Amerykanie mniej budują, ale więcej produkują. Inwestorzy się wahają
Inwestorzy mieli nad czym się dziś zastanawiać i na co reagować. Ta pierwsza czynność miała przewagę nad drugą, co chyba rynkom wyszło na dobre.
16.06.2010 17:35
Inwestorzy mieli nad czym się dziś zastanawiać i na co reagować. Ta pierwsza czynność miała przewagę nad drugą, co chyba rynkom wyszło na dobre.
Najpierw nastroje psuły pogłoski dotyczące przygotowań do pakietu pomocy dla Hiszpanii, mającego sięgać 250 mld euro. Na szczęście szybko zdementowane nie doprowadziły do większej przeceny. Później pojawiły się dane o wzroście liczby wniosków o kredyty hipoteczne za oceanem oraz o spadku liczby rozpoczętych budów i wydanych zezwoleń na budowę, ale zostały niemal przez inwestorów zignorowane. Wreszcie nadeszła pomoc ze strony nieco większej, niż oczekiwano produkcji w amerykańskim przemyśle. Z tej mieszanki wyszło wyhamowanie optymizmu po wtorkowych silnych wzrostach na Wall Street.
Polska GPW
Po bardzo słabym zachowaniu w trakcie wtorkowej sesji początek środowego handlu był już znacznie bardziej optymistyczny dla posiadaczy akcji. Indeks największych spółek zyskiwał na otwarciu 1,1 proc., a WIG rósł o prawie 0,9 proc. Nieznacznie nad kreską wystartowały także wskaźniki małych i średnich firm. Dobry nastrój nie trwał jednak zbyt długo. Już po godzinie handlu WIG20 zdecydowanie zredukował skalę zwyżki i znów znalazł się pod poziomem 2400 punktów. Następujący po tym osłabieniu kilkugodzinny marazm zemścił się wreszcie spadkiem pod kreskę. To głównie zasługa zniżkujących po 1,5 proc. cen papierów KGHM i Telekomunikacji Polskiej - wczorajszych „dywidendowych bohaterów”. Na sporym minusie znalazły się także walory PZU. Zwyżkujące po 1,5 proc. akcje dwóch naszych paliwowych koncernów nie były w stanie skutecznie przeciwstawić się spadkowiczom na tyle, by uchronić indeks przed zejściem w dół. Ostatecznie WIG20 i WIG oraz wskaźnik małych spółek niemal nie zmieniły swej wartości w porównaniu do wtorkowego
zamknięcia. mWIG40 wzrósł o 0,3 proc. Obroty wyniosły 1,3 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Wtorkowa sesja na Wall Street przyniosła zdecydowane zwycięstwo bykom. Na rynku od kilku dni widać było wyraźną chęć odreagowania trwającej od końca kwietnia fali spadkowej. Niezbyt dobre informacje płynące z gospodarki były w stanie jedynie opóźnić realizację tej chęci. Wczoraj sprawa została przesądzona. Indeksy wzrosły o ponad 2 proc. bez wyraźnego „pozarynkowego” powodu. S&P500 znalazł się na poziomie 1115 punktów. Zbliżając się z łatwością do znajdującego się tu oporu, pokonał 200 sesyjną średnią i wyszedł energicznie górą z rysowanego od prawie miesiąca trendu bocznego. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak założyć dalszą zwyżkę, choć przydałoby się jeszcze potwierdzenie tych sygnałów. Trudno przewidzieć, jak daleko może nas ona zaprowadzić. Z technicznego punktu widzenia nie powinno być problemu z dotarciem do poprzedniego szczytu z 12 maja, znajdującego się na wysokości 1171 punktów. Czy sama „wola” byków do tego wystarczy? Można przypuszczać, że skoro obecna fala zwyżkowa zrodziła się w
warunkach braku pozytywnych sygnałów z otoczenia makroekonomicznego, to jeśli tylko się one pojawią, może nabrać dynamiki i mieć charakter bardziej trwały.
Amerykański optymizm udzielił się parkietom azjatyckim. Przodował znów Nikkei, zyskując 1,8 proc. W ciągu ostatnich kilku dni zaliczył już całkiem pokaźny wzrost, zmierzając ku szczytowi z końca maja. Na pozostałych giełdach wzrosty nie przekraczały 1 proc. O zaledwie 0,3 proc. wzrósł Shanghai Composite.
Główne giełdy europejskie zaczęły dzień nieznacznie nad kreską, jednak nastroje nie były najlepsze i jeszcze bardziej się pogorszyły. Plotki o rzekomych rozmowach w sprawie udzielania Hiszpanii pomocy w wysokości 250 mld euro, choć szybko zdementowane, zrobiły swoje. Już po godzinie handlu indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie wyraźnie chyliły się ku dołowi, a bardziej zdecydowanie zaakcentowały to wczesnym popołudniem, tracąc po 0,3-0,4 proc. Dramatu nie było, ale po dobrej sesji w Stanach Zjednoczonych wszyscy spodziewali się wzrostów, a nie kolejnej porcji strachu. Indeks giełdy madryckiej też zresztą z paniką nie przesadzał, tracąc wczesnym południem 1,5 proc.
Rynki naszego regionu zachowywały się dość spokojnie. Wyjątkiem był zwyżkujący o ponad 5 proc. wskaźnik w Bukareszcie, odreagowujący niedawne straty i spadający o prawie 0,9 proc. moskiewski RTS, korygujący z kolei wtorkową zwyżkę, przekraczającą 3,5 proc. Tuż po godzinie 16.00 indeksy w Paryżu i Frankfurcie zyskiwały po 0,2 proc., a w Londynie FTSE tracił 0,1 proc.
Waluty
Wspólna waluta po niedawnym rajdzie w górę, poddała się dziś korekcie w wyniku hiszpańskich plotek. Kurs euro spadł z 1,235 dolara do 1,225 dolara, lecz starał się bronić i nie poddał się panice. Jeśli przetrwa w dobrej formie pogorszenie się nastrojów, będzie mógł kontynuować odbicie. Wygląda na to, że szanse na bardziej trwałą poprawę jej sytuacji są spore.
Nasza waluta na dzisiejszych zawirowaniach światowych nie ucierpiała zbyt mocno. Dolar zdrożał, ale tylko o 4 grosze w porównaniu do wtorkowego wieczora, docierając do poziomu 3,34 zł. W ciągu dnia jednak zdołała odrobić prawie 2 grosze. Za euro w najgorszym momencie trzeba było płacić nieco ponad 4,09 zł, lecz po południu strata została o grosz zredukowana. Franka rano można było kupić po 2,9 zł, później zdrożał do 2,94-2,95 zł. Z pewnością naszej walucie pomogły informacje o wznowieniu linii kredytowej z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Podsumowanie
Kwestia kontynuacji wzrostowej fali coraz bardziej się komplikuje. Chęć do zwyżek, do tej pory nie poparta mocnymi impulsami makroekonomicznymi, szybko wytraciła impet. Rynek jest w dalszym ciągu dość odporny na niekorzystne plotki, co widać dziś było po hiszpańskich sensacjach. Nie reaguje również na informacje, o czym świadczy brak reakcji na spory spadek liczby rozpoczętych budów domów za oceanem. Naszym indeksom niewiele brakuje do przetestowania niedawnego lokalnego szczytu z końca maja, ale o tym, czy do niego dojdzie, zadecydują nastroje na parkietach zagranicznych.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |