Anomalia na polach rzepaku. "Nie pamiętam takiej sytuacji"
Tegoroczna zima była wyjątkowo łagodna, a już w kwietniu zrobiło się ciepło. Efekty tej pogody widać na polach rzepaku, które zaczęły kwitnąć wyjątkowo wcześnie. Eksperci twierdzą, że nie pamiętają takiej sytuacji.
Jak podaje serwis farmer.pl, 21 maja w Krobi w woj. wielkopolskim odbyło się spotkanie w ramach Akademii Rzepaku. W trakcie spotkania profesor Witold Szczepaniak z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu oceniał m.in. obecny sezon dla rzepaku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Chów klatkowy" pod Warszawą. Nie zostawiają suchej nitki na inwestycji dewelopera
Prof. Witold Szczepaniak zaznaczył, że pola rzepaku w Skoraszewicach w woj. wielkopolskim doświadczyły silnych przymrozków. Dotknięte zostały również suszą wiosenną. Profesor uważa, że podobna sytuacja dotyczy większości polskich gleb.
- Jeszcze jesienią mieliśmy ponadprzeciętną ilość wody, a od około 5 marca ilość wody jest zaniżona w stosunku chociażby do średniej wieloletniej, a ostatnie tygodnie były praktycznie bez opadów. To skutkuje tym, że warunki dla wypełnienia łuszczyn są znacznie słabsze - wyjaśniał.
Naukowiec zwracał uwagę, że rzepak potrzebuje w tej chwili dużej ilości wody - to ten czynnik będzie wpływał na budowanie masy tysiąca nasion i nalewanie łuszczyny.
- Jeśli w najbliższych tygodniach, a nawet dniach, nie pojawi się większa ilość wody, to wtedy będziemy mieli dalszą redukcje łuszczyn (...) Czy taki opad, który dziś byłby na poziomie 10, nawet 15 mm, zrobi różnicę? Nie zrobi. Patrząc na przesuszenie stanowiska po takim opadzie - jeśli przyjdzie silne słońce - to trzeba mieć świadomość, że ten rzepak jeszcze wcześniej zżółknie, jeszcze wcześniej będzie do zbioru. Teraz, gdybyśmy mieli sobie życzyć opadów, to na poziomie około 50 litrów i w górę na metr kwadratowy. Wtedy jest szansa, że jeśli nie będzie wysokich temperatur, to ten końcowy okres nalewana nasion byłby zgodny z tym czego roślina potrzebuje - wyjaśnia profesor Witold Szczepaniak.
Podkreśla, że okresie jesieni obserwowano bardzo wysoką ilość opadów (od października), ale równocześnie był to okres niezwykle ciepły. W takich warunkach rzepak intensywnie rozwijał swoją biomasę, co prowadziło do wysokiego zużycia azotu przez rośliny. W efekcie rośliny szybko doświadczały niedoboru składników pokarmowych.
W zawodzie jestem ponad 25 lat (...), ale nie pamiętam, by rzepak kiedykolwiek na naszym regionie zaczął kwitnąć na początku kwietnia - mówił.
Profesor dodaje, że ostatnim sezonem, kiedy kwitnienie rzepaku rozpoczęło się stosunkowo szybko było na przełomie 2019 i 2020 r. Wówczas rzepak zaczął kwitnąć w połowie kwietnia.
Czereśnie na początku kwietnia to ewenement
Jak informowały WP Finanse, na początku kwietnia zaczęły również kwitnąć polskie czereśnie. - Jak na polski klimat jest to anomalia. Nie pamiętam, żeby o tej porze kwitły czereśnie, a mam już 60 lat - mówi Krzysztof Czarnecki, sadownik spod Mszczonowa w woj. mazowieckim, wiceprezes Związku Sadowników RP w rozmowie z WP Finanse
Sadownik dodał, że zazwyczaj kwitnienie odbywało się na początku maja, zatem to aż 3 tygodnie "przed czasem".
- Problem wczesnego kwitnienia wiąże się jednak z tym, że polskie owoce trafią na rynek w podobnym czasie, co czereśnie importowane z Grecji, Hiszpanii czy Turcji. Do tej pory naszą przewagą było to, że mieliśmy owoce później niż w tamtych częściach Europy, więc one w naturalny sposób zapewniały podaż w końcówce sezonu. W tym roku może dojść do nałożenia się na siebie zbiorów, co w efekcie da dużą ilość owoców na rynku w tym samym czasie - zauważa sadownik spod Mszczonowa.