Budowa lotniska w Berlinie kolejną inwestycyjną wpadką
Termin oddania do użytku nowego portu lotniczego w Berlinie został przełożony po raz czwarty, bez podania nowej daty. Fiasko prestiżowej inwestycji jest kolejną kompromitującą wpadką, która naraża na szwank reputację Niemiec jako gospodarczej potęgi.
Burmistrz Berlina Klaus Wowereit, z inicjatywy którego rozpoczęto budowę nowego międzynarodowego lotniska w stolicy, liczył na to, że pomyślna realizacja prestiżowego projektu będzie dla niego przepustką do dalszej politycznej kariery.
Jednak zamiast przyjmować wyrazy uznania, polityk SPD musi teraz walczyć o przetrwanie - w sobotę w parlamencie Berlina odbędzie się głosowanie nad wotum nieufności zgłoszonym wobec niego przez opozycję. Zarzuca mu ona nieudolność i brak nadzoru nad projektem, który doprowadził do kompromitacji Berlina.
Nawet jeśli Wowereit dzięki poparciu koalicjanta CDU przetrwa to głosowanie, jego dni jako burmistrza Berlina są zdaniem mediów policzone. W miniony poniedziałek Wowereit ustąpił ze stanowiska szefa rady nadzorczej spółki kierującej budową lotniska. Udziałowcami w spółce są kraje związkowe Berlin i Brandenburgia oraz państwo niemieckie.
Problemy pojawiające się w trakcie realizacji projektu, uważanego za największe przedsięwzięcie we wschodnich Niemczech w ostatnich latach, stały się symbolem nieudolności niemieckich władz, nieskutecznych, a czasami wręcz bezradnych przy dużych inwestycjach publicznych.
Po upadku muru dzielącego Berlin na dwie części i zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku panowała zgoda co do tego, że stolica kraju zasługuje na lotnisko z prawdziwego zdarzenia. Położony we wschodniej części miasta port lotniczy Schoenefeld oraz lotniska Tempelhof i Tegel na zachodzie uznano za niewystarczające dla 3,5-milionowej metropolii.
Po wieloletnich dyskusjach zapadła decyzja, że nowy port lotniczy powstanie na bazie istniejącego portu Schoenefeld. Ze względu na protesty mieszkańców prace rozpoczęto dopiero w 2006 roku.
Szybko okazało się, że pierwotny termin otwarcia, 30 października 2011, nie zostanie dotrzymany. Także kolejne terminy - 3 czerwca 2012, 17 marca 2013 i 27 października 2013 - zostały odwołane. Niesprawny system przeciwpożarowy okazał się problemem dużo poważniejszym niż początkowo sądzono.
Niepokój z powodu opóźnienia wyraziła kanclerz Angela Merkel. - Ta sytuacja zaszkodzi międzynarodowej reputacji Niemiec jako solidnego partnera gospodarczego - ostrzegła w czwartek szefowa rządu.
Koszt budowy lotniska Willy'ego Brandta wzrósł z zakładanych początkowo 2 mld euro do 4,3 mld euro, nie licząc odszkodowań za spowodowane "poślizgiem" straty, których domagają się firmy i prywatne osoby.
Fiasko budowy berlińskiego lotniska nie jest przypadkiem odosobnionym. I tak budowa filharmonii w Hamburgu, która miała zostać oddana do użytku w 2010 roku i kosztować 241 mln euro, nie została jeszcze ukończona. Nowy termin: rok 2017, aktualny koszt: 575 mln euro.
Jeszcze w latach 90. władze Badenii-Wirtembergii zaplanowały budowę podziemnego dworca kolejowego w stolicy landu, Stuttgarcie, szacując wydatki na 2,5 mld euro. Od tego czasu koszt inwestycji wzrósł do 6,8 mld, a przewidywany termin oddania do użytku przesunięto na 2021 rok.
Koszt budowanej w Berlinie nowej centrali Federalnej Agencji Wywiadu (BND) niemal podwoił się - z 500 mln do ponad 900 mln.
Architekt Albert Speer, autor projektów stadionów na mistrzostwa świata w Katarze, wyjaśnia, że niemieckie inwestycje skazane były od początku na niepowodzenie. Jak wskazuje, ich piętą achillesową były braki w planowaniu przed rozpoczęciem inwestycji.
- Na początku brakuje czasu i pieniędzy, by przeanalizować wszystkie aspekty i alternatywy - powiedział Speer dziennikowi "Sueddeutsche Zeitung". - Początkowa faza inwestycji przypomina stan zakochania. Wszystko widzimy przez różowe okulary i nie chcemy dostrzegać zagrożeń - tłumaczy.
Dosadniej formułuje swoją krytykę profesor planowania przestrzennego Bent Flyvbjerg. - Większość menedżerów odpowiedzialnych za projekty to głupcy i kłamcy - powiedział wykładający w Oksfordzie naukowiec tygodnikowi "Der Spiegel".
Aby dostać zlecenie, firmy budowlane zaniżają kosztorysy i skracają do minimum czas realizacji. - Politycy, którzy pragną prestiżowych projektów jako okazji do pozowania do zdjęć, zbyt łatwo im wierzą - mówi Flyvbjerg. Także laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Daniel Kahneman wskazuje na panujące wśród niemieckich decydentów zbyt optymistyczne podejście do problemów.
Najnowszy "Spiegel" zauważa z ironią, że chociaż kamień węgielny katedry w Kolonii położono w 1248 roku, to budowę monumentalnej świątyni ukończono dopiero w 1880 roku. Współcześni inwestorzy nie wypadają więc najgorzej - czytamy w tygodniku.
Z Berlina Jacek Lepiarz