Certyfikacje: jakość kontra kryzys jakość
Rynek certyfikacji wychodzi powoli z kryzysu, który osłabił popyt, ale nie odwrócił trendu. Wymogi kontrahentów, przepisy, ale przede wszystkim chęć podniesienia pozycji rynkowej sprawiają, że kolejne firmy chcą certyfikować elementy swojego biznesu.
Zdania na temat wpływu kryzysu na rynek certyfikacji są podzielone. Jedni zauważają, że firmy, mimo niesprzyjającej koniunktury, nie przestawały inwestować w jakość, częściej korzystając z usług jednostek certyfikujących. Inni utrzymują, że pierwsze miesiące gospodarczego dołka to spore ograniczenia tego typu projektów.
- Na rynku usług certyfikacyjnych od kilku już lat utrzymuje się tendencja wzrostowa - uważa Grzegorz Grabka, dyrektor działu certyfikacji systemów zarządzania TüV Rheinland Polska. - Nie inaczej było w roku ubiegłym. Pomimo kryzysu, firmy nie zdecydowały się na obcięcie wydatków w tym segmencie.
Zdaniem naszego rozmówcy, jakość potwierdzona odpowiednim certyfikatem jest istotnym narzędziem w walce z konkurencją, czego polskie firmy są coraz bardziej świadome. Wiele z nich przyjmuje to jako element długofalowej strategii działań, opartej na przemyślanym i planowym zarządzaniu.
Chwilowy paraliż
- Narzędzia wykorzystywane w systemach zarządzania jakością, środowiskowego czy bezpieczeństwem to dla nich ułatwienie codziennej pracy - przekonuje Grabka. - Mogę pokusić się nawet o stwierdzenie, że kryzys niektórym podmiotom dopiero uzmysłowił, jak ważne dla nich jest świadome, systemowe zarządzanie.
Marta Rutkowska, dyrektor zarządzająca Bureau Veritas Certifcation Polska, wskazuje, że w 2009 r. firma przeprowadziła o 9 proc. audytów więcej niż w roku 2008.
- Nie oznacza to jednak, że kryzys nie dotknął naszych klientów - zauważa nasza rozmówczyni. - Nasi audytorzy każdy dzień spędzają w siedzibach i oddziałach terenowych klientów, w ich fabrykach i zakładach produkcyjnych. Rozmawiają z zarządami, kadrą kierowniczą, pracownikami operacyjnymi i administracyjnymi. Nastroje nie były najlepsze, prawie wszędzie już wdrożono lub planowano redukcje, cięcia kosztów i optymalizację. Kryzys odczuły najbardziej firmy z sektora motoryzacyjnego (głównie dealerzy), bankowego, IT oraz małe firmy produkcyjno-usługowe.
Pewne ożywienie poszczególne sektory zaczęły odczuwać w III kw. ub.r., kiedy można już mówić o powolnym powrocie do gospodarczej normalności. Jednak jeszcze kilka miesięcy wcześniej audytorzy na własnej skórze odczuwali "ciszę przed burzą", kiedy klienci oczekiwali na kryzys nadchodzący z USA. - Paraliż ten już ustąpił i niektóre sektory rynku odnotowały wręcz nieoczekiwany wzrost - mówi Rutkowska.
Co ciekawe, po pierwszych tygodniach br., kiedy można już pokusić się o bilans kryzysowego 2009 roku, zauważono, że firmy starały się nie oszczędzać na jakości, cięcia przeprowadzając raczej w innych segmentach działalności. Duże koncerny negocjowały z dostawcami dłuższe terminy płatności, próbując w ten sposób poprawić płynność finansową, firmy wielodziałowe zamykały nierentowne filie i zakłady produkcyjne, masowo zwalniano pracowników, głównie w sektorze finansowym i IT, wszystkie przedsiębiorstwa wyraźnie oszczędzały na szkoleniach pracowników, działaniach marketingowych i badaniach satysfakcji klientów.
