Byczy walec jedzie dalej...
Początek dzisiejszej sesji wydawał się jeszcze w miarę spokojny. Na rynku widać było wyraźnie obawę przed kontynuacją wczorajszego ruchu.
02.06.2009 17:32
W końcu po wczorajszej ponad 6 proc. zwyżce nie było to niczym dziwnym. Na rozstrzygniecie dylematu czy czwarte podejście pod styczniowe maksima uda się zakończyć sukcesem nie trzeba było długo czekać.
Już w trackie pierwszej godziny WIG20 z hukiem przełamał barierę 1921 pkt., a po osiągnięciu 1930 pkt. uwolniła się prawdziwa euforia zakupów. Obrót zwiększał się z każdą chwilą potwierdzając, że większe kapitały w końcu ruszają do zajmowania pozycji. Nikt nie chciał zostać poza rynkiem w momencie wyłamywania się z miesięcznej konsolidacji. Na czele peletonu wzrostów podobne jak wczoraj utrzymywał się TVN i GTC. Podaż całkowicie skapitulowała i wydawała się zupełnie nie zainteresowana handlem. Przy rosnącym optymizmie Do psychologicznego poziomu 2000 pkt. zabrakło tylko 16 pkt. Ten okrągły poziom był ostatnio widziany 15.10.2008 roku, czyli niemal 7 miesięcy temu. Utrzymanie trzyprocentowego wzrostu było jednak nawet ponad siły dzisiejszego popytu, więc potem rozpoczęła się kontrolowana realizacja zysków.
Podobnego optymizmu próżno było szukać na pozostałych europejskich parkietach, które wolały poczekać na potwierdzenie wzrostów w USA. Z obowiązku trzeba wspomnieć, że jedyną daną makro w Europie była stopa bezrobocia z Eurolandu, która wzrosła o 0,1 proc. do 9,2 proc. Gracze byli jednak zajęci zupełnie innym tematem. Pokonanie styczniowego szczytu stawiało krajowym bykom oczywiste pytanie, gdzie to tymczasowe szaleństwo zakupów się skończy. W końcówce dostały one jeszcze jeden prezent w postaci opublikowana w Stanach informacji o wzroście liczby podpisanych umów na sprzedaż nieruchomości. Chętnych w porównaniu z poprzednim miesiącem przybyło o 6,7 proc. To już czwarty wzrost tej wartości w ciągu ostatnich 5 miesięcy i mimo, że od podpisania umowy do faktycznej sprzedaży droga jest daleka to jednocześnie jest to sygnał, że niskie ceny zaczynają przeciągać kupców.
W końcówce dnia popyt jeszcze raz nacisnął na gaz i rynek zamknął się blisko rocznych maksimów na dużym 1,5 miliardowym obrocie. Po miesięcznej konsolidacji zmienność wyraźnie wzrosła i na razie przemawia na korzyść kupujących. Drugi duży wzrost na dużym obrocie stanie się teraz punktem odniesienia dla kolejnych dni. Wygenerowany dziś sygnał kupna jest i będzie obowiązywać do czasu aż pojawi korekta, która jednak nie powinna zmienić zasadniczej sytuacji na parkiecie. W zasadzie droga do wzrostów jest otwarta, a jedynym zagrożeniem tego scenariusza jest fakt, że wszyscy widza wzrosty, a to przerabialiśmy już na początku bessy…
Paweł Cymcyk
analityk
A-Z Finanse