Branża motoryzacyjna w Polsce już cierpi z powodu kryzysu

Dwie zmiany zamiast trzech, wygaszanie umów czasowych, odprawy dla dobrowolnie rezygnujących z pracy, przymusowe przestoje, nieplanowane urlopy i ucieczka do przodu dzięki nowemu modelowi - taka jest rzeczywistość w polskich firmach motoryzacyjnych.

Branża motoryzacyjna w Polsce już cierpi z powodu kryzysu
Źródło zdjęć: © POLSKA Dziennik Zachodni | Mikołaj Suchan

05.02.2009 08:14

Pojawiało się widmo masowego bezrobocia. Rząd co prawda obiecał pakiet ratunkowy, ale nie wyszedł on poza gabinety w resorcie gospodarki.

W Polsce, w ponad 16 tysiącach firm związanych z branżą motoryzacyjną, pracuje około 180 tys. osób. Eksperci szacują, że w krajowych fabrykach aut i części samochodowych zatrudnienie straci ponad 6 tys. osób, z czego trzy czwarte w największych zakładach.

_ Przedsiębiorstwa z tej branży tworzą ok. 5 proc. polskiego PKB i są motorem polskiego eksportu. Ponad 95 proc. produkcji polskich zakładów przeznaczona jest na zagraniczne rynki _ - mówi Marek Jurkiewicz, dyrektor handlowy Start People, Agencji Pracy i Doradztwa Personalnego. _ Jeszcze pod koniec listopada w branży motoryzacyjnej zapowiadano zwolnienia 2,2 tys. ludzi. _

Czarny scenariusz upadku branży motoryzacyjnej?
_ Wieści o planowanym masowym bezrobociu są mocno przesadzone _ - uspokaja Wojciech Osoś, rzecznik General Motors w Polsce.

Jednak firma ta wdrożyła wielopunktowy plan ratunkowy. Jeszcze w ubiegłym roku miała 3 tysiące pracowników, dziś już 2.850. Do końca marca z Opla ma odejść 250 osób. Tracą pracę, bo nikt nie przedłuża z nimi wygasających umów, część bierze odprawę w ramach dobrowolnych odejść, firma zrezygnowała też z osób zatrudnianych poprzez agencje pracy tymczasowej. Opel zawiesił też na kilkanaście dni produkcję (wznowił ją 12 stycznia).

_ Mamy teraz dwie zmiany zamiast trzech, zamówienia na bieżąco są korygowane przez naszą macierzystą firmę _ - wylicza rzecznik Osoś. _ Reagujemy na zmiany na rynku błyskawicznie, by ratować firmę przed kłopotami. _

Problemy już są w Niemczech, ale też we Francji, Włoszech, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, gdzie trafiało 95 proc. produkcji Opla. Tam skończył się popyt na nowe auta. GM podtrzymuje jednak plany produkcji w Polsce pod koniec 2009 r. nowego kompaktowego modelu opla astry czwartej generacji. Ucieczka do przodu nie wystarczy, a plan ratunkowy, w tym zlecanie produkcji dotychczas dostarczanej przez zewnętrzne firmy własnym pracownikom, może... położyć poddostawców.

Fiat na razie ma dobrą passę. Jak przypomina rzecznik Fiat Auto Poland, Bogusław Cieślar, na eksport trafia 96 proc. produkcji tyskiej fabryki. Na Śląsku, oprócz modeli Fiata, wytwarzane są od tego roku również małe samochody Forda. Jednak i tam przerwa świąteczno-noworoczna była dłuższa. Wanda Stróżyk, przewodnicząca zakładowej Solidarności, na razie nie widzi powodów do niepokoju, choć jest zdecydowanie mniej nadgodzin, co wpływa na wysokość pensji załogi.

Czy polska motoryzacja może liczyć na wsparcie? W Niemczech za przestoje spowodowane brakiem produkcji płaci rząd. Także nasze Ministerstwo Gospodarki przedstawiło plan ratunkowy, w którym deklaruje dopłaty na utrzymanie 120 tys. etatów dla polskich fabryk. Jak powiedziała wiceminister Grażyna Henclewska, pakiet skierowany jest do sektora stalowego, elektronicznego, budowlanego i motoryzacyjnego, bo to one mogą najbardziej ucierpieć w wyniku kryzysu.

_ Mogłyby to być na przykład dopłaty do utrzymywania na urlopach załogi w dniach, kiedy nie ma produkcji. To dobre rozwiązanie, stosowane np. w Niemczech _ - mówi Wojciech Osoś z GM.

Jak tłumaczy Zbigniew Kajdanowski z biura prasowego Ministerstwa Gospodarki, taki plan ratujący miejsca pracy i produkcję powstaje.
_ Nie da się przewidzieć terminu jego ogłoszenia. Na razie jest w konsultacjach między departamentami naszego resortu _ - mówi Kajdanowski.

Beata Sypuła
POLSKA Dziennik Zachodni

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)