Bitwa na cła. Polscy producenci mleka mogą wiele stracić, jeśli będzie odwet Chin
Unia Europejska nałożyła wysokie cła na samochody elektryczne z Chin. Niewykluczone, że Pekin nałoży odwetowe cła, które mogą uderzyć w polskich mleczarzy. - To byłby ogromny problem - ocenia w rozmowie z WP Finanse Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka.
Podejście UE względem Pekinu zaostrzyło się w ciągu ostatnich lat. Bruksela postrzega Chiny już nie tylko jako ewentualnego partnera, lecz także jako dużego konkurenta m.in. w branży motoryzacyjnej.
To właśnie Chiny są obecnie największym producentem samochodów elektrycznych na świecie. Tę pozycję zawdzięczają ogromnemu państwowemu wsparciu, które płynie do tej branży - wynika z ustaleń Komisji Europejskiej. UE chce chronić przemysł przed groźnym rywalem, ale nie może się z nim dogadać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdradza na czym polega gra Chin w Europie. "Będą nam sprzedawać drogo"
Cła na chińskie elektryki. Będzie odwet na mleczarzy?
Unijne cła na "elektryki" zaczęły obowiązywać od północy z wtorku na środę (29/30 października) i wynoszą - w zależności od producenta - od 7,8 proc. do 35,3 proc.
Mają być nakładane jako dodatek do już obowiązujących w UE ceł na importowane samochody w wysokości 10 proc. To oznacza, że Chińczycy będą musieli wnieść bardzo wysokie opłaty, sięgające nawet 45 proc.
Ostateczna wysokość ceł zależy od tego, w jakim stopniu dana firma była subsydiowana i czy współpracowała z KE w dochodzeniu, które miało ustalić zakres państwowej pomocy. W razie stwierdzenia zwiększenia lub zmniejszenia subsydiów, wysokość ceł może zostać zmieniona.
W sierpniu, kiedy coraz głośniej było o tym, że UE może nałożyć cła na "elektryki" z Chin, Pekin zaczął dochodzenie ws. unijnego eksportu produktów mlecznych do Chin. Potencjalnie może się ono zakończyć nałożeniem ceł. RMF FM donosi, że zdaniem Komisji Europejskiej w dalszym ciągu możliwe jest wypracowanie kompromisu, ale to coraz mniej prawdopodobny scenariusz. Niewykluczone, że Chiny zdecydują się na odwetowe cła, które mogą dotknąć m.in. producentów wyrobów mleczarskich działających w naszym kraju.
Polscy producenci mleka eksportują do Chin mleko w proszku pełne, odtłuszczone, serwatkę, mleko UHT, a także sery.
W takiej sytuacji stracilibyśmy ten rynek, podobnie jak inne państwa UE. To oznaczałoby rosnące problemy dla polskich i unijnych przetwórców, zwłaszcza w kontekście tego, co dzieje się na świecie, czyli bardzo realnej groźby wejścia na unijny rynek produktów z Argentyny, Brazylii, Paragwaju i Urugwaju - przyznaje w rozmowie z WP Finanse Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka.
Jak wyjaśnia, naszym głównym odbiorcą eksportowym jest UE. Polskie produkty mleczne trafiają głównie do Niemiec.
- W przypadku nałożenia ceł przez Chiny, ten rynek by się zatkał. Mielibyśmy nadwyżkę produkcji na rynku unijnym. To wywołałoby ogromne problemy ze zbyciem naszych towarów, bo nie jesteśmy w stanie skonsumować całej produkcji. Musimy eksportować co najmniej 30 proc. - wylicza dyrektor PIM.
Obecnie polscy producenci mleka odpowiadają za 60 proc. eksportu polskiej żywności do Chin. Zablokowanie tego rynku oznaczałoby konieczność znalezienia alternatywy. - Będziemy musieli szukać innych rynków zbytu. Problem polega na tym, że wszyscy będą szli tą drogą, a producentów jest sporo. Możemy też ograniczyć produkcję, ale nie po to przez lata w nią inwestowaliśmy - ocenia Maliszewska.
Jej zdaniem należy przyjrzeć się również polskiemu rynkowi. - Myślę, że musimy też szukać innowacyjnych, niszowych produktów, które zwiększą konsumpcję krajową. Apeluję, aby konsumenci zwracali uwagę na kraj produkcji i w miarę możliwości wybierali polskie produkty, z których pieniądze wracają na polski rynek i do polskiego rolnika - podkreśla.
Francuskie brandy i polska wódka w zagrożeniu
Chiny mogą zadać cios nie tylko mleczarzom. Francja podejrzewa bowiem, że odwetowe cła zostaną nałożone na brandy. To państwo odpowiada za 99 proc. eksportu brandy z UE.
Portal money.pl na początku października zapytał m.in. Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy (do którego należą np. lokalne oddziały firm Stock czy Moët Hennessy) o ewentualny wpływ chińskich ceł odwetowych na polską branżę. Producenci alkoholi nie przewidują, że Polska dostanie rykoszetem, ale obawiają się, że napięcia na linii Bruksela-Pekin będą eskalować.
"W odniesieniu do naszego eksportu brandy należy zauważyć, że jest on marginalny, a Chiny niestety nie stanowią dla nas znaczącego rynku zbytu dla napojów spirytusowych (w żadnej kategorii). W związku z tym wprowadzenie ceł na brandy w eksporcie do Chin nie wywrze bezpośredniego wpływu na działalność firm z branży spirytusowej w Polsce" - stwierdzili przedstawiciele związku.
Aneta Wasilewska ze Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy podkreśliła, że "państwa członkowskie powinny przeciwdziałać takim restrykcjom dostępu do rynków krajów trzecich, gdyż jeśli dziś cłami zostanie objęta europejska brandy, jutro może to dotyczyć polskiej wódki lub innego naszego eksportowego produktu".
Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse i money.pl