Chiny popsuły nastroje na giełdach
Liczne dane ekonomiczne ze strefy euro i Stanów Zjednoczonych nie zrobiły dziś na
rynkach takiego wrażenia, jak informacja o tym, że Chiny nie zwiększą pakietu wsparcia
gospodarki.
05.03.2009 16:55
To zdecydowanie pogorszyło nastroje na rynkach. Spadek PKB w Eurolandzie w czwartym kwartale wyniósł 1,5 proc. i był zgodny z oczekiwaniami. Nie było także zaskoczenia w decyzjach Banku Anglii, który obniżył stopy procentowe do 0,5 proc. oraz EBC, redukującego ich wysokość z 2 do 1,5 proc. W USA liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych okazała się nieco lepsza od oczekiwań, za to wydajność pracy po korekcie spadła o 0,4 proc., choć oczekiwano wzrostu o 1,1 proc.
Polska GPW
Po wczorajszej euforii, nastroje na warszawskiej giełdzie nieco się pogorszyły. Początek notowań w okolicach zera, potem spadki indeksów do około 1 proc. Środowy wyskok cen akcji KGHM dziś był wyraźnie korygowany, co nie pomagało rynkowi. Na szczęście wahania cen akcji i wartości indeksów nie były duże, w przypadku WIG20 nie przekraczały 35 punktów. Nasz parkiet był o wiele spokojniejszy, niż wiodące giełdy europejskie. Spadek nie może cieszyć, ale był on stosunkowo niewielki. Nastrojów nie popsuło słabe otwarcie giełdy za oceanem.
Pesymiści są pewnie skłonni twierdzić, że zaskakująca siła naszej giełdy odbije nam się czkawką, ale czyż to nie przyjemne i nie pozbawione racjonalnych podstaw uczucie? Niewielka korekta notowań, z jaką dziś mieliśmy do czynienia, bardzo się naszemu rynkowi przyda. Kontynuacja wczorajszej euforii byłaby podejrzana i przybliżałaby nas do twardego powrotu na ziemię. Spokojniejsza zwyżka ma większe szanse na kontynuację. Końcowy fiksing przyniósł powiększenie skali spadku indeksów z około 0,5 proc. do 1,1 proc. w przypadku WIG20 i 0,75 proc. dla WIG, ale o dramacie z pewnością mówić nie można.
Giełdy zagraniczne
Na amerykańskiej giełdzie widać było wczoraj przerwę w trwającej szesnaście kolejnych sesji fali spadkowej. Czy przerodzi się ona w trwalsze odreagowanie? Każe mi w to wierzyć obserwacja giełdowego „kalendarza" podpowiadająca, że w marcu często dochodziło do przełomu, formowania się szczytu lub dołka. Na szczyt to raczej nie wygląda, więc może właśnie widzieliśmy dołek. Wzrosty nie są imponujące (w przeciwieństwie do niedawnych zniżek), ale być może to dobry znak. Dużych pieniędzy bym na ten scenariusz nie postawił, bo …Ameryka to bardzo ryzykowny rynek i zaraz może się okazać, że kolejny gigant potrzebuje kilkudziesięciu miliardów dolarów na przetrwanie, ale kto nie ryzykuje (byle z rozsądkiem) ten zbyt wiele nie zarabia.
W Ameryce Południowej wczoraj nastała euforia. Indeksy w Argentynie i Brazylii zwyżkowały o 5-6 proc. Jednak gdy spojrzeć na obraz tamtejszego rynku z perspektywy choćby kliku dni, okaże się, że to tylko odreagowanie potężnych spadków.
Sesja w Azji zakończyła się bez rewelacji, a sytuacja na tamtejszych giełdach była dość zróżnicowana. Chiny zakończyły dzień niemal na zero. To ciekawe, bo informacje napływające wczoraj z tego kraju (dotyczące pakietu wspomagającego gospodarkę) narobiły sporo zamieszania na całym świecie. Nikkei zyskał niemal 2 proc., a parkiety w Korei i Hong Kongu zniżkowały.
Giełdy europejskie budziły się na niewielkich minusach. Jedynie na mniejszych parkietach (Sofia, Ryga, Tallin, Moskwa, Bukareszt) było nieco bardziej optymistycznie. Kiepskie nastroje w Budapeszcie, ale tam sytuacja makroekonomiczna nie jest najlepsza i wczorajsze zapewnienia przedstawicieli rządu, że Węgrom nie grozi bankructwo mogły zostać odebrane jako desperackie próby ratowania się przed najgorszym.
Jeszcze przed południem sytuacja mocno się pogorszyła po tym, jak premier Chin poinformował, że zwiększenie programu wsparcia gospodarki nie jest konieczne, bo da ona sobie radę i bez niego. Inwestorom, przyzwyczajonym do pompowania miliardów dolarów na pomoc, wyraźnie nie przypadło to o gustu. Spadki indeksów sięgały 2-3 proc.
Waluty
Konsekwentnie od kilku dni umacnia się złoty. Najważniejsze jest to, że ruchy są dość spokojne i po niedawnej nerwowości nie ma śladu. Dziś rano za dolara trzeba było płacić 3,69 zł, za euro 4,65 zł, a za franka 3,14 zł. Złoty zyskiwał wobec tych walut 2-3 grosze. Znacznie bardziej zmienne były wzajemne relacje euro i dolara. Ale temu trudno się dziwić. Po pierwsze w tej parze walut dość ciekawa jest sytuacja z punktu widzenia analizy technicznej, po drugie, dziś Europejski Bank Centralny miał podjąć decyzję w sprawie stóp procentowych. Uspokoiły się nieco nastroje wokół forinta. Ostatnie dni nie były dla posiadaczy tej waluty przyjemne. Za dolara trzeba było płacić prawie 312 forintów, o 16 proc. więcej, niż na początku roku.
Po decyzjach Banku Anglii i Europejskiego Banku Centralnego w sprawie obniżenia stóp procentowych, sytuacja na rynku walutowym mocna się zmieniła. Euro mocno straciło w stosunku do dolara. Europejską walutę wyceniano nawet poniżej 1,25 dolara. Tym samym mocno ucierpiał złoty. Kurs dolara wzrósł do 3,78 zł (o prawie 7 groszy w porównaniu do poziomu ze środy), za euro trzeba było płacić 4,72 zł. (o 4 grosze więcej), a za franka 3,2 zł (o 4 grosze drożej).
Podsumowanie
Scenariusz bardziej trwałego odreagowania niedawnych spadków i kontynuacji zwyżek zaczyna być coraz bardziej realny. Być może sprawdzi się też teza mówiąca, że twardy dołek na giełdzie już widzieliśmy. Oddalanie się od niego będzie z pewnością procesem długotrwałym i obfitującym w niespodziewane zwroty sytuacji na rynku. Zanim będzie można obwieścić hossę, czeka nas najprawdopodobniej także okres marazmu i zniechęcenia.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance