Cała prawda o zarobkach lekarzy
Dobrej klasy kardiochirurg z tytułem profesorskim może zarobić dziś w granicach 25-35 tys. złotych miesięcznie
14.12.2011 | aktual.: 11.06.2018 15:01
Dobrej klasy kardiochirurg z tytułem profesorskim może zarobić dziś w granicach 25-35 tys. złotych miesięcznie.
Już na początku 2012 roku wchodzą w życie przepisy, które umożliwią uzyskiwanie wyższych zarobków niektórym pielęgniarkom i położnym. Niestety, nie dotyczy to wszystkich osób wykonujących te zawody. Podwyżka dotyczyć będzie tylko tych, które (lub którzy) odbywają staż podyplomowy. Te pielęgniarki i położne, które zakończyły swoją naukę na poziomie liceum medycznego, zmuszone są odbyć roczną praktykę zawodową. Do czasu, kiedy tego nie zrobią, mają ograniczone prawo wykonywania zawodu. W czasie stażu takim osobom przysługuje wynagrodzenie finansowane z budżetu. Do tej pory było to 1251 zł miesięcznie. Od stycznia będzie to około 2 tys. złotych.
Na początku 2012 roku w życie wchodzi także inna nowelizacja ustawy o służbie zdrowia. Wynika z niej, że dyrektor szpitala lub innej lecznicy zobowiązany jest do przeznaczenia nie mniej niż 40 proc. kwoty, o którą wzrosły środki przekazywane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, na wzrost wynagrodzeń osób zatrudnionych w zakładzie. Trzy czwarte z tych pieniędzy będzie musiało być przeznaczane na wzrost wynagrodzeń pielęgniarek i położnych. Przepis ten jest przejściowy i ma obowiązywać do 31 grudnia 2012 r. Docelowo o kwestii wynagrodzeń mają decydować dyrektorzy lecznic. Tu jednak już pojawiają się protesty. Dyrektorzy twierdzą, że przepis ten doprowadzi do sporów między różnymi grupami zawodowymi. Obawiają się też eskalacji żądań płacowych ze strony rehabilitantów czy fizjoterapeutów. Czy będą to żądania umotywowane? Jak wynika z raportu firmy Sedlak&Sedlak, która zbadała wynagrodzenia w służbie zdrowia w Polsce w 2010 roku, zdecydowanie tak. I choć jeszcze nie ma raportu, podsumowującego miniony rok, to niewiele
w nim się zmieniło. Na najlepsze zarobki w służbie zdrowia mogą liczyć specjaliści. Lekarze specjalizacji II stopnia zarabiają średnio około 5 tys. złotych, choć są takie specjalizacje, gdzie lekarz może liczyć nawet na kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie.
A w przyszłym roku mogą oni liczyć nawet na niewielkie (2-3 procentowe podwyżki). Dobrej klasy kardiochirurg z tytułem profesorskim może zarobić dziś w granicach 25-35 tys. złotych miesięcznie. Dobrej klasy anestezjolog, specjalista II stopnia, zatrudniony w państwowym szpitalu i w prywatnej klinice będzie mógł zarobić nawet 20 tys. złotych. To jednak szczyty.
Średnie wynagrodzenie lekarza pierwszego kontaktu to około 3,5 tys. złotych netto. Takie zarobki to standard dla większości polskich medyków, którzy szanują się i nie zgadzają się na orkę na kilku etatach w różnych poradniach i szpitalach. Pielęgniarki, nawet po podwyżkach nie dojdą do takiego poziomu. 2 - 2,5 tys. złotych zarabia większość z nich. Nawet wysługa lat nic nie daje. Po podwyżkach może być inaczej. Każdej z pielęgniarek dojdzie kilkaset złotych. Jeżeli, oczywiście, dyrektorzy będą mieli na to pieniądze. Mniej niż pielęgniarki zarabiają fizjoterapeuci. 2,3 tys. złotych to górny pułap zarobków w tej grupie, ale przeciętna jest dużo niższa i wynosi około 1500 złotych.
Dyrektorzy mają więc rację, bojąc się o to, że fizjoterapeuci zarzucą ich swoimi żądaniami podwyżki. Salowe, asystentki medyczne i asystentki stomatologiczne dzielą ostatnią pozycję na zdrowotnej liście płac. 2000 złotych brutto to marzenie. Salowe mogą więc także się zdenerwować. Poziom ewentualnych podwyżek zależy jednak od tego, o ile więcej lecznice dostaną z NFZ. Przy wprowadzanych przez rząd oszczędnościach można się nawet obawiać, że przepisy będą martwe. Nie będzie bowiem pieniędzy nie tylko na podwyżki, ale i na płace dla wszystkich dziś zatrudnionych.
(AD)/MA