Bloger zarabia? Musi zapłacić podatek
Autorzy blogów muszą rozliczać się z fiskusem i najczęściej robią to tak, jak inni przedsiębiorcy. Problem powstaje, gdy nie prowadzą działalności gospodarczej, a osiągają nieregularne przychody - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
21.08.2013 | aktual.: 23.08.2013 16:21
Według badań przeprowadzonych przez Newspoint w lutym 2013 r., blogi czyta 12 mln z 17 mln polskich internautów. Każdy z odwiedzających to źródło potencjalnego zysku. Bloger może zarabiać na reklamach wyświetlanych na stronie czy sponsorowanych wpisach, za które od firm dostaje opisywane produkty. Wraz z przychodami pojawia się zainteresowanie fiskusa.
Jeśli autor strony uczynił z niej sposób na życie i oferuje usługi reklamowe, to należy uznać, że prowadzi firmę. Zwłaszcza że podstawowe cechy prowadzenia bloga, ciągłość i stałość notatek, wpisuje się w ramy definicji art. 5a pkt 6 ustawy o PIT. Zgodnie z nim działalnością gospodarczą jest działalność zarobkowa prowadzona we własnym imieniu, bez względu na jej rezultat, w sposób zorganizowany i ciągły.
Problem polega na tym, że trudno określić, kiedy dokładnie bloger wypełnia tę definicję. Zdaniem Ernesta Frankowskiego, menadżera Deloitte, może to być zarówno pierwsza umowa podpisana z reklamodawcą, jak i moment, w którym umów jest kilka i są one regularnie przedłużane. Nie jest też jasne, czy prowadzący bloga musi rozliczać się z urzędem skarbowym, jeśli pieniądze z bloga są tylko nieregularnym dodatkiem.
Jeśli bloger zdecyduje rozliczać się jako przedsiębiorca, może wybrać opodatkowanie według skali podatkowej (18 proc., 32 proc.) ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych lub podatkiem liniowym (19 proc.). Niezależnie od formy, którą wybierze, musi pamiętać, że zarejestrowanie własnej działalności to także obowiązek płacenia składek ZUS.
Teoretycznie można wybrać inny tańszy sposób - uznanie, że pieniądze zarobione na blogu, są wynikiem umowy nienazwanej podobnej do dzierżawy. Takie zyski można rozliczyć według 8,5-proc. stawki ryczałtu. Podatnik musi zgłosić przychód do 20 stycznia roku podatkowego lub 20. dnia miesiąca następującego po tym, kiedy osiągnięto pierwszy przychód. I chociaż fiskus chciałby, by podatnicy płacili jak największe podatki, to dotychczasowe wyroki sądowe pokazują, że życzenia urzędu skarbowego nie zawsze się spełniają. Jednak liczba potencjalnych stanów faktycznych jest tak duża, że w razie wątpliwości najlepiej wystąpić do urzędu skarbowego o indywidualną interpretację.