- Sieci handlowe redukowały własne działy kontroli jakości, zlecając na zewnątrz, w ramach outsourcingu, większość inspekcji jakościowo-ilościowych na platformach dystrybucyjnych oraz audity dostawców, minimalizując w ten sposób koszty - zauważa dyrektor Rutkowska. - Coraz częściej firmy warunkowały przystąpienie do certyfikacji uzyskaniem dotacji, wstrzymano wiele inwestycji, akwizycji i fuzji, sporo firm wprowadziło oszczędności, wyjazdy służbowe, głównie te zagraniczne, zastąpiono telekonferencjami, cięto koszty administracyjne, nawet takie jak wydatki na prenumeratę czasopism czy materiały biurowe.
Jednak na jakości oszczędzało niewielu, a niektóre przedsiębiorstwa wręcz decydowały się na inwestycje w tym zakresie, zdając sobie sprawę z tego, że certyfikat stwarza nowe możliwości handlowe i otwiera drzwi wymagających klientów zagranicznych czy krajowych. Firmy nie rezygnowały z certyfikacji czy wdrażania systemów zarządzania, robiły to jednak samodzielnie, korzystając znacznie rzadziej niż dotychczas z pomocy firm doradczych i konsultingowych, które odnotowały znaczący spadek obrotów, głównie w pierwszej połowie 2009 r.
- Certyfikat nie jest oczywiście panaceum i gwarancją, że firma przetrwa kryzys - mówi Rutkowska. - Dobry i skutecznie działający system zarządzania, głównie dzięki bieżącej analizie ryzyka, może jednak wyeliminować zagrożenia i w efekcie zwiększyć istotnie szansę na przetrwanie oraz zapewnić ciągłość funkcjonowania.
Innego zdania jest Marcin Szopa, d y -rektor sprzedaży Dekra Certifcation, który uważa, że kryzys gospodarczy wpłynął niekorzystnie na rynek certyfikacji w Polsce. Według niego, firmy ograniczały wydatki, a systemy zarządzania były na wysokich miejscach na liście rzeczy, na których można zaoszczędzić.
- W pierwszym kwartale zanotowaliśmy dużą liczbę rezygnacji z istniejących umów - mówi Marcin Szopa. - Wiele podmiotów nie wznawiało certyfikacji po naturalnym wygaśnięciu ważności certyfikatów. Pewne ożywienie nasz rozmówca zauważa w połowie ub.r., od kiedy firmy śmielej angażowały się w działania rynkowe i potrzeba posiadania certyfikowanego systemu zarządzania była bardziej widoczna. - Już w II kwartale ub.r. sytuacja ustabilizowała się, a pod koniec roku była na poziomie sprzed kryzysu - podsumowuje Szopa.
Czas na specjalizację
Ubiegłoroczne załamanie raczej nie wpłynie jednak na tendencje zarysowujące się od dłuższego czasu na rynku certyfikacji. Potwierdza to Grzegorz Grabka z TüV Rheinland Polska, który uważa, że w długookresowej perspektywie gospodarczy impas nie spowodował większych zawirowań.
- Od kilku lat obserwujemy wzrost zainteresowania usługami certyfikacyjnymi ze strony podmiotów związanych z przemysłem spożywczym - mówi przedstawiciel TüV Rheinland Polska. - To bardzo dynamiczna tendencja, która nadal trwa.
W przypadku TüV Rheinland Polska w ubiegłym roku był to przyrost rzędu 50 proc. w stosunku do roku poprzedniego. - Najbliższa przyszłość należeć będzie do certyfikacji systemów związanych z przechowywaniem i przetwarzaniem danych - przekonuje nasz rozmówca. - Pokazują to ogólnoświatowe tendencje. W tej chwili potentatem w tej kategorii są kraje Dalekiego Wschodu. Jednak zarówno do Polski, jak i całej Europy zapewne wkrótce dotrze również i ten trend.
