Deweloperzy: jest lepiej, choć do hurraoptymizmu wciąż daleko
Większość giełdowych deweloperów sprzedała w minionym kwartale więcej mieszkań niż w ostatnich trzech miesiącach 2008 r. Poprzeczka zawieszona była jednak nisko. Do trwałej poprawy potrzebna jest odbudowa jednego z fundamentów rynku – kredytów
02.04.2009 | aktual.: 02.04.2009 09:23
O 20,6 proc. wzrósł w marcu indeks WIG-Deweloperzy, a cały I kwartał zakończył 13,5-proc. zwyżką. Czyżby zatem najgorszy okres giełdowi deweloperzy mieli już za sobą? Zdania są podzielone. Analitycy wskazują, że przecena firm z branży mieszkaniowej była na tyle silna, że dziś wartość likwidacyjna części z nich przewyższa ich wycenę rynkową. Oczekują, że wyniki sprzedaży mieszkań będą w 2009 r. bardzo słabe.
Sami deweloperzy wskazują natomiast, że wcale nie musi być tak źle. Większość z nich znalazła bowiem w minionym kwartale nabywców na więcej mieszkań niż w IV kwartale 2008 r. Nie popadają przy tym w hurraoptymizm – wszak ostatni kwartał ubiegłego roku był dla nich najgorszy od lat.
Gant pozostaje liderem
Ranking giełdowych deweloperów, podsumowujący sprzedaż mieszkań w I kwartale, otwiera – podobnie jak kwartał wcześniej – Gant Development. – W marcu sprzedaliśmy około 60 lokali, czyli tyle, ile w lutym – wskazuje Henryk Feliks, wiceprezes dolnośląskiego dewelopera. Sprzedaż w całym kwartale sięgnęła około 164 mieszkań.
To gorszy wynik niż w IV kwartale 2008 r., jednak należy pamiętać, że wówczas – w odróżnieniu od pozostałych deweloperów – Gant zanotował rekord (205 sprzedanych lokali). Jako pierwszy zdecydował się bowiem na wprowadzenie znacznych obniżek cen mieszkań, co przyniosło zamierzony skutek i pozwoliło legnickiej firmie zdystansować konkurentów.
Wynik ostatnich trzech miesięcy jest trochę niższy niż I kwartału 2008 r. (177 mieszkań). Ambicją Ganta pozostaje powtórzenie w tym roku rezultatu z roku ubiegłego, w którym sprzedał łącznie 757 lokali. Dziś Gant znajduje się ponadto w nielicznym gronie firm, które są już zdecydowane na uruchomienie nowych projektów.
_ Ruszyliśmy z budową w Gdańsku, a wkrótce rozpoczniemy inwestycję w Krakowie _ – zapowiada Feliks.
Nie wyklucza, że spółka zdecyduje się na kolejny zakup w stolicy Małopolski.
_ Zastanawiamy się obecnie właściwie nie nad tym, „czy”, lecz „co” kupimy w Krakowie. Mamy cztery oferty dotyczące projektów na różnym etapie przygotowań. Każdy na około 200–300 mieszkań _ – wskazuje wiceprezes.
JWCH i Dom Development zmniejszają dystans
Straty do obecnego lidera powoli odrabia J. W. Construction Holding.
_ W I kwartale sprzedaliśmy około 120 mieszkań (wobec około 90 w IV kwartale 2008 r. – red.). To dobry wynik w trudnych czasach. Szczególnie cieszy nas, że liczba sprzedanych lokali rośnie z miesiąca na miesiąc _ – mówi Józef Wojciechowski, przewodniczący rady nadzorczej JWCH.
Przyznaje, że klienci nie przestali jeszcze rezygnować z wcześniej zawartych umów z powodu kłopotów z pozyskaniem finansowania na zakupiony lokal.
