Absurdy RODO. Ojciec nie mógł dowiedzieć się, do którego szpitala trafiła jego córka, musiał użyć podstępu
Nowe przepisy o ochronie danych osobowych miały nas lepiej chronić, ale ich czasami mocno utrudniają nam życie. Bywa, że rodzic nie jest w stanie dowiedzieć się, do którego szpitala trafiło jego dziecko.
Z taką sytuacją miał do czynienia jeden mieszkaniec Bielska-Białej, którego dorosłą córkę kilka dni temu zabrała karetka pogotowia. Nie było wiadomo, do którego szpitala trafiła.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", sytuację komplikował fakt, że 27-latka żyje w związku nieformalnym, przez co jej partner nie jest uznawany za rodzinę i nie ma prawa do żadnych informacji.
Mężczyzna powiadomił rodziców swojej partnerki, ale oni także nie mogli wiele wskórać. - O tym, żeby się dowiedzieć czegoś przez telefon, nie ma nawet mowy - mówi gazecie ojciec chorej.
Nie dał za wygraną i na skuterze zaczął odwiedzać kolejne bielskie szpitale. Pracownicy odmawiali jednak udzielenia informacji, zasłaniając się RODO. Nie pomagało przedstawianie dokumentów.
Wideo: dowód osobisty od dziecka u lekarza. Kolejny absurd RODO
Ojciec kobiety postanowił uderzyć na policję. Funkcjonariusze jedynie poinformowali go, że mogliby pomóc, gdyby córka popełniła jakieś przestępstwo.
W końcu, zdesperowany, postanowił użyć podstępu. Pojechał do Beskidzkiego Centrum Onkologii i zablefował, że wie, że właśnie do tego szpitala karetka przywiozła jego córkę. Zapytał, na którym leży oddziale. Okazało się, że szczęśliwie celnie trafił.
Agnieszka Świątek-Druś, rzeczniczka prasowa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, wyjaśnia gazecie, że prawo nie pozwala pracownikom szpitala i pogotowia działać inaczej.
Przypomina jednak, że przepisy są restrykcyjne, ale radzi, by "przy ich stosowaniu brać pod uwagę wszystkie okoliczności i nie sprowadzać ich do absurdu".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl