25 lat polskich dróg. Jest po czym jeździć
Stan dróg szybkiego ruchu wyglądał w 1989 roku jak nasza gospodarka. A może nawet gorzej. Głównym powodem do dumy władz PRL była trasa katowicka zwana gierkówką. Gdy wszyscy od kilkudziesięciu lat budowali bezkolizyjne autostrady, u nas powstała licząca kilkaset kilometrów zwykła dwupasmówka.
Dokąd dojechaliśmy w ostatnim ćwierćwieczu?
Przez ostatnie ćwierćwiecze staraliśmy się nadrabiać infrastrukturalne zapóźnienia. Z oceną budowy naszych dróg jest trochę jak z oceną ostatnich 25 lat. Jedni stwierdzą, że dokonaliśmy gigantycznego skoku, budując w sumie ponad 2,5 tys. kilometrów tras szybkiego ruchu. Inni popatrzą na mapę i powiedzą, że można było zrobić dużo więcej, a tak w ogóle to do Niemiec nie mamy się nawet co porównywać.
1989 rok, czyli autostrady głównie poniemieckie
Stan dróg szybkiego ruchu wyglądał w 1989 roku jak nasza gospodarka. A może nawet gorzej. Głównym powodem do dumy władz PRL była trasa katowicka zwana gierkówką. Gdy wszyscy od kilkudziesięciu lat budowali bezkolizyjne autostrady, u nas powstała licząca kilkaset kilometrów zwykła dwupasmówka.
Z 241 km autostrad większość to fragment A4 na Dolnym Śląsku, który zbudowały jeszcze przed 1939 rokiem hitlerowskie Niemcy. Poza tym przez całe lata 80. powstały kilkudziesięciokilometrowe fragmenty, takie jak: ten na A2 pod Wrześnią w Wielkopolsce, A1 pod Tuszynem, czy A4 na Śląsku.
Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja z drogami ekspresowymi, których było niecałe 130 km z czego 28-kilometrowy odcinek obwodnicy Kielc to tylko jednopasmówka.
1997 rok, czyli nic się nie zmienia
Po ośmiu latach od odzyskania wolności przybyło....43 km autostrad oraz 19 km ekspresówek dwupasmowych i 27 km jednopasmowych. To dawało niecałe 10 km nowej drogi szybkiego roku rocznie, czyli długość jednej krótkiej obwodnicy.
I rzeczywiście, większość oddawanych w tamtym okresie tras miała wyprowadzać ruch z miast. W ten sposób powstała obwodnica Miłomłyna na S7, Świecia na S5, czy Zielonej Góry wzdłuż S3. Autostrady urosły tylko o krótki fragmenty A4 w okolicach Katowic i Krakowa.
2000 rok, czyli budowy symboliczne
W krótkim trzyletnim okresie wreszcie coś się na drogach ruszyło. Przede wszystkim w roku 2000 oddano blisko 100-kilometrowy odcinek A4 od Wrocławia do Opola. W sumie trasa liczyła więc już solidne 300 km.
Kontynuowano też budowę obwodnic: kolejny fragment trasy omijającej Świeć, Nowej Soli, czy Radzymina. Ta ostatnia była pierwszą trasą szybkiego ruchu na wschód od Wisły. W nowe Tysiąclecie weszliśmy z 380 km autostrad i 200 km dróg ekspresowych.
2004 rok, czyli unijne bezdroża
Gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, byliśmy najprawdopodobniej krajem o najmniejszej liczbie dróg szybkiego ruchu na kilometr kwadratowy terytorium. Na koniec 2004 roku mieliśmy jedynie 545 km autostrad i 220 km ekspresówek. Z krajami unijnymi autostradą A6 połączony był tylko Szczecin, a do wszystkich innych dużych miast trzeba było jeździć niebezpiecznymi jednopasmowymi drogami krajowymi.
Przed wejściem do UE nie udało się otworzyć fragmentu A2 od Poznania do Nowego Tomyśla, jednak już pod koniec roku był on przejezdny. Od 2000 roku do użytku oddano kolejny fragment A4 koło Opola. Trasa w sumie liczyła już ponad 340 km, choć dzieliła ją na pół aglomeracja Śląska.
2005 rok, czyli nie ma dróg, a są budowy
W rok od wejścia do Unii Europejskiej nie widać jeszcze efektów prac. Jednak, to właśnie w tym roku zaczęły się budowy wielu dróg, które powstały w kolejnych latach.
