Bezrobotny w stolicy? To musi być ktoś, komu nie chce się pracować
Zanim to jednak nastąpi, należy mieć nadzieję, że wskaźnik nie wzrośnie znacznie, również w innych polskich miastach.
Z danych zebranych przez „Rz” wynika, że również w stolicach innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej rynek pracy utrzymuje się w bardzo dobrej kondycji. W Bukareszcie pracy nie ma zaledwie 2,2 proc. mieszkańców, podczas gdy w całym kraju – 7,4 proc.
Szansa dla młodych i wykwalifikowanych
Specjaliści są zdania, że w Warszawie aktualnie nie ma bezrobocia. Podkreślają, że już bezrobocie na poziomie 4 proc. uznaje się za naturalne, tzn. nie pracują tylko osoby, które nie chcą podjąć pracy.
- Wskaźnik bezrobocia rejestrowanego na poziomie 3,6 proc. oznacza w praktyce, że pracodawcy tak naprawdę nie mają w kim wybierać wśród osób niepracujących – tłumaczy Artur Ragan. - Niemało jest młodych ludzi szukających pracy, jednak w tak ogromnym ośrodku akademickim nie mają oni większego problemu ze znalezieniem zatrudnienia. Warto przy tym pamiętać, że zwykle są to osoby tuż po studiach lub w trakcie studiów, które nie zadowolą się byle jaką pracą.
Kto ma szansę na pracę w Warszawie, a kto nie?
- Właściwie każdy, kto ma konkretny zawód i trochę doświadczenia ma spore szanse na zatrudnienie – wyjaśnia Artur Ragan. - W najgorszej sytuacji są ludzie o najniższych kwalifikacjach lub najwyższych aspiracjach. Z kolei każdy specjalista budowlany, specjalista IT, specjalista ds. kadr i płac, inżynier budowlany, konstruktor maszyn czy doświadczony handlowiec, „nie oglądają powiatowego urzędu pracy od środka”. Najtrudniej mają ludzie o najniższym wykształceniu, bez doświadczenia i bez znajomości języków.
Uciekaj do Warszawy
Sytuacja na rynku pracy wprost zależy od sytuacji gospodarczej regionu. Warszawa szybko się bogaci, ponieważ jak żadne inne miasto w kraju, przyciąga inwestorów. To pozwala zasysać siłę roboczą z innych miast. Na dodatek specjaliści są zdania, że realna sytuacja w wielu regionach, w tym również w stolicy, jest znacznie lepsza niż oficjalne statystyki.
- Miejsc pracy przybywa w takim tempie, że stolica od dwudziestu lat działa jak magnes na wszystkich, którzy nie znajdują satysfakcjonujących wyzwań zawodowych w swoich rodzinnych miastach. Najlepiej widać to na dworcach i „wylotówkach” w piątkowe popołudnia. – mówi Artur Ragan. - Liczba miejsc pracy jest tak wysoka, że pracę „na czarno” znalazło kilkadziesiąt tysięcy obcokrajowców.
Gdzie jest dobrze
Skoro jest tak dobrze, zastanawiać się można, czy coś może zepsuć tą idealną sytuację. - Bezrobocie na pewno podskoczy, kiedy administracja i urzędy państwowe, zgodnie z zapowiedziami, zwolnią ok. 40 tys. osób – mówi Artur Ragan.
Zanim to jednak nastąpi, należy mieć nadzieję, że wskaźnik nie wzrośnie znacznie, również w innych polskich miastach. Główny Urząd Statystyczny poinformował, że w czerwcu tego roku w Poznaniu, Krakowie i Katowicach stopa bezrobocia nie przekroczyła 5 proc., co uznawane jest jako naturalne bezrobocie. W Trójmieście i Wrocławiu wskaźnik ten zatrzymał się poniżej 6 proc. Nie wszędzie jest tak dobrze. W Szczecinie zarejestrowanych w urzędach pracy jest prawie 10 proc.
ml/ak