Dane z USA znów ustawią rynek?
Nadzieja na to, że Europa wypracuje kompleksowy plan wsparcia dla banków jest obecnie jednym z kluczowych czynników pchających rynek do góry. Inwestorzy nie chcą dostrzegać, iż politycy wciąż operują hasłami, a nie konkretami i może się okazać, że finalnie sprawa znajdzie się na barkach poszczególnych rządów, gdyż różnice będą zbyt duże, aby wypracować wspólny plan działania (patrząc na to nieco cynicznie, w tym nie ma też politycznego interesu).
07.10.2011 12:27
Niemniej najbliższe dni to dość ważne spotkania na szczycie – na niedzielę zaplanowane zostały rozmowy niemieckiej kanclerz Merkel z francuskim prezydentem Sarkozym. Tematem będą różnice w sposobie przyszłego funkcjonowania EFSF, które ujawniła dzisiejsza prasa – Niemcy chcą ograniczeń, które zapobiegałyby możliwości wykorzystania funduszy tylko na potrzeby jednego kraju. Oczekuje się też rozmów w temacie pakietu wsparcia dla banków – wczoraj Angela Merkel powtórzyła, iż w tej sprawie „należy poważnie traktować opinie ekspertów”. Z kolei dzisiaj niemiecka kanclerz spotka się z szefem Eurogrupy, J.C.Junckerem, który wczoraj po południu wprawił w pewną konsternację inwestorów, sugerując, iż banki wymagające dokapitalizowania powinny wpierw poszukać pieniędzy na rynku, a dopiero na końcu szukać ich w EFSF, czy też innym programie wsparcia, jaki zostanie przygotowany.
Dzisiaj kluczowym wydarzeniem w kalendarzu makro będą oczywiście dane amerykańskiego Departamentu Pracy, które poznamy o godz. 14:30. Wydaje się, że poprzeczka jest ustawiona wysoko, jak na ostatnie czasy – wzrost 60 tys. etatów w sektorach pozarolniczych i utrzymanie stopy bezrobocia na poziomie 9,1 proc. Ewentualnie rozczarowanie może przełożyć się na spadki na giełdach i umocnienie dolara – inwestorzy nie powinni liczyć na to, że FED szybko zdecyduje się na podjęcie kolejnych niestandardowych działań. Warto pamiętać, że w USA w poniedziałek jest święto (Columbus Day), więc część inwestorów może chcieć zamknąć część pozycji przed długim weekendem. W kraju mamy coraz bliżej do wyborów – co w połączeniu z dzisiejszymi publikacjami z USA, może ograniczać aktywność zagranicznych inwestorów na rynku złotego. Zwłaszcza, że tak jak to już wspominałem – możliwe są scenariusze różnych koalicji rządowych… EUR/PLN: Silne wsparcie to nadal strefa 4,3500-4,3650. Jej pokonanie w dniu dzisiejszym jest mało prawdopodobne,
chociaż dzienne wskaźniki dają sygnały do dalszych spadków. Bardziej prawdopodobne wydaje się być jednak odreagowanie powyżej 4,40 na początku przyszłego tygodnia.
USD/PLN: Dolar jest na ważnym wsparciu w okolicach 3,25. Jego wyraźne naruszenie otworzy drogę do ruchu w stronę 3,20-3,22. To jednak wydaje się dzisiaj mało prawdopodobne, także ze względu na EUR/USD, który może po południu pójść mocniej w dół. Reasumując, bardziej preferowany jest scenariusz powrotu do 3,30 do poniedziałku.
EUR/USD: Ciekawe sygnały płyną z dziennych wskaźników – ruch w górę. Niemniej rynek jest dość ostrożny i wydaje się, że naruszenie strefy oporu 1,3470-1,3500 jest mało prawdopodobne. W przypadku spadków ruch może być gwałtowniejszy – zejście poniżej 1,34 stanie się katalizatorem do powrotu w stronę 1,3300-1,3330.
GBP/USD: Mimo, że szef BOE nie wykluczył wczoraj, że na decyzji o zwiększeniu programu QE o 75 mld GBP może się nie skończyć, a Moody’s obciął dzisiaj ratingi dla części instytucji, a inwestorzy spekulują o możliwym wsparciu dla banku RBS, to kurs GBP/USD idzie w górę. Na razie to jednak tylko klasyczne odreagowanie. Powrót na koniec dnia w okolice 1,5400-1,5450 jest całkiem prawdopodobny.
Marek Rogalski
DM BOŚ (BOSSA FX)