63 proc. bezrobotnych nie chce pomocy urzędu pracy

70 proc. bezrobotnych – których za pośrednictwem ankiety zapytał Powiatowy Urząd Pracy w Gdańsku – nie chce pomocy „pośredniaka” w szukaniu zatrudnienia.

63 proc. bezrobotnych nie chce pomocy urzędu pracy
Źródło zdjęć: © PAP

22.05.2013 | aktual.: 16.06.2014 14:27

63 proc. bezrobotnych – których za pośrednictwem ankiety zapytał Powiatowy Urząd Pracy w Gdańsku – nie chce pomocy „pośredniaka” w szukaniu zatrudnienia. Twierdzą oni, że wolą samodzielnie starać się o pracę. Dlaczego więc w ogóle się rejestrują? Urzędnicy nie mają wątpliwości. Chodzi o ubezpieczenie zdrowotne.

- Na dzień 22 maja zarejestrowanych jest 19 940 osób bezrobotnych z czego 12 389 osób zadeklarowało, że nie chce żadnego wsparcia ze strony urzędu, pozostałe 7 551 osób oczekuje wsparcia: m.in. w poszukiwaniu pracy, podniesienia swoich kwalifikacji zawodowych lub w postaci innych form wsparcia. Czyli 63 proc. osób zarejestrowanych nie chce współpracować z urzędem. Decyzja ta, podyktowana jest różnymi czynnikami, osoby zarejestrowane pracują na "czarno" i chcą mieć ubezpieczenie zdrowotne, którego nie mogą uzyskać od pracodawcy, ponadto w PUP rejestrują się małżonkowie, których partnerzy pracują za granicą i nie mogą objąć swoim ubezpieczeniem członków rodziny - wyjaśnia Iwona Romanowicz, kierownik referatu ds. marketingu pośrednictwa pracy, promocji i obsługi medialnej w Powiatowym Urzędzie Pracy w Gdańsku.

W Gdańsku sondaż przeprowadzono przy okazji pilotażowego tzw. profilowania bezrobotnych (w przyszłym roku ma ono być stosowane we wszystkich urzędach). Polega ono na tym, by już na etapie zapisywania osoby na liście bezrobotnych określić, jaka jest jego motywacja. Bezrobotny zostanie przyporządkowany do jednej z trzech grup. Pierwsza to bezrobotni aktywni, czyli osoby samodzielne, dobrze przygotowane do pracy i wymagające jedynie przedstawienia ofert od pracodawców. Następna grupa to osoby mające obniżoną motywację do szukania pracy - zanim zaczną umawiać się na rozmowy kwalifikacyjne, muszą podnieść swoje kwalifikacje np. podczas szkolenia albo stażu u pracodawcy. Ostatni profil to bezrobotni oddaleni od rynku pracy: długotrwale bezrobotne, słabiej wykształcone, w urzędach rejestrujące się głównie dla ubezpieczenia zdrowotnego. Osoby te często odmawiają podjęcia pracy, bo już pracują, tyle że na czarno.

- Profilowanie to nowa metoda pracy, która pomoże zidentyfikować motywacje i potrzeby bezrobotnych oraz pomoże zastanowić się nad tym, jakie formy pracy będą dla nich najbardziej adekwatne. Wtedy efektywność urzędów będzie wyższa – uważa Jacek Męcina, wiceminister pracy w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria.

Dodajmy też, że zgodnie z planami ministerstwa pracy, bezrobotny, który nie będzie chciał skorzystać ze wsparcia i odmówi przyjęcia pierwszej oferty zaproponowanej przez urząd, ma zostać skreślony z listy bezrobotnych i straci ubezpieczenie.

Co ciekawe, w ostatnich miesiącach wyraźnie wzrosła liczba osób zainteresowanych pracami proponowanymi przez prywatne agencje zatrudnienia. Na przykład przez firmę Work Service, rocznie przewija się 200 tys. osób. Na jedno ogłoszenie agencja może otrzymać nawet 3 tys. CV. Oferty cieszące się największym zainteresowaniem to prace fizyczne (np. montażysta, pracownik produkcyjny, pakowacz, magazynier oraz pracownik call center). Dlatego też ministerstwo chce, by urzędy pracy ściśle współpracowały z agencjami zatrudnienia.

Pilotażowy taki program jest już testowany na Podkarpaciu. Niebawem rozpocznie się na Mazowszu i Dolnym Śląsku. Współdziałanie polega na tym, że firmy są wynagradzane za faktyczne znalezienie miejsca pracy osobom długotrwale bezrobotnym.

- Myślę, że dopiero za trzy miesiące będzie można mówić o pierwszych efektach i obserwacjach związanych z tym programem. On też, mamy tego świadomość, będzie przeprowadzany w niełatwych warunkach i pewnie będziemy musieli wziąć poprawkę na to, że sytuacja na rynku pracy jest trudna i te efekty mogą być mniejsze od zakładanych – wyjaśnia Jacek Męcina.

Jacek Męcina liczy też, że te działania pomogą najbardziej potrzebującym.
– Młodzież jest w tej chwili w najtrudniejszej sytuacji, ponieważ gospodarka nie generuje nowych miejsc pracy. W tej sytuacji trzeba poszukiwać metod wprowadzania młodzieży na rynek pracy i temu służą też np. staże. To są także szkolenia, mające dostosować kwalifikacje do potrzeb pracodawców – twierdzi.

ag/WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (96)