Blokowanie wydatków będzie sposobem na dziurę budżetową

Minister finansów liczy na to, że deficyt budżetowy będzie o 4 mld zł niższy od kwoty zakładanej w ustawie budżetowej. Zdaniem ekonomistów nie obędzie się bez blokady wydatków.

Blokowanie wydatków będzie sposobem na dziurę budżetową
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

12.11.2010 | aktual.: 12.11.2010 08:30

Jest zbyt duża niepewność co do poziomu wpływów podatków dochodowych, dlatego też minister finansów od kilku miesięcy blokuje wydatki państwa – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Widoczne są pozytywne skutki dla budżetu – w październiku deficyt zwiększył się zaledwie o 2 mld zł.

Poszczególne resorty, pytane o możliwości dokonywania wydatków, twierdzą jednak, że realizują obowiązujący budżet.Zdaniem ekonomisty oszczędności są konieczne ze względu na niższe od prognozowanych wpływy podatkowe. Według Jankowiaka, tego obrazu nie zmienia fakt, że w związku ze spodziewaną podwyżką podatku VAT wzrosły zakupy dóbr trwałego użytku – a w związku z tym również tegoroczne wpływy z VAT – z podatków pośrednich będą o 6–7 mld zł wyższe od zaplanowanych – szacuje Jankowiak. – To nie zrekompensuje ubytków w podatkach dochodowych. Hamowanie wydatków jest koniecznością.

Co można blokować

Minister finansów Jacek Rostowski mówił niedawno, że niższe wpływy z VAT czy podatków dochodowych częściowo zrekompensują większa akcyza i wpłata z zysku NBP. Wydatki budżetu miały zaś zostać zrealizowane na poziomie 98,9 proc. planowanych w ustawie. Skutek będzie taki, że mimo wszystko deficyt uda się ograniczyć o 4 mld w stosunku do pierwotnie planowanej kwoty 52,2 mld zł.

W tak znaczne obniżenie deficytu w stosunku do planu nie wierzy jednak Andrzej Wernik z Akademii Finansów. W jego opinii być może będzie on niższy, ale najwyżej o 2 mld zł. Wernik zgadza się z Jankowiakiem, że sposobem na ograniczenie planowanego ujemnego salda w budżecie byłoby niższe tempo wydatków.

Zdaniem ekonomisty resort liczy zapewne, że dysponenci nie zdążą wydać swoich pieniędzy, nienaruszona zostanie też część rezerw. Janusz Jankowiak uważa z kolei, że teraz blokada będzie zapewne polegać przede wszystkim na przesunięciu płatności na kolejny rok (podobnie było w przeszłości).

Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club, podkreśla, że dodatkowym źródłem oszczędności dla budżetu są zawsze inwestycje. – Z reguły nie udaje się wydać całej zaplanowanej kwoty – przypomina. – Dodatkowe ograniczenia będą konieczne, jeśli okaże się, że dochody jednak nie idą tak pomyślnie, jak zakładano.

Nie widać poprawy

Resort szacował, że wpływy z podatków będą wyższe, niż zapisano w budżecie, ponieważ gospodarka przyspieszyła – zakładano, że będzie ona rosnąć w tym roku w tempie 1,2 proc., tymczasem wszystko wskazuje na to, że może ono sięgnąć 3,5 proc. Okazało się jednak, że w przypadku firm sytuacja wcale nie wygląda różowo. Po wrześniu udało się ściągnąć niewiele ponad połowę zaplanowanej kwoty podatku CIT. Powód? Przedsiębiorstwa nadal odczuwają skutki kryzysu, wiele z nich zmuszone jest tworzyć rezerwy na przewidywane straty.

– Ten i przyszły rok to będą lata, w których ożywienie gospodarcze może być jeszcze bardzo kruche – podkreśla Andrzej Wernik. – Mimo dość wysokiego wskaźnika wzrostu, dochody wcale jeszcze nie będą tak wysokie, jakby wskazywał na to wynik PKB.

Elżbieta Glapiak
PARKIET

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)