David Mbeda Ndege, komediowiec i lekarz po UJ: "Hejt próbuję wyśmiać, ale nie zawsze się udaje" #OgarnijHejt
- Wchodzę do gabinetu, a w kolejce mi mówią, że "oni tu też czekają". Nie rozumieją, że ktoś taki jak ja może być lekarzem - opowiada David Mbeda Ndege, bohater akcji #OgarnijHejt. On też wielu rzeczy nie rozumie. Czemu go wyzywają, czemu na jego widok krzyczą "Allah". I czemu ciągle mu kradną kurtki.
05.03.2020 | aktual.: 05.03.2020 11:45
- Przyjechałem do Polski na pół roku, może rok. Chciałem zobaczyć śnieg. No i tak zeszło mi dwadzieścia lat - śmieje się David Mbeda Ndege, lekarz po Uniwersytecie Jagiellońskim.
David w ogóle lubi się śmiać, lubi też rozśmieszać. Dlatego po godzinach robi stand-upy. Niektórzy nazywają go nawet "najlepszym czarnoskórym komediowcem w Polsce".
Ale nie zawsze jest mu do śmiechu. - Przez te 20 lat... - mówi, i nagle zawiesza głos. - Były wyzwiska, były bójki. Spotkałem się też z rasizmem innego typu. "Mądry rasizm", jak to niektórzy określają. To znaczy, że akceptują mnie, ale nie chcą mnie widzieć w Polsce - opowiada WP.
Z tym się styka najczęściej. - Ale ja będę za każdym razem podkreślał, że jestem dumny z tego, że jestem Polakiem. Polska ma piękną historię. Przetrwała, mimo że tyle lat nie było jej na mapie. Bo taki jest właśnie polski duch. Polacy się nigdy nie poddają - mówi.
Jak zaznacza, polski duch to też tolerancja. - Kiedyś przecież Rzeczpospolita była jednym z najbardziej tolerancyjnych krajów Europy - podkreśla.
Dzisiaj nie zawsze tak jest, a niektórzy Polacy podkreślają swój nacjonalizm, wykorzystując polską historię, uważa młody lekarz. - Dam przykład. Kiedyś oglądałem jakiś program i wypowiadał się jakiś pan. Mówił, że nie można go nazywać faszystą, bo jego dziadek przeżył Auschwitz. No ręce opadają - mówi nam David Mbeda Ndege.
"Wszędzie jestem obcy"
Pan David ma ojca Kenijczyka i matkę Polkę. - Więc mam specyficzną karnację. W Polsce jestem "murzynem", a w Kenii jestem "mzungu", biały - uśmiecha się, dodając, że wszędzie go biorą za turystę. Ale jeszcze częściej jest po prostu "Arabem".
- Krzyczą "Allah, Allah", nazywają terrorystą. To chyba przez moją mieszaną karnację - opowiada.
Pytamy, jak się zmieniła Polska pod tym względem przez dwie ostatnie dekady. Przyznaje, że kiedyś wzbudzał w Krakowie sensację. Niewiele było tam ludzi o innym kolorze skóry niż biały. W dużych miastach się to jednak zmieniło. - Teraz tak bywa w mniejszych miejscowościach, choć to chyba nie jest największy problem - uważa.
- Z tolerancją było generalnie w Polsce lepiej z roku na rok. Aż do momentu kryzysu z uchodźcami. Od kilku lat jest znowu coraz gorzej. Stało się coś dziwnego. Mam wrażenie, że teraz jest jakieś dziwne przyzwolenie społeczne na nietolerancję wobec osób o innym kolorze skóry - opowiada.
Przyznaje, że spotkał się z agresją fizyczną. - Choć nigdy nie były to tak poważne ataki, żebym trafił do szpitala. Co innego część moich znajomych. Niektórzy byli nawet atakowani nożami - dodaje.
- Mam trzech braci, wszyscy mieszkają w różnych częściach Polski. Ale każdy opowiedziałby takie historie - mówi.
Kto najczęściej atakuje? - Nie ma tu żadnej zasady. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, kto stwierdzi, że mu przeszkadzam. Czasem człowiek idzie sobie po przejściu dla pieszych i nagle się okazuje, że komuś bardzo przeszkadza mój kolor skóry. No i się zaczyna szarpanina - dodaje.
David Mbeda Ndege skończył w Polsce liceum, medycynę na UJ oraz staż lekarski. Nie ukrywa, że z rasizmem spotykał się wszędzie.
- Nawet nie policzę, ile razy słyszałem teksty w stylu: "jesteśmy sto lat za murzynami". Raz z pewną nauczycielką postanowił o tym porozmawiać. Rozmowa trwała sporo, ponad godzinę. - Powiedziała na koniec: “w życiu bym nie pomyślała, że jesteś czarny. Prędzej bym pomyślała, że jesteś arabem”. I już nie wiedziałem, co na to odpowiedzieć - mówi nam Ndege.
Czytaj też: Niemcy otwierają rynek pracy, Ukraińcy chcą wyjeżdżać. "Pieniądze nie są dla nich najważniejsze"
Po liceum i studiach nie jest lepiej. Niektórzy nie chcą, żeby osoba o innym kolorze skóry go leczyła. Niedawno, gdy wchodził do gabinetu, kobieta rzuciła: "ej, ale my też tu czekamy". - Nie podejrzewała, że ktoś czarnoskóry może być lekarzem - mówi z przekąsem Ndege.
- Ukradł panu ktoś kiedyś kurtkę zimową? - nieoczekiwanie pyta mnie Ndege. Odpowiadam, że niczego takiego sobie nie przypominam.
- A mi ukradli cztery kurtki zimowe w trzy lata. To chyba jakiś żart, którego zupełnie nie rozumiem. No bo kto kradnie kurtki zimowe? - pyta retorycznie.
Czy zamierza zostać w Polsce? - Ostatnio spędziłem trochę czasu w Kanadzie. Tam kolor skóry w ogóle nie ma dla nikogo znaczenia. I tam po raz pierwszy od lat mi się zdarzyło, że spotykam kogoś po kilku dniach i ta osoba mnie nie pamiętała. W Polsce to dla mnie niemożliwe - uśmiecha się. Kanada mu się spodobała, poza tym to ponoć "mekka dla lekarzy i pacjentów z całego świata". Ale nie przesądza, czy tam wyjedzie.
- Na razie ten cały hejt próbuje wyśmiać przez stad-upy. To taka moja forma obrony - dodaje. Ale przyznaje, śmiech nie jest receptą na wszystko.
- Ja się hejtu bałem, nawet się obawiałem wziąć udział w akcji #ogarnijhejt. Ale wydaje mi się, że trzeba wyjść do ludzi, że trzeba się pokazać. Bo niektórzy właśnie zamykają się na innych ze strachu. Ze strachu, że "obca" osoba może być dla nich zagrożeniem. A może warto im powiedzieć, że "obca" osoba może im pomóc? - zastanawia się.
I dodaje, że stara się nie brać hejtu do siebie, choć jak przyznaje, bywa to trudne. - Ale przecież każdy ma hejterów. Nawet Jezus ich miał - dodaje.
Tekst powstał w ramach akcji #OgarnijHejt organizowanej przez Fundację Instytutu Polska Przyszłości im. S. Lema.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl