Aleksander Grad: Najgorsza jest niemoc

Jeżeli nie podejmiemy teraz wielu decyzji prywatyzacyjnych, to ministra skarbu zastąpi syndyk - mówi Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa.

Aleksander Grad: Najgorsza jest niemoc
Źródło zdjęć: © Nowy Przemysł

13.03.2009 | aktual.: 13.03.2009 12:34

Jeżeli nie podejmiemy teraz wielu decyzji prywatyzacyjnych, to ministra skarbu zastąpi syndyk - mówi Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa.

*Czy obecna sytuacja nakazuje głęboką weryfikację planów resortu skarbu? *
Wszyscy zadajemy sobie pytanie, czy w dobie kryzysu należy kontynuować procesy prywatyzacyjne. Odpowiedź jest tylko jedna, że tak. Nie można procesu prywatyzacji wstrzymywać. Należy natomiast zachować jeszcze większą staranność przy jej prowadzeniu. Obecnie trzeba prywatyzację traktować również jako sposób na zachowanie miejsc pracy w określonych firmach, a także jako czynnik umożliwiający tym firmom dalszy rozwój. W obecnej sytuacji należy w większym stopniu ukierunkować procesy prywatyzacyjne na rzecz inwestorów branżowych. Po to by uzyskać lepsze ceny. Wiadomo, że inwestor strategiczny traktuje inwestycje długoterminowo i nie kieruje się doraźną sytuacją panującą na rynkach finansowych.
Reasumując: mówię "tak" - należy kontynuować prywatyzację w czasach kryzysu. I cały czas to robimy.

*Od lat ogromne emocje budzi problem prywatyzacji górnictwa. Czy jest możliwość powrotu do koncepcji prywatyzowania spółek węglowych poprzez inwestorów strategicznych, czy też nie ma takiej możliwości? *
Górnictwo, jak wiadomo, nie podlega mi bezpośrednio. Nadzoruje je bowiem minister gospodarki. I to do niego należeć będą decyzje w tej sprawie.

No tak, ale mnie interesuje pańska opinia na ten temat.

- Jeżeli będę pytany o zdanie, to będę doradzał ministrowi gospodarki prywatyzację spółek węglowych. Jestem przekonany, że prywatyzacja Lubelskiego Węgla Bogdanka się powiedzie. I będzie to dobry przykład dla pozostałych spółek węglowych. Jeśli chodzi o Katowicki Holding Węglowy, to nie wiem, jaki kalendarz prywatyzacji holdingu ostatecznie przyjęto. Pierwotnie miał być prywatyzowany poprzez giełdę.
Ale myślę, że spółki węglowe powinny też mocno współpracować i rozmawiać o procesach prywatyzacyjnych z sektorem energetycznym.

*Co pan ma konkretnie na myśli? *
To też mógłby być sposób na zasilenie kapitałowe kopalń. Jest wiele spółek energetycznych zainteresowanych zakupem konkretnych kopalń. Warto, by spółki węglowe otworzyły się na takie transakcje.

*Dopuszcza pan możliwość prywatyzowania pojedynczych kopalń czy tylko prywatyzację całych spółek węglowych? *
Oczywiście, najlepiej byłoby sprzedać spółki węglowe w całości. Ale powstaje pytanie, czy zdołamy znaleźć dobrego kupca na całą, dużą spółkę węglową. To już decyzja, która będzie należała do zarządów spółek węglowych oraz do nadzoru właścicielskiego, a więc do ministra gospodarki. Uważam, że procesy prywatyzacyjne w górnictwie powinny postępować. Inaczej nigdy nie przezwyciężymy problemów, których w sektorze węglowym nie brakuje.

*Nie obawia się pan, że spółki węglowe mogą niebawem podzielić los Polskich Hut Stali? Doprowadzono je do takiego stanu, że pozostało tylko sprzedać je za symboliczną złotówkę. *
Górnictwo jest w trudnej sytuacji, a roszczenia płacowe związków zawodowych są niepoważne. One domagając się podwyżek w obecnej sytuacji, podpiłowują gałąź, na której siedzą. Uważam, że jeśli zarządy spółek węglowych się ugną i zgodzą na podwyżki, to będą działały na szkodę firm.
Dziś potrzebna jest dyscyplina, ograniczanie kosztów. Jeśli dowiem się, że zarząd którejś ze spółek Skarbu Państwa nie ogranicza kosztów i zachowuje się nieodpowiedzialnie, to zaraz przestanie on być zarządem. To dotyczy też kwestii wynagrodzeń. Obecnie nie jest dobry czas na podnoszenie płac w spółkach Skarbu Państwa.

*Górnicze związki stanowczo sprzeciwiają się prywatyzacji spółek węglowych poprzez inwestorów strategicznych. Dopuszczają jedynie możliwość upublicznienia. *
Procesy prywatyzacyjne w górnictwie powinny postępować i spółki węglowe nie powinny się obawiać inwestorów branżowych.

