Amerykańskie puzzle
Sporym zaskoczeniem okazał się odczyt amerykańskiego indeksu koniunktury w przemyśle. ISM wzrósł drugi raz z rzędu, mimo iż wcześniej spory spadek odnotował indeks Chicago PMI. Niewykluczone jednak, iż radość rynków po tych danych jest przedwczesna.
02.05.2012 09:11
O ile jednak wątpliwości co do koniunktury w amerykańskim przemyśle zostaną rozwiane najwcześniej w połowie maja, o tyle o nastrojach rynkowych zdecydują dane z rynku pracy. A tu każdy z pozostałych dni tygodnia przyniesie coś nowego: dziś raport ADP.
Przedwczesna radość po ISM?
Indeks ISM w kwietniu wzrósł do 54,8 pkt., osiągając wartość najwyższą od lipa ubiegłego roku, jednocześnie wyższą o 1,4 pkt. w porównaniu z marcem i 2,4 pkt. w porównaniu z lutym. Odczyt ISM bardzo pozytywnie zaskoczył rynki, gdyż dzień wcześniej regionalny indeks Chicago PMI odnotował silne cofnięcie (http://www.xtb.pl/strefa-analityczna/puls-rynku/275221).
Dane można byłoby uznać za bardzo pozytywną wiadomość i tak też zostały zinterpretowane przez rynek (duży wpływ na rynki akcji, ale też na złotego prezentujemy w części technicznej). Jest jednak jedno „ale”. W kwietniu tylko jeden z indeksów regionalnych odnotował wzrost i był to najmniej istotny indeks regionalnego Fed z Richmond. Co więcej ten wzrost można uznać za korektę bardzo silnego spadku w marcu. Mało tego, o ile ISM wzrósł w ostatnich dwóch miesiącach, indeksy regionalne właśnie od tego czasu zniżkują. Liczony przez nas łączny indeks wskaźników regionalnych był w kwietniu najniższy od listopada. Co więcej, najnowsza historia wskaźników sugeruje, iż indeksy regionalne układają się w bardziej wiarygodne trendy niż ISM, który dość często zmienia kierunek.
Wątpliwości powinny nasuwać analogiczne indeksy z innych części globu, przede wszystkim z Europy. Wiadomo już, że sytuacja jest nieciekawa w Niemczech i Francji, ale wczoraj nieoczekiwanie słabsze (niż w marcu i niż oczekiwano, ale nadal lepsze niż na starym kontynencie) dane dotarły z Wielkiej Brytanii, gdzie PMI spadł z 51,9 do 50,4 pkt.
Oczywiście wzrost ISM to dobra wiadomość. Na razie powinien być traktowany jednak jako „pozytywna wątpliwość” w scenariuszu zakładającym pogorszenie koniunktury makroekonomicznej i rynkowej.
Dane z rynku pracy zdecydują o rynkowych nastrojach
Od połowy kwietnia optymiści ewidentnie próbują dominować na rynku i wczorajszy odczyt ISM dał im idealny pretekst do zepchnięcia niedźwiedzi do narożnika. Na obwieszczenie tryumfu byki muszą poczekać jednak do końca tygodnia, kiedy poznamy miesięczne dane z amerykańskiego rynku pracy. Dziś czeka nas publikacja indeksu ADP (14.15, konsensus 178 tys.), który teoretycznie jest indykatorem dla piątkowego raportu, ale w praktyce często dawał mylne wskazania. Tak było w ubiegłym miesiącu, gdy ADP pokazał przyrost zatrudnienia o 209 tys., zaś raport rządowy zaledwie o 120 tys. Nieco bardziej wiarygodnie prezentują się dane tygodniowe o liczbie nowych bezrobotnych (publikacja jutro o 14.30, konsensus 382 tys.), gdzie od kilku tygodni obserwujemy niekorzystne tendencje. To będą jednak jedynie wskazówki – o zamknięciu tygodnia bez dwóch zdań rozstrzygnie publi kowany w piątek raport rządowy.
RBA zaskoczył rynki
Bank Australii zaskoczył rynki finansowe obniżając stopy procentowe o 50 bp, podczas gdy rynki oczekiwały skromniejszej obniżki o 25 bp. Ruch ten jest zaskoczeniem, gdyż na poprzednich posiedzeniach RBA nie zmieniał stóp, mimo iż oczekiwała tego część ekonomistów. Dane z Australii dają podstawę do takiego ruchu: wzrost w pierwszym kwartale był niższy od oczekiwań (0,4% q/q), a inflacja wyniosła jedynie 0,1% q/q. Szef RBA nie powiedział jednak niczego co sugerowałoby dalsze działania Banku, poza tym, iż wskazał na Europę jako potencjalne zagrożenie. Być może rynek dowie się więcej z kwartalnego raportu Banku, który poznamy podczas piątkowej sesji azjatyckiej.
Na wykresach: S&P500 (kontrakt), D1 – na wykresie kontraktu na amerykański indeks S&P500 mamy kolejną ciekawą analogię do roku ubiegłego, kiedy po zakończeniu (imponujących) wzrostów w ramach formacji klina doszło do realizacji zysków, ale kurs pozostał w kanale wzrostowym i wyrysował jeszcze jedną falę wzrostową, ustanawiającą nowe szczyty; dzięki formacji podwójnego dna (patrz niżej) taki scenariusz ma szansę się powtórzyć, gdyż po wybiciu dołem z klina skończyło się jedynie na niewielkiej realizacji zysków, a trend wzrostowy można nadal opisać w kanale wzrostowym; należy jednak pamiętać, iż rok temu ta fala wzrostowa była ostatnią prze kilkoma trudnymi miesiącami dla byków
S&P500 (kontrakt), D1 – pokonana wcześniej linia szyi formacji podwójnego dna (okolice 1390 pkt.) została obroniona już jako wsparcie, a to oznacza komfortową sytuację dla byków, które mają otwartą drogę do tegorocznych maksimów, tak długo jak owe wsparcie pozostaje nienaruszone; warto jednak mieć na uwadze, iż tempo jakie narzucili kupujący może być trudne do utrzymania jeśli zabraknie wsparcia ze strony danych
*EURPLN, H4 *– w poniedziałkowym komentarzu porannym (http://www.xtb.pl/media/pl/newsletter/market-snapshots/pkr300412.pdf) sygnalizowaliśmy wyłamanie się kursu dołem z kanału wzrostowego i zaznaczaliśmy, że przełamanie poziomu 4,16 mogłoby doprowadzić do większego umocnienia złotego; do przełamania tego wsparcia doszło wczoraj przy wsparciu amerykańskiego rynku i kurs obniżył się do 4,1450. Na chwilę obecną para pozostaje w krótkoterminowym kanale spadkowym z wyraźnym oporem w postaci poziomu 4,16 i przełamanego wcześniej dolnego ograniczenia kanału wzrostowego; celem sprzedających powinny być okolice 4,12
dr Przemysław Kwiecień
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.