Bezrobocie w 2013 r. będzie rosnąć; recepta - obniżenie kosztów pracy
Bezrobocie w Polsce w 2013 r. będzie rosnąć - uważają eksperci Związku
Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). Ich zdaniem receptą na to jest obniżenie kosztów pracy, które
doprowadziłoby do zmniejszenia liczby bezrobotnych
29.01.2013 | aktual.: 29.01.2013 15:53
Receptę na rosnące bezrobocie w Polsce podczas wtorkowej konferencja prasowej przedstawił przewodniczący rady nadzorczej ZPP Robert Gwiazdowski. Jak mówił, jest nią obniżenie kosztów pracy i zmiana przepisów Prawa pracy.
Polecamy: Burger King płaci wysokie odszkodowanie
"W Polsce szczególnie złym podatkiem jest podatek nałożony na pracę, który dla zmyłki nazywany jest składką ubezpieczeniową. (...) Jeśli wynagrodzenie brutto wynosi 3,4 tys. zł, to przedsiębiorca musi zapłacić za taką pracę 4,1 tys. zł, bo musi doliczyć do kwoty brutto składkę na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Fundusz Pracy i składkę emerytalną dla pracownika. Pracownik do ręki dostaje 2,4 tys. zł - z jego wynagrodzenia brutto zabiera mu się PIT i składki ZUS. To jest 1,7 tys. zł różnicy. Przy takiej konstrukcji ten system nie może funkcjonować w nieskończoność. (...) W Polsce praca opodatkowana jest jak wódka" - powiedział Gwiazdowski.
Jak dodał, siłą polskiej gospodarki są małe i średnie przedsiębiorstwa. "W tym sektorze wytwarzanych jest prawie 70 proc. PKB i zatrudnionych jest ponad 70 proc. legalnie pracujących Polaków i oczywiście 100 proc. pracujących nielegalnie. Również 70 proc. firm sektora MSP finansuje rozwój z własnych środków. To potęga gospodarcza w skali europejskiej. (...) Gdyby ten sektor miał swobodę działania, to nasz rozwój gospodarczy byłby o wiele szybszy" - podkreślił.
Dlatego przedstawiciele ZPP przygotowali i przedstawili raport dotyczący warunków prowadzenia firm w Polsce. Powołują się w nim na najnowszą edycję raportu Banku Światowego Doing Business 2013, który poświęcony jest znoszeniu barier dla przedsiębiorczości. Wynika z niego m.in., że polski system podatkowy jest skomplikowany - w tym zestawieniu na 185 krajów Polska zajmuje 114. miejsce. "Polski przedsiębiorca musi spędzić 280 godzin w ciągu roku, wypełniając odpowiedni zestaw zeznań podatkowych" - powiedział na konferencji ekspert Związku Michał Tomczyk.
Zwrócił też uwagę na to, że stawka podatku VAT w Polsce jest jedną z najwyższych w Europie. "Dla porównania w Niemczech wynosi 19 proc., w Hiszpanii 18 proc. Wiele problemów rodzi nadal skomplikowana konstrukcja prawna dotycząca zasad odprowadzania podatku - klasyfikacja towarów i usług - co sprawia, że mamy trudność w określaniu stawek podatkowych" - podkreślił. Wskazał też, że polski przedsiębiorca czeka średnio ponad 680 dni na rozstrzygnięcie sporu przed sądem, gdy tymczasem średnia dla krajów OECD wynosi 510 dni, a najlepsi, jak Singapur czy Nowa Zelandia, mogą poszczycić się wynikiem na poziomie odpowiednio 150 oraz 216 dni.
Zdaniem ekspertów ZPP piętą achillesową polskiej gospodarki jest długi czas uzyskiwania pozwoleń na budowę. W rankingu Doing Business spośród 185 krajów w tej kategorii Polska zajęła 161. pozycję. Dla porównania Słowacja jest na 46. miejscu, Węgry - na 55., a Słowenia - na 61. Przykładowo - nowa inwestycja wymaga przeprowadzenia średnio 30 procedur, podczas gdy w Danii jest to 5. Stan ten nie zmienił się od 2007 roku. Nie dużo lepiej jest w rankingu łatwości zakładania firm - Polska zajmuje w nim 124. pozycję, gdy tymczasem Bułgaria jest na 57. miejscu, Węgry - na 52., a Słowenia - na 30.
Gwiazdowski zwrócił też uwagę na problemy sektora MSP z dostępem do kredytów. Wyjaśnił, że z jednej strony przedstawiciele sektora MSP mają obawy co do przyszłości sytuacji gospodarczej w kraju i nie mają zaufania do sektora finansowego, a z drugiej - nie mają zdolności kredytowej. Dodał, że problemy z otrzymaniem kredytów wynikają z tego, że banki wolą udzielać kredytów osobom fizycznym czy też sprzedawać instrumenty pochodne (np. opcje walutowe). "Z punktu widzenia prezesa banku kupienie obligacji jest bezpieczniejsze niż udzielenie kredytu przedsiębiorcy. (...) W bankach nie ma ludzi, którzy potrafią oceniać biznesplany. Dlatego bankierzy wolą sprzedawać opcje, wolą kupić obligacje, (...) dlatego że nie muszą analizować biznesplanów" - podsumował. (PAP)