Bezdomny z Lublina wygrał pół miliona!
Marek Łobacz z Lublina, od 8 lat bezdomny, wygrał w telewizyjnej loterii 500 tys. złotych. "To chyba cud" - tak o swojej wygranej mówi najbogatszy kloszard - donosi "Dziennik Wschodni".
25.02.2011 | aktual.: 28.02.2011 13:37
W połowie lutego do Marka Łobacza zadzwonił telefon z informacją, że wygrał główną nagrodę. Okazało się, że z siedmiu wysłanych przez niego SMS-ów, jeden okazał się tym szczęśliwym. Pan Marek dostanie 450 tysięcy, 10 proc. wartości nagrody firma musi przekazać na podatek.
Pieniądze trafią na konto bezdomnego do końca tego miesiąca. Ze swojej wygranej wygranej Marek Łobacz zamierza przekazać około 40 tys bractwu Św. Alberta, które przez lata pomagało mu przetrwać ciężkie chwile. Pozostałe pieniądze przeznaczy na zakup mieszkania, oraz na otwarcie małej gastronomii.
Wygrał w lotto, zwolnił swojego szefa
Niemałą wygraną może też się pochwalić kierowca ciężarówki, który wygrał 10 milionów euro w Toto-Lotka, wykupił przedsiębiorstwo, w którym pracował. Przedsiębiorstwo było przeznaczone do likwidacji.
Manna z nieba spadła w ostatniej chwili, gdy już ogłaszano upadłość firmy. Kierowca, mieszkaniec Calvadosu w Normandii, na północy Francji, postanowił kupić firmę, która zatrudniała 15 osób i w ten sposób uratować ją przed likwidacją, a ludzi przed wyrzuceniem na bruk. Kupił firmę i zainwestował w nią kilkaset tysięcy euro. Teraz jest właścicielem i głównym dyrektorem przedsiębiorstwa transportowego, którego poprzedni szef także znalazł tam zatrudnienie, ale na znacznie niższym stanowisku.
Nowy prezes zapewnia, że gdy zorientuje się, iż wkłada w firmę za dużo pieniędzy i za bardzo na tym traci, to zaprzestanie swojej działalności handlowej. Na razie trzyma się z dala od prasy i chce zachować anonimowość.
To pierwszy przypadek w historii francuskiego Toto-Lotka, aby osoba, która z tak wielkim powodzeniem skreśliła sześć poprawnych numerów, kupiła przedsiębiorstwo, w którym pracowała. A do tego przedsiębiorstwo, które bankrutuje.
Szczęście na loterii - osobista tragedia
Nie dla wszystkich wygrana okazała się darem od losu. Są tacy, którzy szczęście w lotku przypłacili osobistą tragedią.
Willie Hurt wygrał 3,1 miliona dolarów. Miał kochającą rodzinę i był typem domatora. Sytuacja uległa zmianie w 1989 r. wraz z wielkimi pieniędzmi wygranymi na Loterii Michigan. Hurt wygrał 3,1 miliona dolarów.
Z dnia na dzień ten stateczny mąż i ojciec zaczął się zmieniać nie do poznania - rozwiódł się z żoną, a chwilę później stracił też prawo do opieki nad dziećmi. Po dwóch latach jego życie nie przypominało już w niczym tego dawnego, a sam Hurt spożytkował resztę pozostałych pieniędzy na kokainę.
Przykład innego Amerykanina pokazuje, że wygrana na loterii sprowadzać może lawinę nieszczęść. Whittaker był bogatym przedsiębiorcą (jego majątek szacowano na 17 milionów dolarów), więc kiedy wygrał na loterii astronomiczne 315 milionów (po opodatkowaniu 114 milionów dolarów), całą nagrodę przekazał instytucjom charytatywnym. Jednak w życiu przestało mu się powodzić - został dwukrotnie aresztowany (za jazdę po pijanemu i groźby karalne). Podczas jednej z wizyt w klubie nocnym z jego samochodu skradziono ponad pół miliona dolarów. Rok później, także po włamaniu do jego wozu "wyparowało" kolejne 200 tysięcy dolarów. Jedno z kasyn zażądało od niego zwrotu 1,5 miliona dolarów, a żona wzięła z nim rozwód. W jego domu znaleziono martwego chłopaka jego wnuczki - młodzieniec przedawkował narkotyki. Kilka miesięcy później ten sam los spotkał jego wnuczkę - 17-latka przedawkowała narkotyki, które kupowała prawdopodobnie za kieszonkowe od Whittakera. Wkrótce potem w niewyjaśnionych okolicznościach zmarła także jego
córka.
Billy Bob Harrell, pastor w Kościele Zielonoświątkowym, wygrał 31 milionów dolarów. Na co dzień pracował w sklepie znanej sieci Home Depot. Zaraz po odebraniu wygranej, pieniądze zaczęły się rozchodzić w błyskawicznym tempie. Billy Bob Harrell nakupował samochodów; nabył także ranczo oraz 6 innych domów. Pożyczał też pieniądze innym ludziom będącym w potrzebie. W życiu osobistym przestało mu się układać. Zaraz po roztrwonieniu znacznej części majątku i rozwodzie z żoną, Harrell popełnił samobójstwo.
Jak widać z wygraną trzeba uważać. Miejmy nadzieję, że nasz kloszard z Lublina swoje pół miliona dobrze zainwestuje. I w jego przypadku szczęście na loterii okaże się szczęściem osobistym.
JK