Trwa ładowanie...
waluty
11-06-2010 09:18

Błyskawiczna zmiana nastrojów

W USA czwartek potwierdził, że po rynku amerykańskich akcji (i nie tylko amerykańskich) można się dosłownie wszystkiego spodziewać. Pisałem w środę, po zakończeniu sesji spadkiem, mimo wcześniejszego 1,5 procentowego wzrostu, że rynek bardzo chce przełamać wsparcie na 1.045 pkt.

Błyskawiczna zmiana nastrojówŹródło: Fot. Xelion
d38swyz
d38swyz

W USA czwartek potwierdził, że po rynku amerykańskich akcji (i nie tylko amerykańskich) można się dosłownie wszystkiego spodziewać. Pisałem w środę, po zakończeniu sesji spadkiem, mimo wcześniejszego 1,5 procentowego wzrostu, że rynek bardzo chce przełamać wsparcie na 1.045 pkt.

Wyglądało to tak jakby chciał po prostu zastawić pułapkę – przebić wsparcie i potem szybko zawrócić rozpoczynając korektę. Zachowanie rynku w czwartek tę tezę obaliło. Pozostaje postawić pytanie: dlaczego?

Przede wszystkim nie jest prawdą, że pomagały bykom raporty makro. Dane o ilości nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych pokazały, że sytuacja na rynku pracy poprawia się, ale bardzo nieznacznie. Złożono 456 tys. wniosków (oczekiwano 447 tys.). Średnia 4 tygodniowa wzrosła czwarty tydzień z rzędu. To były słabe dane. Odnotujemy też, że deficyt handlowy był zbliżony do oczekiwań (40,29 mld USD). Martwić jednak może to, że spadł zarówno import jak i eksport (szybciej niż import). To też były słabe dane.

Z pewnością pomagały bykom dane z Azji, ale też nie należy przesadzać z ich wagą. Chiny potwierdziły, że w maju eksport wzrósł o blisko 50 procent (48,5 proc.). W Japonii zweryfikowano wzrost PKB w pierwszym kwartale do 1,2 proc. kw/kw (oczekiwano 1 proc.). W Australii mocniej niż oczekiwano wzrosła ilość zatrudnionych. To wszystko prawda, ale przecież dane chińskie były dyskontowane już w środę, a poza tym wszyscy wiedzą, że wzrost jest za duży i nie do utrzymania.

d38swyz

Wydaje się, że byki po prostu postanowiły bronić wsparcia i wykorzystywały wszelkie preteksty, które im to mogły umożliwić. Jednym z bardziej istotnych czynników był ponad jednoprocentowy wzrost kursu EUR/USD. Pomagała euro udana aukcja hiszpańskich obligacji 3.letnich oraz słowa Hermana Van Rompuya prezydenta UE (jak będzie trzeba to program EMS zostanie zwiększony). Mówiono też, że pretekstem mogła być decyzja sądu najwyższego w Niemczech, który tymczasowo wstrzymał się z wydaniem wyroku dotyczącego możliwości zablokowania decyzji o zasilenie przez Niemcy programu EMS. Nie jest prawdą, że to Jean-Claude Trichet pomógł euro swoimi wypowiedziami. Przecież prognozy wzrostu na ten rok zostały podniesione, ale na przyszły obniżone.

Rynek akcji dosłownie oszalał. Wzrosty kursu EUR/USD i cen surowców oraz wypowiedzi analityków i dane z Azji dały potrzebną bykom siłę. Najmocniejsze były spółki sektora surowcowego, a wśród nich drożejące o około dziesięć procent BP, mimo że spółka dostała ultimatum: w ciągu 72 godzin musi zatamować wyciek ropy. Było to odbicie po osiągnięciu 14. letniego dna. Indeksy błyskawicznie rosły, a byki nie miało okresu poważnego zwątpienia. Tak dobre zakończenie sesji daje kolejną szansę na rozpoczęcie poważnej korekty, ale pamiętać trzeba, że w ciągu ostatnich 2 tygodni to jest już trzeci wzrost o podobnej skali. W poprzednich dwóch przypadkach nie było potem kontynuacji. Można powiedzieć, że do trzech razy sztuka.

W Polsce w czwartek złoty zachowywał się zadziwiająco spokojnie. Wzrosty indeksów giełdowych i wzrost kursu EUR/USD powinny były doprowadzić do znacznego umocnienia naszej waluty, a tymczasem kursy spadały niechętnie. Zachowanie rynku kolejny raz potwierdziło, że Marek Belka, od wczoraj wybrany przez Sejm na prezesa NBP nie jest traktowany przez rynki jak zbawca. Lepiej od złotego zachowywał się węgierski forint i czeska korona, do których nasza waluta straciła.

GPW rozpoczęła sesję standardowo, czyli spadkiem indeksów, ale potem dość szybko odrobiła straty i weszła w krótki okres wyczekiwania. Krótki, bo po 10.30, kiedy giełdy europejskie i kurs EUR/USD zareagowały bardzo pozytywnie na wyniki aukcji hiszpańskich obligacji, WIG20 ruszył szybko na północ, wzrósł o około 0,8 procent i zamarł na kilka godzin. Tuż przed rozpoczęciem sesji w USA w Europie zapanowała mini-euforia: szybko rosły indeksy, kurs EUR/USD i ceny surowców. To przełożyło się również u nas na wybicie z konsolidacji. Niezwykle optymistyczne rozpoczęcie sesji w USA wymusiło u nas wzrost WIG20 o 1,6 proc. Jeszcze jeden wzrost i zostanie wygenerowany sygnał kupna.

Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

d38swyz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d38swyz