A oni teraz mają ręce pełne roboty

My zasiądziemy do wieczerzy wigilijnej, a oni będą operować, sprzedawać leki, ścigać bandytów, dbać o bezpieczeństwo na drogach.

A oni teraz mają ręce pełne roboty
Źródło zdjęć: © WP.PL

24.12.2009 | aktual.: 28.12.2009 10:31

.

Lekarze, ratownicy, policjanci, strażnicy więzienni. Ci ludzie nie mogą opuścić miejsc swojej pracy nawet w tak szczególnym czasie jak Wigilia, żebyśmy czuli się bezpiecznie, a nasze święta były spokojne.

Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w krakowskim Prokocimiu. Idziemy na czwarte piętro, na oddział kardiologii dziecięcej. Tu święta spędzać będzie kilkanaścioro dzieci, lekarze i pielęgniarki opiekujący się nimi. - Wszystkie dzieci, które mogły, dostały przepustki do domu - mówi docent Andrzej Rudziński, kierownik oddziału. - Dla nikogo święta w szpitalu nie są szczęśliwe, ale staramy się, aby dla wszystkich były one jak najmniej przykre - zaznacza lekarz.

W szpitalu uroczysty nastrój Wigilii przerywany jest często przez nagłe wypadki i konieczność ratowania życia małego pacjenta. Gdy jednak nic się nie dzieje, do dyżurki lekarskiej raz po raz pukają rodzice i dzieci, żeby połamać się opłatkiem. - Ja zawsze życzę im zdrowia i to jak najszybciej - opowiada doktor Rudziński.

5-letnia Bernadetka Mik z wadą serca tuż przed Wigilią będzie mieć operacje. - Nie boję się, pan doktor naprawi mi serduszko i będzie dobrze - blado uśmiecha się dziewczynka. - Spędzimy święta Bożego Narodzenia w szpitalu, żeby ją wspierać - zapewnia Paweł Mik, tato Bernadetki.

Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego także nie będą mieć wolnego w święta. Dyżury pełnią nie tylko w centrali, ale też w tatrzańskich schroniskach. To właśnie oni pospieszą z pomocą, gdy turystom w górach zdarzy się wypadek.

W siedzibie TOPR przy ul. Piłsudskiego w Zakopanem czuć świąteczną atmosferę. Wszyscy są mili, uśmiechnięci. W sekretariacie na stole leży stos świątecznych kartek. Przy wejściu stoi choinka, oczywiście żywa. - Każdy przynosi z domu jakieś bańki, żeby ją ubrać - mówi Edward Lichota, ratownik TOPR.

Ratownicy w święta muszą wykonywać taką samą pracę jak co dzień. To od ich szybkiej reakcji zależy życie rannych w górach. - Nastrój jest zupełnie inny niż zwykle, ma w sobie coś szczególnego - opowiada zastępca naczelnika TOPR. - Przynosimy też do pracy smakołyki - uśmiecha się. Ich rodziny są przyzwyczajone, że nawet w tak wyjątkowym czasie nie ma ich w domu. - Taka praca. Często trzeba w środku nocy, w śnieżycę, wyskoczyć z ciepłego łóżka i biec na akcję - dodaje.

Liczba wypadków w dużej mierze zależy od pogody i liczby turystów. - Rzadko kiedy są jakieś poważne wypadki w święta, raczej ludzie spędzają je w domach - kontynuuje Piotr Bednarz, toprowiec z 25-letnim stażem. - Ale jak się siedzi na centrali to cały czas ktoś dzwoni, najczęściej z życzeniami - przyznaje.

Dyżury w święta rozpisuje naczelnik. Czasem zdarza się jednak, że ratownicy sami chcą pracować w tym czasie. - Wielu jest samotnych z wyboru, którzy zgłaszają się do pracy w święta, żeby ich koledzy mogli poświęcić trochę czasu swoim dzieciom - mówi.

W pierwszy dzień świąt toprówka zaczyna tętnić życiem. - Łamiemy się opłatkiem i składamy sobie życzenia. Jemy domowe potrawy i ciasta - opowiada. A później wszystko wraca do normy. Dzień jak co dzień.

Apteka "Magiczna" przy ul. Ćwiklińskiej jest otwarta przez cały okres bożonarodzeniowy. - Pracujemy na zmiany - mówi Małgorzata Piszczak, farmaceutka. - Ubraliśmy choinkę, klienci składają nam życzenia świąteczne, ale rodziny nie odwiedzają nas - dodaje.

W MPK rozkład jazdy jest świąteczny. - Smutno się jeździ pustym autobusem w Wigilię - mówi Ireneusz Chmurzyński, motorniczy. - Mało mamy pasażerów, ale czasem ktoś miło zagada i złoży życzenia - dodaje.

Dla policji okres świąt oznacza zawsze to samo. Zwiększenie liczby patroli. - To czas wzmożonej pracy - wyjaśnia Krzysztof Dymura z małopolskiej drogówki. - Tak to jest, że inni odpoczywają, a my mamy nawał roboty - przyznaje. Do ich zadań należy zapobieganie brawurze na drodze, jazda do wypadków i eliminowanie nietrzeźwych kierowców. - W ubiegłym roku, tylko w same święta Bożego Narodzenia zatrzymaliśmy ich aż
70 - objaśnia.

Funkcjonariusze w biegu składają sobie życzenia. - Najczęściej spokoju - mówi Krzysztof Dymura. - No i jesteśmy dla siebie milsi niż na co dzień - dodaje. - A Wigilię obchodzimy, tylko zazwyczaj w innym terminie - przyznaje.

Służba więzienna zostaje na posterunku, jak każdego dnia. W Areszcie Śledczym przy ul. Montelupich pomimo szczególnej atmosfery zasady pozostaną te same. - Specyfika aresztu określa możliwości spędzania świąt - mówi Bogdan Koźbiał, dyrektor aresztu. - Ale staramy się, żeby odczuli, że jest to szczególny czas i mieli chociaż małą namiastkę tego co w domu - zapewnia.

- Z roku na rok coraz więcej więźniów spowiada się - zauważa Roman Helowicz, kierownik działu penitencjarnego w areszcie. - Ksiądz kapelan wyspowiadał już wszystkich chętnych, a siostry zakonne rozdały opłatki.

Pracownicy więzienia nie mogą łamać się z więźniami opłatkiem i składać im życzeń. Pozwalają jednak na to swoim podopiecznym. - Dekorują cele, śpiewają kolędy, ubierają kilka choinek - wylicza Helowicz. - A na świąteczny obiad będzie smażona ryba i barszcz z fasolą - zapowiada kierownik oddziału penitencjarnego.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)