Czy Ben Bernanke zadowoli inwestorów?

W zasadzie cały najbliższy tydzień może być podporządkowany jednemu – temu co stanie się 26 sierpnia po godz. 16:00. Wtedy to rozpocznie się wystąpienie szefa FED, który podobnie jak zrobił to rok temu, może ogłosić kolejny program skupu aktywów.

Czy Ben Bernanke zadowoli inwestorów?
Źródło zdjęć: © DM BOS

19.08.2011 16:39

Na temat rzeczywistej skuteczności drugiej tury skupu aktywów, która została oficjalnie zatwierdzona przez FED w listopadzie ub.r., a zakończyła się w czerwcu b.r. opinii jest mnóstwo. Osobiście bardziej przychylałbym się do tych, które wskazują, iż programy QE nie są zbyt skuteczne. Dla rynku pojedyncze opinie nie znaczą jednak wiele – kluczowy jest masowy odbiór danego zjawiska. A w oczach inwestorów szef FED nie wykonał wcale takiej złej roboty – dał zarobić na bardziej ryzykownych aktywach (akcje, surowce, waluty rynków wschodzących). Jednocześnie wielokrotnie już pokazywał, że FED potrafi przyjść z odsieczą. No dobrze, ale w końcu wszystko, co dobre się kończy… chyba, że żyjemy w krainie wiecznej iluzji.

W ostatnich tygodniach wielu ekonomistów wskazywało, że w przypadku dodatkowego poluzowania pieniężnego, problemem może stać się inflacja, która zresztą od kilku miesięcy sukcesywnie rośnie – warto tutaj spojrzeć na przebiegi bazowej PPI i CPI w ujęciu rocznym na przestrzeni ostatniego czasu. Dane za lipiec, które zostały opublikowane w tym tygodniu, potwierdziły tą tendencję. Na ten problem uwagę zwracali też w pewnym sensie trzej dysydenci, którzy na ostatnim posiedzeniu mieli odrębne zdanie od szefa FED. Narayana Kocherlakota przyznał, że jego zdaniem dane makroekonomiczne nie uzasadniały zmiany komunikatu FED (przypomnijmy, iż stwierdzono, że stopy procentowe pozostaną niskie przynajmniej do połowy 2013 r.), chociaż nie wykluczył zmiany stanowiska w zależności od napływających kolejnych danych. Nieco bardziej jastrzębi był Richard Fisher – przyznał, że poluzowanie polityki pieniężnej nie jest konieczne, gdyż ostatnie dane makroekonomiczne są zaburzone przez zamieszanie wokół tematu „2 sierpnia” (widać,
że na ten argument lubią się też powoływać giełdowi optymiści). Najbardziej jastrzębi (tego można było się też spodziewać) był Charles Plosser, którego zdaniem FED zostanie zmuszony do podwyższenia stóp wcześniej, niż w drugiej połowie 2013 r. Sceptyczne opinie nt. konieczności szybkiej zapowiedzi programu QE3 padały też ze strony członków FED nie będących w tym roku w FOMC (np. Jamesa Bullarda).

Tym samym, jeżeli Ben Bernanke wspomni w piątek o programie QE3, to jednocześnie wyjdzie przed szereg, także własnych opinii – warto zwrócić uwagę, iż szef FED do tej pory dawał do zrozumienia, iż wprawdzie bank centralny ma dostępne narzędzia, ale na ich użycie jest jeszcze za wcześnie. Paradoksalnie, słowa o QE3, jeżeli padną, mogą mieć też swoje drugie dno, jakim są obawy związane z ryzykiem poważnej i długiej stagnacji/recesji (bo tylko dzięki niej FED nie będzie się obawiał utraty kontroli nad inflacją). Czy, zatem aby na pewno będziemy się cieszyć po piątkowym wystąpieniu szefa FED? A co jeżeli zapowiedź padnie, ale finalnie skala programu QE3 okaże się być znacznie mniejsza od oczekiwań rynku? Na końcu temat na dłuższą dyskusję – kto bardziej ucierpi na obecnym spowolnieniu? Stany Zjednoczone, czy strefa euro? Może, zatem przyczyn do kolejnych rynkowych impulsów trzeba szukać, gdzie indziej?

Marek Rogalski
DM BOŚ (BOSSA FX)

| Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl/analizy. |
| --- |

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)