Niecałą dekadę temu udało się wreszcie połączyć autostradę A4 w jeden ciąg. Od teraz od Bolesławca jedną trasą można było dojechać aż do Krakowa. Cały odcinek liczył ponad 370 km.
2007 rok, czyli możesz autostradą tylko w jedną stronę
Wreszcie widać, na co idą unijne fundusze. W lipcu 2006 roku oddano do ruchu, liczący ponad 100 km, fragment A2 od Konina aż do Strykowa pod Łodzią.
Jednocześnie naszą sieć autostradową połączono częściowo z siecią europejską. Inna sprawa, że tylko w jedną stronę. Wyremontowany fragment dawnej niemieckiej autostrady dał nam nową trasę A18, ale tylko dla jadących na zachód. Podążający z Niemiec do Polski jadą do dziś zwykłą drogą krajową, ale za to po płytach położonych jeszcze przed 1939 rokiem.
Na północy rozpoczęto budowę A1. Trasa powstaje z prywatnych funduszy w systemie koncesyjnym.
2010 rok, coś się ruszyło
Po nieco ponad piętnastu latach wolności mieliśmy trzy razy więcej autostrad (zamiast 241 km już 867 km) oraz aż sześciokrotnie więcej ekspresówek (124 km do 774 km). Cały czas było to mało. Nie licząc A4, które łączyło Kraków, Katowice i Wrocław, pomiędzy pozostałymi dużymi miastami trzeba było jeździć drogami krajowymi.
W trzy lata od przydzielenia nam prawa do organizacji Euro 2012 udało się zrobić A4, którą można było dostać się do i z Niemiec. Z kolei oddając spory kawałek S3 ze Szczecina do Wrocławia przestało się opłacać jeździć niemieckimi autostradami.
2012 rok, czyli europrzejezdność
Z planowanych na Euro 2012 autostrad niewiele wyszło, ale i tak kierowcy mogli być zadowoleni. Z Warszawy do Berlina wreszcie można dojechać w 5 godzin, a jak komuś się naprawdę spieszy to i w 4 godziny da radę. W ten sposób nasza stolica przestała być ostatnią w Unii Europejskiej bez autostrady.
Sporo wydłużyła się też A1, którą do Euro można było przejechać z Gdańska do Torunia, a kilka miesięcy później, z małą wyrwą pod Kowalem, aż do Łodzi.
Rozpoczętych budów nie dało się już zatrzymać i przecinania wstęg zaczęły się kilka miesięcy później.
2014, czyli nie jest źle
Po ćwierćwieczu wolnej Polski może nie ma się czym chwalić, ale jest po czym jeździć. Autostrady tworzą dziś komunikacyjny kręgosłup łączący wschód i zachód oraz centrum z północą.
Szkielet uzupełniają jeszcze mocno porwane, ale już coraz dłuższe, bezpłatne drogi ekspresowe.
W sumie na dziś mamy 1520 km autostrad oraz 1390 km dróg ekspresowych. Według rządowych planów to już odpowiednio 77 proc. i 25 proc. stanu docelowego. W kolejnych latach budowa skupić ma się na ekspresówkach.
2022 rok, czyli powoli budujemy ekspresówki...
Według najnowszych planów rządu, skrojonych pod unijny budżet i dotacje dla Polski, w 2022 roku powstać ma cała S5, S8, czy niemal cała S3. Poza tym niemal na ukończeniu będą S17 oraz S7, a spore odcinki będą mieć także S19 i S61.
Do listy priorytetów zaliczona zostanie także S6, biegnąca wzdłuż polskiego wybrzeża. Powstanie 200-kilometrowego odcinka od Szczecina do Słupska obiecała kilkanaście dni temu wicepremier Elżbieta Bieńkowska.
Dzięki temu do 2022 roku wszystkie duże miasta zostaną skomunikowane z Warszawą ekspresówkami oraz autostradami.
... a docelowo wygląda to tak
Kiedy powstanie kompletna lista planowanych tras szybkiego ruchu? Tego nikt na razie nie wie. Często padają daty: 2030, 2035 albo nawet 2040 rok.
Za kolejne ćwierćwiecze powinniśmy poruszać się bezproblemowo z zachodu na wschód i ze północy na południe. Nawet przejazd ze Szczecina do Rzeszowa, czy z Wrocławia do Suwałk nie powinny zająć więcej niż 5-5,5 godziny.
Oczywiście, pod warunkiem że do tego czasu nasze autostrady i ekspresówki się nie zakorkują.