Agent Tomek o swoich zdjęciach: Tak szykowałem się do akcji
Z Tomaszem Kaczmarkiem, posłem PiS i byłym agentem CBA rozmawia Magdalena Rubaj
09.12.2012 | aktual.: 17.06.2014 09:24
Panie Pośle, od kilku dni przyglądamy się pańskim zdjęciom z nagim torsem nad walizką pieniędzy przed akcją i czytamy opowieści o działaniach operacyjnych CBA. Dlaczego robili panowie takie zdjęcia?
– Opublikowane zostały dwie kategorie zdjęć: są zdjęcia ze spotkań prywatnych – imienin i uroczystości odejścia ze służby jednego z kolegów, druga kategoria to zdjęcia na których rzeczywiście widnieje mój wizerunek i zdjęcie z walizką, o którym tak wiele się mówi. To fotografia wykonana bez mojej wiedzy, bez mojej zgody. Wykonał je jeden z funkcjonariuszy, który wtedy ze mną pracował. Ja nie wiedziałem, że on to zdjęcie robi. Stał wśród osób, z którymi przygotowywałem się do realizacji akcji specjalnej, czyli kombinacji operacyjnej z udziałem funkcjonariuszy pod przykryciem. Po jakimś czasie przełożony tego funkcjonariusza dowiedział się o tym, ze takie zdjęcie istnieje i nakazał mu to zdjęcie wykasować z telefonu i je zniszczyć. Ta osoba tego nie zrobiła. Dzisiaj wiemy, ze przekazała to zdjęcie dziennikarzom „Gazety Wyborczej”. Co do zdjęć ze spotkań prywatnych, to wszyscy Polacy w swoich albumach zapewne mają podobne fotografie ze spotkań towarzyskich.
Polecamy:Lesbijki i geje zarabiają więcej
Dlaczego na zdjęciu przed akcja jest pan bez koszuli?
– Koszula wisiała na krześle obok i po prostu nie chciałem, by się przepociła.
Tak pan się denerwował przed akcją?
– Nie jest żadnym wstydem kiedy powiem, że przed akcją pod przykryciem jest się zdenerwowanym. Karygodne w tej sprawie jest to, że byli funkcjonariusze CBA zdecydowali się upublicznić takie zdjęcie. I, co najgorsze, ujawnili tajemnice służby – formy i metody pracy operacyjnej.
Czy pan wie, kto zrobił to zdjęcie?
– Tak, wiem. Były to dwie osoby, dwaj aktualnie byli funkcjonariusze jednostki przykrywkowej CBA. Jeden z nich został wyrzucony dyscyplinarnie ze służby po tym, jak wdał się w przepychankę z policjantem. Ten człowiek również leczy się psychiatrycznie. Odnośnie jego niestabilności psychicznej związanej z zażywaniem leków to jest kwestia braku nadzoru i kontroli przez obecnego szefa CBA pana Pawła Wojtunika nad podwładnymi.
Kiedy ten funkcjonariusz został wyrzucony ze służby?
– Niecały rok temu. Ale należy podkreślić, ze objawy niestabilności psychicznej wystąpiły u niego i nasiliły się, kiedy szefem CBA został pan Paweł Wojtunik.
Kontaktował się z pan z tymi kolegami po publikacji?
– Nie, nie widzę potrzeby, żeby się z nimi kontaktować. To byli kiedyś moi koledzy, teraz to są osoby, które powinny ponieść konsekwencje karne, stanąć przed prokuratorem i sądem. Wczoraj złożyłem 5 zawiadomień do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta wskazując na szereg przestępstw popełnionych nie tylko przez tych funkcjonariuszy, ale także dziennikarzy „ Gazety Wyborczej”, ponieważ byli świadomi, że ujawniają tajemnice związane z realizowaniem form i metod pracy operacyjnej. Oni nie wystawili na pośmiewisko mnie, wystawili na pośmiewisko siebie. Ich głupota jest tak skrajna, ze nie są w stanie ocenić, że narażają funkcjonariuszy policji, CBA, ABW, SKW, SWW na utratę życia. Ponieważ w trzech swoich publikacjach odkryli oni kuchnię pracy funkcjonariuszy pod przykryciem. Ponadto, jaka jest wiarygodność ich informatora, który leczy się psychiatrycznie? W mojej ocenie żadna. Dziennikarze ponadto nie sprawdzili wcale przekazanych im informacji na mój temat – nie zwrócili się do mnie oraz do byłego
kierownictwa CBA prosząc o komentarz.
Dzisiaj powiedział pan, że dostał zdjęcia szefa CBA Pawła Wojtunika z prywatnych imprez. Czy to jakaś groźba z pana strony, element wojny z Pawłem Wojtunikiem?
– Po komentarzach obecnego szefa CBA pana Wojtunika, w których stwierdził , ze moje działania były „żenujące” zwrócili się do mnie byli funkcjonariusze CBŚ i dostarczyli mi zdjęcia z imprez, w których brał udział pan Paweł Wojtunik. Ale nie będę publikował tych zdjęć, chyba, że on sam wyrazić na to zgodę. Podkreślam, nie toczyłem i nie toczę z Pawłem Wojtunikiem żadnej wojny. Mówiąc o tych zdjęciach chcę pokazać, że są funkcjonariusze, którzy potrafią się zachować w sposób godny i charakterny – żaden dziennikarz nigdy ode mnie tych zdjęć nie dostanie.
To są jakieś kompromitujące zdjęcia? To jest przecież bardzo poważna kwestia, że ktoś przekazuje jakieś tajemnicze, prywatne zdjęcia szefa służby specjalnej!
– Bez zgody pana Wojtunika nie opublikuje tych zdjęć i nie będę mówił o szczegółach. Nie przynoszą mu one chwały. Ci którzy byli informatorami „GW” złamali zasady panujące wewnątrz niedużej rodziny przykrywkowej. Swoją postawą pokażę, że można zachować się godnie.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Mieli książęcy ślub, czas na następcę tronu