Alarmujące dane ZUS. Coraz więcej zwolnień L4 z kodem "C"
W pierwszych trzech kwartałach 2025 r. wzrosła liczba zwolnień lekarskich z kodem "C", które są związane z nadużywaniem alkoholu. Grupą, która najczęściej zgłasza niezdolność do pracy z tego powodu, są mężczyźni w wieku 40-44 lata.
"W pierwszych trzech kwartałach tego roku, w całej Polsce lekarze wystawili ubezpieczonym w ZUS 7636 zaświadczeń chorobowych związanym z nadużyciem alkoholu. To o niemal 500 więcej niż w tym samym okresie 2024 roku" – podał Sebastian Szczurek, regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa opolskiego, cytowany przez Puls HR.
Zwolnienia oznaczone kodem "C" nie stanowią dużego odsetka w ogólnej liczbie L4. W pierwszym półroczu bieżącego roku stanowiły zaledwie 0,04 proc. ogółu. Dominują tu absencje od 1-5 dni oraz od 6-10 dni.
Biznes Sakiewicza. Tak TV Republika zarabia na konwencji PiS w Katowicach
Zwolnienia częściej są wystawiane mężczyznom (5929) niż kobietom (1707). Wśród grup wiekowych dominuje przedział 40-44 lata, który odpowiada za 1382 zwolnienia wystawione z kodem "C".
Kod C "przerwą regeneracyjną"?
Aleksandra Penza z Wydziału Psychologii SWPS we Wrocławiu zauważyła, że Polska znajduje się w czołówce krajów europejskich pod względem konsumpcji alkoholu. Jak pokazują dane OECD, w 2022 r. przeciętny Polak w wieku 15 lat i więcej spożywał średnio 11 litrów czystego alkoholu rocznie, co odpowiada około 2,4 butelkom wina lub 4,5 litra piwa tygodniowo na osobę.
Ekspertka z Uniwersytetu SWPS dodała, że przewaga krótkoterminowych zwolnień lekarskich wśród tych z kodem C może wskazywać na to, iż wielu pracowników sięga po alkohol incydentalnie, jednak w sposób, który uniemożliwia im realizację obowiązków zawodowych.
– Tego typu absencje nierzadko pełnią funkcję swoistej "przerwy regeneracyjnej" po epizodzie nadmiernego spożycia, a tym samym mogą maskować bardziej złożone trudności. Wśród osób korzystających z krótkich zwolnień mogą znajdować się zarówno ci, u których dopiero zaczyna się rozwijać problem alkoholowy, jak i ci, którzy funkcjonują na granicy kontroli nad własnym zdrowiem i wydolnością zawodową – uważa Aleksandra Penza.