"Biedni" posłowie dorabiają na boku
Jak się w sejmie pracuje raz na dwa tygodnie, jest dużo czasu, by dorobić. Rekordziści w ciągu roku są w stanie wyciągnąć nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych - z dodatkowych fuch, wynajmu nieruchomości czy wykładów. Oto najbardziej przedsiębiorczy wybrańcy narodu - czytamy w "Fakcie".
08.03.2010 | aktual.: 08.03.2010 11:49
Na czele listy jest poseł Marian Filar (68 l.) z koła Stronnictwa Demokratycznego. Z ostatniego oświadczenia majątkowego tego uznanego speca od prawa karnego wynika, że dorobił grubo ponad 130 tysięcy złotych, na samym uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu zarobił prawie sto tysięcy, resztę na prawach autorskich i z różnych umów.
Toruńska uczelnia jest hojna dla naszych polityków. Wykładał tam też poseł PiS, Zbigniew Girzyński (37 l.), za co dostał ponad 35 tysięcy. – Wykładałem cztery lata na uniwersytecie, ale niedawno zrezygnowałem, bo miałem za dużo obowiązków jako poseł – zastrzega nam poseł. Ale zaraz przyznaje, że teraz zaczął pisać dużo artykułów. Oczywiście nie za darmo.
Prawo zakazuje posłom czerpania dochodów ze źródeł, które w jakikolwiek sposób są związane z majątkiem państwowym lub komunalnym, lub gdy rodzi się podejrzenie o konflikt interesów. Ale jak to w życiu bywa przepisy są dość ogólne i często o tym, czy poseł może dorabiać w danym miejscu czy nie decyduje marszałek sejmu. Tak było w przypadku posła Lewicy Tomasza Garbowskiego (31 l.), który jest sędzią piłkarskim w I lidze. – Otrzymałem zgodę marszałka. Sędziuję 10–12 spotkań rocznie. W ubiegły weekend sędziowałem mecz Dolcan Ząbki – Warta Poznań. Jako sędzia miałem sporo pracy, były dwa karne, dwie czerwone kartki i pięć żółtych – chwali się poseł.
Pomysłów i sposobów na to, jak się dodatkowo wzbogacić, politycy mają bez liku. Wynajmują mieszkania, a nawet garaże, zasiadają w różnych radach programowych, piszą artykuły. Pchają się też do telewizji, bo za udział w niektórych programach dostają po kilkaset złotych. Aż trudno uwierzyć, że starcza im czasu na zajmowanie się sprawami zwykłych Polaków.
Polecamy w wydaniu internetowym eFakt.pl:
Felicjańskiej nie stać na mandat