Byki zrobiły sobie przerwę

Po kilku dniach wzrostów byki postanowiły trochę odpocząć. Niewielka korekta nie zmienia pozytywnego nastawienia rynków. Brak danych makroekonomicznych nie sprzyjał podejmowaniu bardziej energicznych działań.

Byki zrobiły sobie przerwę
Źródło zdjęć: © Gold Finance

10.09.2010 16:42

Dozę niepewności wprowadziło przełożenie przez chińskie władze publikacji istotnych informacji o tamtejszej gospodarce. Może się okazać, że czeka nas z tej strony jakaś niespodzianka. Trudno przewidzieć, czy otrzymamy kolejny sygnał hamowania, czy - jak się podejrzewa - zobaczymy wzrost inflacji. A ten może skłonić do zaostrzenia polityki pieniężnej. Większość inwestorów postanowiła nie ryzykować i posłuchać co „piszczy” za Wielkim Murem.

Polska GPW

Indeksy na warszawskiej giełdzie rozpoczęły piątkową sesję w okolicach poziomów z czwartkowego zamknięcia. Najbardziej odstawał wskaźnik największych spółek, zniżkujący na otwarciu o nieco ponad 0,1 proc. Niewielki optymizm utrzymał się jedynie przez pierwszą godzinę handlu. WIG20 wyszedł nawet nieznacznie nad kreskę, zbliżając się do 2540 punktów. W tym miejscu postanowiły zaatakować niedźwiedzie. Zrobiły to tak skutecznie, że indeks musiał bronić się przed spadkiem poniżej 2500 punktów, zniżkując wczesnym popołudniem o 0,7 proc. W pierwszej części dnia zmiany kursów największych spółek były bardzo niewielkie. Najgorzej zachowywały się walory Pekao, PKN Orlen i PZU, zniżkujące po około 0,8 proc. Spośród całej dwudziestki wchodzącej w skład WIG20, na niewielkim plusie trzymały się papiery zaledwie 3-4 firm. Po pojawieniu się spekulacji, że największe szanse na kupno pakietu akcji BZ WBK ma hiszpański Santander, walory naszego banku traciły momentami 1,8 proc., a akcje PKO, który miał na ten pakiet sporą
chrapkę, taniały o ponad 1,5 proc. Ostatecznie WIG20 stracił 0,45 proc., a WIG i sWIG80 zniżkowały po 0,28 proc. Jedynie wskaźnik średnich firm zwiększył swoją wartość o 0,14 proc. Obroty wyniosły nieco ponad 1,3 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Czwartkowa sesja na Wall Street przebiegła pod dyktando byków, ale wielkich szaleństw nie przyniosła. S&P500 zdołał dotrzeć do 1110 punktów, ale ten poziom okazał się nie do utrzymania. Ostatecznie indeks zyskał niecałe 0,5 proc., utrzymując się nieznacznie powyżej 1100 punktów. Wielkiej siły rynku raczej nie widać i kto wie, czy zwyżkowa tendencja byłaby utrzymana, gdyby nie lepsze niż się spodziewano dane z rynku pracy, a przede wszystkim informacja o zmniejszeniu się deficytu handlowego Stanów Zjednoczonych. Mniejszy deficyt może przyczynić się do podtrzymania tempa wzrostu gospodarczego w trzecim kwartale.

Większą niż się spodziewano siłę pokazała już gospodarka japońska, rosnąc w drugim kwartale o 1,5 proc., podczas gdy oczekiwano zwyżki o jedynie 0,4 proc. To zdecydowanie poprawiło nastroje inwestorom w Tokio, znękanych niedawnymi spadkami. Nikkei zyskał 1,55 proc. Także na pozostałych parkietach azjatyckich przeważały wzrosty, ale ich skala nie była zbyt duża. Shanghai B-Share wzrósł o 0,8 proc., a Shanghai Composite o 0,25 proc. W Hung Kongu i na Tajwanie zwyżki sięgały 0,6-0,7 proc.

Indeksy w Paryżu i Frankfurcie zaczęły piątkową sesję od spadków po około 0,6 proc., a FTSE tracił 0,3 proc. Już po kilkudziesięciu minutach CAC40 i FTSE niemal całkowicie zniwelowały te niewielkie straty. W przypadku DAX-a szło to znacznie gorzej, choć zdołał przebić się powyżej 6200 punktów. Przez większą część dnia sytuacja niema nie ulegała zmianie. Wahania wartości indeksów były bardzo małe. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 i DAX znajdowały się w okolicach czwartkowego zamknięcia, a FTSE zyskiwał 0,7 proc.

Waluty

Wspólna waluta stara się bronić przed utratą wartości, ale coraz wyraźniej widać, że znajduje się w defensywie. Po fatalnym początku tygodnia ostatnie dni przyniosły powstrzymanie tempa deprecjacji, ale kierunek się nie zmienił. Dwukrotne próby - w środę i czwartek - przedostania się w okolice 1,28 dolara za euro zakończyły się niepowodzeniem. Dziś rano kurs euro spadł do 1,264 dolara, po czym wrócił do 1,271 dolara. Na większe odreagowanie trudno jednak liczyć. Po niedawnym biciu rekordów osłabły dziś wyraźnie zarówno jen, jak i frank. Na naszym rynku międzybankowym za „szwajcara” płacono dziś rano 3,02 zł., siedem groszy mniej niż w środę. Złoty umacnia się także wobec wspólnej waluty. Kurs euro spadł przed południem poniżej 3,93 zł. Rano kurs dolara kontynuował rozpoczęty w czwartek wzrost, docierając do niemal 3,11 zł, jednak ta tendencja szybko odwróciła się i „zielony” staniał do 3,09 zł.

Podsumowanie

Po całkiem imponującej ośmiosesyjnej wędrówce w górę dziś nasz indeks największych spółek zaliczył niewielką korektę. Powinna być ona traktowana jak naturalny przystanek przed dalszą zwyżką. Czy jednak do kontynuacji wzrostów dojdzie w najbliższym czasie - trudno przewidzieć. Rozstrzygnięcia tradycyjnie trzeba wypatrywać za oceanem. Nie jest także wykluczone, że jakąś niespodzianką uraczą nas także Chiny. Chyba nie bez powodu przesunięto publikację istotnych danych, dotyczących tamtejszej gospodarki. Pojawiły się spekulacje, że inflacja może okazać się wyższa niż oczekiwano, co spowoduje dalsze zaostrzenie polityki pieniężnej.

Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance

| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)