Marta Rutkowska z Bureau Veritas Certifcation Polska wskazuje, że w obszarze norm ogólnych, czyli certyfikatów jakości (ISO 9001), ochrony środowiska (ISO14001) oraz bhp (18001) nie ma już istotnych przyrostów, średnie i duże firmy dawno sięgnęły po te systemy i zdążyły je certyfikować, a niektóre mają już za sobą drugi cykl certyfikacji (posiadają system od ponad 6 lat).
Stosunkowo nowym zjawiskiem jest większy nacisk na aspekty społeczne działalności gospodarczej. Widoczne jest to zwłaszcza w wypadku dużych korporacji międzynarodowych i sieci handlowych, które coraz częściej zlecają audyty u swoich dostawców w obszarze np. przepisów Kodeksu pracy.
- Najbardziej dynamicznie rozwijają się normy branżowe dla sektorów takich jak transport, logistyka, IT, bankowość, ubezpieczenia, administracja, ale również dla przemysłu kosmetycznego, spożywczego i drzewnego - mówi Marta Rutkowska. - Normy ogólne nie regulują specyficznych kwestii, rodzajów ryzyka typowych dla tych sektorów ani ich wpływu na otoczenie ekonomiczne i społeczne. Tę lukę wypełniają normy branżowe.
Przykładowo zarządzanie bezpieczeństwem informacji, zarządzanie infrastrukturą i usługami IT czy ciągłością biznesu regulują normy ISO27001, ISO20000 i BS25999. Dla logistyki i transportu dostępna jest nowa norma ISO28000, regulująca zarządzanie bezpieczeństwem w łańcuchu dostaw. Firmy z branży kolejowej potraktowały poważnie wymagania graczy ze światowej czołówki, takich jak Bombardier, Alstom czy Siemens, intensywnie wdrażając i certyfikując swoje systemy na zgodność z IRIS.
Dużą aktywność można zaobserwować w ochronie środowiska, zwłaszcza gdy dotyczy to aspektów związanych z redukcją emisji gazów cieplarnianych. Wszystkie projekty regulowane Protokołem z Kioto i wspólnotowym system handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych (EU ETS) podlegają walidacji i weryfikacji przez niezależne jednostki certyfikujące.
- W ubiegłym roku przeprowadziliśmy walidację kilku ciekawych projektów Joint Implementation w obszarze górnictwa, recyklingu i elektrowni wiatrowych - opisuje Marta Rutkowska.
Do nowych trendów w zakresie certyfikacji nasza rozmówczyni zalicza również dodane do już istniejących regulacji EU ETS nowe EU ETS Aviation, nakładające na wszystkie państwa członkowskie obowiązek uwzględnienia działalności lotniczej w systemie handlu przydziałami emisji gazów cieplarnianych. Dla wszystkich operatorów lotniczych oznacza to obowiązek raportowania poziomu emisji gazów cieplarnianych. Raporty te od 2 lutego 2010 r. muszą podlegać weryfikacji prowadzonej przez niezależną, uprawnioną jednostkę.
Od 2010 r. w ramach Krajowego Systemu Zielonych Inwestycji (GIS - Green Investment Scheme) środki uzyskiwane ze zbycia przez Polskę w latach 2009-12 nadwyżki przyznanych, a nie wykorzystanych jednostek emisji gazów cieplarnianych, tzw. AAUs (Assignated Amount Units), zgodnie z Protokołem z Kioto będą przeznaczane na dofinansowanie programów i projektów związanych z ochroną środowiska. Projekty GIS, jak wszystkie inne w ramach EU ETS, podlegać będą weryfikacji przez niezależną, uprawnioną jednostkę.
Na branżową segmentację zapotrzebowania na certyfikacje zwraca również uwagę Marcin Szopa z Dekra Certifcation, według którego powstają coraz bardziej szczegółowe normy dotyczące konkretnych gałęzi przemysłu i usług. Normy dotyczące bezpieczeństwa żywności czy informacji są skrajnie różne od siebie. Sięgają po nie firmy, których w szczególności dotyczą. Jednak w dalszym ciągu najwięcej certyfikacji przeprowadza się na normę ISO9001.
Jarosław Maślanek
Nowy Przemysł