Bild am Sonntag: nazistowskie korzenie imperium Reimannów

Reimannowie są jedną z najbogatszych rodzin przemysłowych w Niemczech. Ich majątek oceniany jest na 33 mld euro. Założyciele globalnego koncernu byli nazistami i antysemitami – pisze „Bild am Sonntag”.

Bild am Sonntag: nazistowskie korzenie imperium Reimannów
Źródło zdjęć: © Deutsche Welle | Imago/M. Segerer

25.03.2019 17:35

Produkty oferowane przez firmy należące do gospodarczego imperium Reimannów zna każdy Niemiec: pastę do zębów Colgate, proszek do pralek Calgon, wodę do twarzy Clearasil, kawę Jacobsa czy prezerwatywy Durex.

Redakcja „Bild dam Sonntag” (BamS) zleciła historykowi Christopherowi Kopperowi przeanalizowanie znalezionych w archiwach nowych dokumentów i listów dotyczących wyróżnionych przez władze RFN krzyżem zasługi przemysłowców.

Mroczne momenty w historii firmy

Badania wykazały, że w rodzinnej historii są mroczne rozdziały dotyczące wykorzystywania robotników przymusowych, ich maltretowania i torturowania – piszą autorzy.

„Moim zdaniem Reimannowie należeli do przedsiębiorców o przekonaniach narodowosocjalistycznych” – ocenia Kopper. Jak zaznacza, większość właścicieli firm przeszła na stronę nazistów dopiero po przejęciu władzy przez Hitlera w 1933 roku, natomiast Reimannowie poparli ich już w 1931 roku. Ojciec i syn nie byli widocznie zwykłymi politycznymi oportunistami, lecz narodowymi socjalistami z przekonania – napisał historyk w swoim raporcie.

Rzecznik rodziny Peter Harf przyznał, że Reimannowie senior i junior byli winni. „Obaj przedsiębiorcy dopuścili się przestępstw i powinni byli właściwie pójść do więzienia” – oświadczył rzecznik, który jest równocześnie szefem rodzinnego holdingu JAB.

Datki dla NSDAP

Kierujący fabryką chemiczną w Ludwigshafen Albert Reimann i jego syn (także Albert) przekazali w 1931 roku datki na partię Hitlera NSDAP. Rok później obaj wstępują do partii, a senior rodu wchodzi do rady miasta – czytamy w BamS. W listach kierowanych m.in. do Reichsfuehrera SS Heinricha Himmlera zapewniają, że są zwolennikami ideologii rasistowskiej i są wrogo nastawieni do Żydów.

Podobnie jak większość niemieckich firm, w czasie wojny w fabrykach Reimannów pracują robotnicy przymusowi. Ze względu na brak dokumentów nie można dokładnie ustalić ich liczby. Z zeznań złożonych po zakończeniu wojny wynika, że personel kierowniczy firmy znęcał się nad nimi. Robotnice przymusowe były molestowane i bite, także w prywatnej wilii przedsiębiorcy. Z dokumentów wynika, że robotnicy przymusowi podczas nalotów nie byli wpuszczani do bunkrów przeciwlotniczych.

Amerykanie ratują Reimannów

Po wojnie Ludwigshafen znalazł się we francuskiej strefie okupacyjnej. Władze francuskie skonfiskowały majątek i zakazały Reimannom zajmowania jakichkolwiek stanowisk kierowniczych w gospodarce.

Uratował ich przypadek. Dzięki posiadaniu drugiego miejsca zamieszkania w Heidelbergu, który znajdował się w amerykańskiej strefie okupacyjnej, ich odwołanie trafiło do władz okupacyjnych USA. Te uznały Reimannów za „biernych uczestników” III Rzeszy, co oznaczało, że pozwolono im zachować majątek. Senior zapłacił 100 Reichsmarek kary, a junior 2000. Obroty firmy wynosiły wówczas 20 mln Reichsmarek.

Jak pisze DPA, obecni właściciele koncernu już trzy lata temu zlecili niezależnemu historykowi opracowanie historii firmy. Wyniki badań mają być opublikowane w przyszłym roku. Koncern zapowiedział przekazanie 10 mln euro na cel charytatywny.

Komentując wyniki badań, niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” podkreśla, że „dzisiejsze sukcesy wielu firm o nazistowskiej przeszłości opierają się na cierpieniach robotników przymusowych”. „Dlatego tradycyjne firmy z nazistowską przeszłością mają niezmiennie moralny obowiązek zabiegania o to, by historia nigdy się nie powtórzyła” – pisze Max Haegler w „SZ”.

Autor: Jacek Lepiarz, Deutsche Welle

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:Deutsche Welle
naziściantysemicihistoria
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)