Bank dał mu fałszywy banknot?

Czy to możliwe, żeby bank wypłacił klientowi fałszywy banknot?

28.10.2009 | aktual.: 28.10.2009 10:16

Choć to praktycznie nie do udowodnienia, pan Jarosław, zawodowy kierowca z Piotrkowa (dane znane redakcji "Dziennika Łódzkiego"), nie ma wątpliwości, że tak się stało. Z 50-złotowym banknotem, który wydano mu w piotrkowskim oddziale Kredyt Banku, udał się do Polo Marketu. Chciał zapłacić za kupon Lotto, gdy dowiedział się, że... banknot jest fałszywy. Sprzedawczyni zatrzymała go i wezwała ochronę.

- Wpłacałem na swoje konto 50 zł, by zlikwidować debet. Podałem banknot 100-złotowy, a pani w okienku wydała mi 50 zł. Pojechałem zaraz do Polo Marketu. Gdy płaciłem, ekspedientka stwierdziła, że banknot jest fałszywy. Wyglądał normalnie, ale nie świecił. Moje dane spisał ochroniarz, banknot zatrzymano. Mam czekać, aż policja wezwie mnie na przesłuchanie - opowiada piotrkowianin.

Pan Jarosław jest pewny, że nie wszedł w posiadanie banknotu nigdzie indziej. - Nie miałem więcej pieniędzy, tylko ten banknot. Też mi się w głowie nie mieści, że coś takiego mogło mnie spotkać w banku - dodaje.

Zaskoczony relacją klienta jest Krzysztof Dziedzic, dyrektor oddziału Kredyt Banku SA w Piotrkowie. - W bankowości pracuję kilkanaście lat, a w Kredyt Banku od 8 lat i nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś zarzucił, że dostał fałszywy banknot w banku - dziwi się dyrektor Dziedzic. - To raczej my zatrzymujemy fałszywe banknoty. To sytuacja mało prawdopodobna, bo wszyscy nasi pracownicy są odpowiednio przeszkoleni. Ale życie niesie różne przypadki i w 100 procentach nie da się nic wykluczyć. Jeżeli klient podtrzyma swoją wersję, to policja podejmie stosowne działania. Będziemy wyjaśniać sprawę, bo gdyby wersja tego pana była prawdziwa, oznaczałoby to, że pracownik albo przeoczył fałszywy banknot, albo świadomie wprowadził go do obrotu.

Zanim policja spróbuje ustalić, skąd się wzięła fałszywka i czy mogła pochodzić z banku, musi mieć pewność, że banknot został podrobiony. A to może potrwać. - Takie banknoty zbieramy i wysyłamy do ekspertyzy do NBP w Warszawie. Trzeba na nią czekać do trzech miesięcy - mówi Ewa Drożdż z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie. Dodaje, że nie zdarzyło się jednak, żeby ktoś otrzymał fałszywkę w banku.

Każdego roku w Piotrkowie ujawnianych jest od 120 do 140 fałszywek. Od początku 2009 roku policjanci z piotrkowskiej komendy zabezpieczyli 121 takich banknotów. Najwięcej było wśród nich 100- oraz 20-złotówek. Najczęściej przypadki te ujawniane były w bankach oraz w marketach. Kasjerki wyłapywali je najczęściej, gdy ktoś wpłacał na konto większą sumę, np. utarg ze sklepów.

Oficjalne wydanie internetowe: www.polskatimes.pl/dzienniklodzki

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)