Co pracownicy są w stanie zrobić dla podwyżki?
Wpadają w pracoholizm, dają się molestować, poświęcają swoje związki, podupadają na zdrowiu.
08.09.2011 | aktual.: 17.06.2014 10:40
Praca od 4 do 22
- Szef dwa miesiące temu obiecał mi podwyżkę – mówi Tomek, przedstawiciel handlowy jednego z banków. - Stwierdził, że dobrze pracuję, mamy dwa razy więcej klientów. Jeśli jednak jeszcze bardziej wyśrubuję wynik, tzn. powiększę liczbę klientów o 20% dostanę dużą podwyżkę. Obecnie, wraz ze wszystkimi dodatkami mam 5 tys. zł netto miesięcznie. Szef obiecał, że podwyżka wyniesie ok. 2 tys. zł, mam też szansę na awans. Bardzo zależy mi na wyższej pensji, niedawno ożeniłem się i planujemy wziąć kredyt. Dlatego pracuję więcej. Wstaję około 4 i pracuję już od około 5, do domu wracam po 22. Tłumaczę sobie, że to dla dobra rodziny, że trzeba się poświęcać, żeby coś osiągnąć. Trochę denerwuje mnie, że w naszym banku są tacy, którzy nie pracują tak ciężko i otrzymują wyższą pensję. Trochę czuje się wykorzystywany, ale staram się przejść ciężki czas.
Poświęciłam związek
- Wygraliśmy przetarg na budowę kompleksu sportowo-rekreacyjnego. Trzeba było bardzo szybko skończyć projekt. Tak się składa, że planowałam urlop w tym czasie, miałam już bilety lotnicze. Mój chłopak też wziął urlop w tym czasie, mieliśmy wyjechać razem, tymczasem szef poprosił o pozostanie w pracy. Obiecał dużą podwyżkę. Wkurzyłam się, bo zależało mi na wyjeździe, nie miałam urlopu od lat. Jednak zdecydowałam się pozostać, bo projekt był ciekawy, dawał perspektywy na przyszłość, no i pieniądze były bardzo interesujące. Pracowałam po 15 godzin na dobę. Rzeczywiście okazało się, że mogliśmy przygotowywać też inne projekty dla tej firmy, a zaangażowani pracownicy dostali duże podwyżki. Niestety po jakimś czasie mój związek się rozpadł, chłopak stwierdził, że bardziej zależy mi na pracy niż na nim – mówi Patrycja, architekt z Gdyni.
Nie byłam przy chorym dziecku
- Mój synek ma pół roku, opiekuję się nim. Ale zdarzyło się, że szef zadzwonił z prośbą o pomoc. Dostał duże zlecenie na kampanię reklamową znanej marki, a ja już kiedyś przygotowywałam dla nich kampanię. Szef zaproponował, że premia dla mnie wyniesie ok. 5 tys. zł, nawet się nie zastanawiałam, mąż też dopingował mnie, żebym wróciła do pracy. Wróciłam i mam wyrzuty sumienia. Zarobiłam na kampanii, klient był zadowolony, ale rozchorował się mój synek. Zakaził się gronkowcem i trafił do szpitala. Nie byłam przy nim. Jakoś źle się z tym czuję. Myślę, że to moja wina - twierdzi Joanna Bielska, pracuje w agencji reklamowej w Lublinie.
Szef mnie wyśmiał
- Nasza firma otwierała filię sklepu w kolejnym mieście. Szef zobligował pracowników do pracy po godzinach, mieliśmy dostać dodatkową zapłatę. Wykonywałam pracę, która nie należy do moich obowiązków. Jestem kasjerką, a musiałam pracować w magazynie, nosiłam towar i doznałem urazu kręgosłupa. Lekarz powiedział, że to od dźwigania. Okazało się, że szef nie dał nam podwyżki, ani pieniędzy za nadgodziny. Powiedział, że jest kryzys i wszyscy oszczędzają, mamy się cieszyć, że w ogóle mamy pracę. Gdy wspomniałam o urazie szef mnie wyśmiał. Stwierdził, że jego też boli w krzyżu, do tego głowa i jest po zawale, a nie narzeka. Myślę, że zgłoszę sprawę do inspekcji pracy – mówi Grażyna Piekorz, z Kielc.
Podwyżka za seks
- Wiem, że wpadłam szefowi w oko. Pracowałam w dziale call center, szef któregoś dnia zaprosił mnie na rozmowę i zaproponował pracę jego osobistej asystentki. Powiedział, że dobrze pracuję i mam dobrą prezencję. Szybko się okazało, że zależy mu na czymś innym. Byliśmy w Warszawie podpisać kontrakt z partnerem i wieczorem szef zaprosił mnie na drinka. Próbował wsunąć mi rękę pod spódnicę, uderzyłam go w twarz. Na co on powiedział, że jak będę fikać, to zabierze mi premię i awans. Zawahałam się, zależało mi na pracy, jednak powiedziałam, że zrezygnuję. Wolę zarabiać mniej, ale nie dam się molestować szefowi – zboczeńcowi, który w dodatku ma dzieci i żonę – mówi Sabina, obecnie bezrobotna, pracowała w firmy ubezpieczeniowej.
Czy sytuacje, gdy pracownicy poświęcają się dla premii, awansu lub podwyżki są już normą w firmach? A może rodzajem patologii? Może szefowie nauczyli się, że więcej pieniędzy należy dawać pracownikom tylko, gdy więcej pracują?
- Pracownicy bardzo często zgadzają się na bardzo wygórowane warunki. Często mówią sobie, że wysilą się lub poświęcą w tym miesiącu, żeby pokazać szefowi, że są dobrymi pracownikami. Szef ich docenia, daje wyższą pensję i żąda, by pracownik już zawsze pracował „bardziej’, chce by był bardziej dyspozycyjny, gotowy do pracy po godzinach, czy w weekendy. Pracownicy nie chcą zawodzić pracodawcy, chcą pokazać, że zasługują na podwyżkę i zaufanie szefa, często godzą się na łamanie swoich praw, przypłacają pracę zdrowiem, wpadają w pracoholizm. Pytajmy dokładnie czego szef będzie chciał za podwyżkę lub awans i zastanówmy się, czy rzeczywiście nam się ona opłaca. Podwyżka nie powinna być uwarunkowana naszym dodatkowym świadczeniem. Dostajemy ją za to jak pracowaliśmy do tej pory, a nie jak będziemy pracować w przyszłości.
Znam pracowników, którzy poświęcili własną godność, by dostać wyższą pensję. Musieli np. zgodzić się na nieetyczne zachowanie i wyjawić informacje firmowe z poprzedniego miejsca pracy. Dziś w środowisku zawodowym są przegrani, stracili pracę, bo firma upadła, innego zatrudnienia nie mogą znaleźć – twierdzi Jolanta Kępka, jest doradcą personalnym z XTPerson.
Krzysztof Winnicki