*Sądzi pan, że wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak jest w tym zakresie zbyt pasywny? Dotychczas nic nie mówił o potrzebie prywatyzacji spółek węglowych. *
Nie będę prowadził dialogu z moim kolegą z rządu poprzez media. On jest odpowiedzialny za spółki węglowe i to on przygotowuje określone rozwiązania.
Wypowiedziałem tylko swoje zdanie, natomiast decyzje w tym obszarze należą do wicepremiera Pawlaka.

*Jak się panu współpracuje z Waldemarem Pawlakiem jako ministrem gospodarki? *
Mamy dobrą współpracę. Przyjęliśmy takie założenie, że jeżeli są jakieś problemy, to spotykamy się i próbujemy je razem rozwiązać.

*I żadnych zgrzytów nie ma? *
Nie namówi mnie pan na to, bym ujawniał szczegóły współpracy członków rządu.

*Co obecnie jest dla pana priorytetem, na których projektach się pan koncentruje? *
Każdy projekt jest ważny. Natomiast siłą rzeczy koncentrujemy się na tych projektach, od realizacji których będzie zależało w dużym stopniu funkcjonowanie całych branż. Sektor energetyczny z pewnością jest tu niezmiernie istotny. Choćby dlatego, że w krótkim czasie będzie potrzebował bardzo dużo kapitału na realizację niezbędnych inwestycji.
W związku z tym musi ten kapitał ściągnąć z rynku, czy to poprzez giełdę, czy też od inwestorów branżowych.
Istotne są również czekające nas przekształcenia w sektorze chemicznym. Ale najważniejszym przedsięwzięciem, które przyjdzie nam przeprowadzić w 2009 roku, jest prywatyzacja warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. To również najważniejsza prywatyzacja od początku naszej transformacji ustrojowej. Decyzja o prywatyzacji giełdy na rzecz inwestora branżowego i sprzedaży blisko 74 proc. udziałów została już podjęta. Natomiast teraz najważniejszą rzeczą jest wybór możliwie najlepszego partnera i wynegocjowanie jak najlepszych warunków. Takich, które dadzą nam stuprocentową gwarancję, że warszawska giełda pozostanie autonomiczna i będzie się mogła dynamicznie rozwijać. Chodzi o to, aby była ona kluczową instytucją finansową w tej części Europy.

*Sądzi pan, że uda się sfinalizować prywatyzację warszawskiej giełdy w 2009 roku? *
Taki mamy plan. Jeżeli nie wystąpią jakieś nadzwyczajne sytuacje na rynkach finansowych i nie pokrzyżują nam planów, to będziemy chcieli tę sprawę sfinalizować. *Na jakie wpływy z prywatyzacji w 2009 roku pan liczy? *
Przychody do budżetu z tytułu prywatyzacji szacujemy na 12 mld zł. Przy czym główne źródła przychodów to m.in. prywatyzacja Enei - w tym roku będziemy chcieli w całości sprzedać Eneę inwestorowi.
A ponadto prywatyzacja chemii, czyli zakładów w Tarnowie, Kędzierzynie oraz sprzedaż Ciechu. Ponadto sprzedaż 50 proc.udziałów w PAK-u oraz wspomniana już przeze mnie prywatyzacja giełdy. Dodam, że Polska Grupa Energetyczna jest przygotowywana do wejścia na giełdę. Podobnie Tauron, choć być może trafi on raczej pod skrzydła inwestora branżowego. Może się bowiem okazać, że sytuacja na rynkach finansowych będzie taka, że nie pozwoli w krótkim odstępie czasowym ulokować na giełdzie i PGE, i Tauronu.

*Co dalej z LOT-em? *
Zawieramy kolejne porozumienie z syndykiem, które ma regulować kwestie podniesienia kapitału oraz sprzedaży akcji z nowej emisji na rzecz inwestora trzeciego.

*Kto miałby nim być? *
To rozstrzygnie postępowanie przetargowe.
Zakładamy możliwość uczestnictwa zarówno inwestorów branżowych, jak i finansowych. W pierwszym etapie ma zostać sprzedanych 49 proc. akcji, natomiast w drugim - gdy poprawi się sytuacja na rynkach finansowych - nastąpiłaby sprzedaż kolejnych.

*Czy prawdziwe są doniesienia, że zainteresowanie LOT-em wyrażają przedstawiciele krajów arabskich? *
Otrzymujemy sygnały od różnych funduszy inwestycyjnych, a także od różnych przewoźników. Zarówno z Europy, jak i spoza niej, w tym z krajów arabskich.

*Andrzej Olechowski oceniając pańskie dokonania, powiedział w wywiadzie dla Nowego Przemysłu: "Muszę przyznać, że jestem poirytowany polityką zarządzania przedsiębiorstwami, w których Skarb Państwa ma swoje udziały. Oczekiwałem istotnej, wręcz kulturowej zmiany, liczyłem na to, że Skarb Państwa nie będzie się zajmował bieżącym zarządzaniem gospodarką. Jednak mocno się rozczarowałem. Zarówno jeśli chodzi o decyzje kadrowe, jak i wtrącanie się do decyzji komercyjnych firm". Co pan na to? *
Pamiętajmy, że ten problem załatwimy ostatecznie prywatyzując spółki. I taki właśnie jest nasz cel. Jednak warto tu zwrócić uwagę, że tak naprawdę przywróciliśmy konkursy w spółkach. Wprowadziliśmy publiczny nabór do rad nadzorczych. Uważam, że w znacznym stopniu poprawiliśmy zasady nadzoru właścicielskiego i zasady ładu korporacyjnego w spółkach. Dopóki mamy taką liczbę spółek, to mogą się zdarzać przypadki ingerowania politycznego. Natomiast ja staram się takie zjawiska tępić.

