Dekadencja w kraju pracusiów

Japońska młodzież nie chce pracować, a jak już, to niewiele. Starsi przecierają oczy ze zdumienia.

Dekadencja w kraju pracusiów
Źródło zdjęć: © AFP

15.09.2008 | aktual.: 15.09.2008 12:53

Najważniejszą zasadą i fundamentem socjalizacji każdego Japończyka było oddanie wobec struktury rodowo-klanowej, a później – wobec korporacji, w której pracował. Przynależność do zespołu dawała poczucie bezpieczeństwa, perspektywę zrobienia kariery, pozycję w hierarchii społecznej. Tradycyjny japoński model nie przewidywał samotników wolnych od grupowych zobowiązań. Tymczasem na progu XXI wieku takich ludzi pojawiło się całkiem sporo. Zdaniem wielu ekspertów erozja tradycyjnego modelu zagraża fundamentom porządku społecznego – pracowitość była wszak jedną z naczelnych japońskich cnót.

Żyć poza tradycją

Przepustką w przyszłość jest dla Japończyka „Jego Wysokość egzamin wstępny na wyższą uczelnię”. Od tego, ile punktów zdobędzie się na tym egzaminie, zależy potem możliwość wyboru firmy, w której młody człowiek będzie mógł znaleźć pracę (w klasycznym wariancie – na całe życie), a zatem również wysokość jego zarobków. Dyplom już się w tym wyścigu właściwie nie liczy. To, gdzie Japończyk znajdzie pracę, decyduje się na długo przed zakończeniem studiów. Można spytać, po co w takim razie studenci w ogóle uczą się podczas studiów, skoro od tego tak niewiele zależy? Odpowiedź jest prosta: nie uczą się. Funkcja uczelni polega na tym, aby podczas egzaminów wstępnych ocenić i posortować młodych ludzi wedle poziomu ich wiedzy, a następnie zapewnić to, co najbardziej przyda im się w przyszłej karierze: zdrowie i wytrzymałość (dużo zajęć z zakresu wychowania fizycznego) i nawyki kolektywizmu (mnóstwo klubów i kółek zainteresowań).

Siergiej Wołkowski

Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)