
- Planowałem wziąć kredyt hipoteczny, bo chcę zmienić mieszkanie na większe. Ale nic z tego. Żaden bank mi go nie przyzna, bo mam złą historię w BIK i muszę czekać, aż sprawa się przedawni – mówi Michał. ##Będzie jeszcze gorzej Tym razem ofiara nawet nie prowokowała, była wręcz nawet nadzwyczaj ostrożna, jeśli chodzi o ochronę swoich danych osobowych, a i tak nie udało jej się ochronić swojej tożsamości. To niestety znak czasów, przed którym nie uda nam się uciec.
Jak wynika z raportu firmy doradczej EY, w ostatnim roku aż 74 proc. instytucji finansowych spotkało się z próbą wyłudzenia przy wykorzystaniu skradzionych lub fałszywych dokumentów. A skala wciąż rośnie. W ubiegłym roku było to 63 proc instytucji.
- W Wielkiej Brytanii już 27 proc. dorosłych obywateli padło ofiarą kradzieży tożsamości – wskazuje Marcin Nadolny z SAS Institute, firmy zajmującej się zarządzaniem ryzykiem cyberprzestępczością i ochroną systemów w firmach. I lepiej nie będzie w świecie, w którym mamy więcej aktywnych telefonów komórkowych niż szczoteczek do zębów. Tyle tylko, że częściej z tożsamości będą nas okradać hakerzy niż kieszonkowcy.