*Z dobrym skutkiem? *
Myślę, że tak. Natomiast nie mogę wykluczyć, że zdarzają się pojedyncze przypadki, gdzie nie okazaliśmy się dostatecznie skuteczni. Ale jeżeli mamy udziały w 1200 firmach, to o czym tu mówić. Zarzut wysuwany przez Andrzeja Olechowskiego byłby zasadny, gdybyśmy mieli udziały w 30 bądź 40 spółkach.

*Czego się pan najbardziej obawia, jeśli chodzi o dalszą prywatyzację? *
Najbardziej obawiam się tego, czy będą chętni do uczestnictwa w procesie prywatyzacji polskich firm. Obawiam się tego, czy inwestorzy będą mieli źródła finansowania zaplanowanych inwestycji. Dziś często inwestorzy chcieliby nabyć jakieś spółki, ale nie mają dostępu do finansowania. Tym bardziej musimy zwracać uwagę na to kto kupuje i jaka jest jego sytuacja. Do tej pory due dilligence było prowadzone w spółkach, które szły na sprzedaż. Obecnie natomiast musimy, często nieoficjalnie, zdobywać dane na temat tych podmiotów, które chcą nabyć od nas jakąś spółkę. Widzimy bowiem, jaka jest sytuacja na rynku. Niektóre firmy są, a już za pół roku nie ma po nich śladu. Ostrożność jest więc wskazana.

*Czy dostrzega pan, że spada zainteresowanie polskimi firmami u potencjalnych inwestorów z zagranicy? *
Na pewno mamy teraz okres pewnego wahania się, wyczekiwania. Choć z drugiej strony byłem mocno zbudowany spotkaniami z różnymi inwestorami, które odbyłem ostatnio w Davos. Widać ogromne zainteresowanie polską gospodarką ze strony funduszy private equity. I dobrze, bo teraz wiele z nich zastanawia się, gdzie warto będzie ulokować swe środki. A Polska całkiem nieźle wypada na tle innych państw. To stwarza dla nas pewne szanse w trudnym czasie kryzysu.

*Czy jest jakiś błąd, który do dziś odbija się panu czkawką? *
Każdy popełnia błędy. Ten mój błąd związany jest ze stoczniami. Żałuję tego, że w styczniu 2008 roku nie zagrałem bardziej ostro z Komisją Europejską. Żałuję, że nie spróbowałem i nie wszcząłem postępowania prywatyzacyjnego od nowa. Wówczas może uniknęlibyśmy wszystkich późniejszych problemów.
Oczywiście, pani komisarz groziła wtedy, że natychmiast zostanie wydana decyzja o zwrocie pomocy publicznej. Ale teraz myślę sobie, że nie doszłoby do tego.

*Były minister skarbu Jacek Socha wielokrotnie podkreślał, że obecnie najgroźniejszy jest brak podejmowania decyzji i że lepsza jest nawet błędna decyzja podjęta pod presją czasu od decyzyjnej niemocy. Zgadza się pan z tym? *
Zgadzam się, choć wiem, jakie konsekwencje spotykały często moich poprzedników za podejmowanie decyzji. Tak się jakoś utarło w przypadku resortu skarbu, że najlepiej oceniano tych ministrów, którzy unikali podejmowania decyzji. Ci ministrowie, którzy wstrzymywali decyzje prywatyzacyjne, nie mieli żadnych problemów. Nie chciałbym tu mówić o naszych poprzednikach. Ale niech eksperci policzą, ile polską gospodarkę kosztowało zaniechanie prywatyzacji w latach 2006-07, kiedy mieliśmy do czynienia z dobrą koniunkturą. Uważam, że niepodejmowanie decyzji jest najgorszą rzeczą dla spółek Skarbu Państwa. Jeżeli nie podejmiemy teraz wielu decyzji prywatyzacyjnych, to ministra skarbu zastąpi syndyk.
I to będzie najgorsze rozwiązanie.

*Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa *
Urodził się 1 maja 1962 roku w Łosińcu. Absolwent Wydziału Geodezji Przemysłowej Akademii Górniczo- Hutniczej w Krakowie. Był posłem na Sejm IV i V kadencji z ramienia Platformy Obywatelskiej. Wcześniej od czerwca 1999 r. do listopada 2000 roku piastował stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia, gdzie był odpowiedzialny m.in. za budżet, finanse i inwestycje. W latach 1997-99 był wojewodą tarnowskim, a od 2004 do 2006 roku pełnił funkcję przewodniczącego Platformy Obywatelskiej w Małopolsce.

Jerzy Dudała
Nowy Przemysł

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)