Amerykańscy kongresmani oszczędzają śpiąc w biurach
Amerykańscy kongresmani coraz częściej nocują w swoich biurach, oszczędzając w ten sposób wydatki na zakwaterowanie - pisze gazeta "Chicago Tribune".
12.05.2010 | aktual.: 13.05.2010 06:28
51-letni demokratyczny kongresman z Chicago Mike Quigley jest jednym z tych ustawodawców, którzy zrezygnowali z wynajmowania mieszkania w Waszyngtonie i śpią w swoich biurach. Quigley co wieczór rozkłada w nim polowe łóżko. Inni śpią na kanapach czy materacach. Kąpią się w pomieszczeniach w sali gimnastycznej dla członków Izby Reprezentantów - donosi "Chicago Tribune".
Mike Quigley tłumaczy, że decyduje się na taki styl życia z dwóch powodów. - Pierwszy to oszczędności. Inny - wizerunek - mówi.
Polityk, który na stanowisku kongresmana w Izbie Reprezentantów zarabia rocznie 174 tys. dol., mówi, że przy dwóch córkach studiujących na prywatnych uczelniach jest w stanie utrzymać tylko swój dom w Chicago. Jego zarobki są mniejsze niż pensje ustawodawców, którzy mają dłuższy staż w Kongresie. Quigley stanowisko kongresmana piastuje zaledwie od roku.
John Shimkus, republikański kongresman ze stanu Illinois, szacuje, że około 10%, czyli 40 członków Izby Reprezentantów amerykańskiego Kongresu prowadzi taki tryb życia. Noclegi w biurach są jednak rzadko praktykowane przez senatorów.
Dodaje, że sam zrezygnował z wynajmowania mieszkania w Waszyngtonie, za które miesięcznie płacił 976 dol., tym bardziej że spędzał w nim zaledwie 8 nocy w miesiącu.