_ Nie chcę się wypowiadać na temat skali rezygnacji, zapewniam jednak, że nie jest to dla naszej firmy problem. Mieszkania, które wracają do oferty, zazwyczaj zostają dość szybko ponownie sprzedane _ – twierdzi Wojciechowski. Zbliżoną do JWCH liczbą sprzedanych mieszkań prawdopodobnie będzie mógł się pochwalić jego główny konkurent – Dom Development. Na razie nie zdradza jednak, jakim wynikiem zakończył I kwartał. Z wypowiedzi prezesa Jarosława Szanajcy wynika, że był on lepszy niż ostatni kwartał 2008 r., kiedy sprzedano tylko 92 lokale.
_ Rynek pozbawiony podstawowego fundamentu, którym jest kredytowanie hipoteczne, może się nie odbić jeszcze przez rok czy nawet dwa lata. Sprzedaż wciąż jest niska – kwartalna jest na poziomie miesięcznej sprzed roku. To obrazuje, że cały rynek jest wciąż słaby _ – mówił niedawno w TVN CNBC Biznes.
Polnord: rezygnacje są, ale jest ich coraz mniej
Czwartą pozycję w rankingu utrzymał Polnord, choć jest to pozycja dyskusyjna. Od stycznia do marca – jak informuje wiceprezes Bartłomiej Kolubiński – zawarł umowy sprzedaży 78 mieszkań w porównaniu z 66 w IV kwartale ubiegłego roku. Przed rokiem wykazał co prawda sprzedaż aż 717 mieszkań, jednak około 650 stanowiły lokale „na papierze” (spółka spieniężyła projekt przed rozpoczęciem jego budowy), a więc wynik minionego kwartału jest też wyższy od liczby „tradycyjnie” sprzedanych mieszkań (w I kwartale 2008 r.).
Wiceprezes Kolubiński przyznaje jednak, że sprzedaż netto była mniejsza.
_ Mieliśmy w I kwartale aż 29 rezygnacji z wcześniej zawartych umów. Większość dotyczy stycznia, w którym, podobnie jak w grudniu, dostęp do kredytów hipotecznych był praktycznie zerowy. Sytuacja powoli się poprawia. W marcu liczba anulacji umów zmalała do dwóch _ – wskazuje.
Marvipol sprzedał dwa razy więcej niż rok temu
Powody do zadowolenia z wyników sprzedaży w I kwartale mogą mieć natomiast szefowie Marvipolu. Warszawski deweloper znalazł w tym okresie nabywców na 62 lokale, czyli na sześć więcej niż w ostatnim kwartale 2008 r. i dwukrotnie więcej niż w pierwszych trzech miesiącach ubiegłego roku.
Biorąc pod uwagę, że w „normalnym” roku wyniki I kwartału są zazwyczaj słabe, uznajemy to za bardzo dobry rezultat, dobrze rokujący na cały rok – komentuje Andrzej Nizio, wiceprezes Marvipolu.
Nie chce się jednak pokusić o oszacowanie całorocznej sprzedaży.
_ Obserwujemy wzrost zainteresowania ofertą wraz z postępem robót budowlanych. Poza tym na rynek wracają powoli osoby, które odłożyły decyzję o zakupie mieszkania w pierwszych miesiącach kryzysu. Może to wynikać z przekonania, że pole do obniżek cen zaczyna się kurczyć, a oferta atrakcyjnych mieszkań jest z miesiąca na miesiąc coraz uboższa. Wielu deweloperów wstrzymało przecież realizację nowych projektów _ – tłumaczy Nizio.
Ronson też sprzedaje więcej niż w czasie hossy
Pierwszą szóstkę giełdowych deweloperów o największej sprzedaży mieszkań w I kwartale zamyka firma Ronson Europe, która może jednak pochwalić się najwyższą dynamiką spośród wymienionych spółek. W minionym kwartale znalazła nabywców na 57 mieszkań, podczas gdy w I i IV kwartale 2008 r. na odpowiednio: 17 i 44 lokale.
_ Procent rezygnacji z umów przedwstępnych w naszym przypadku jest znikomy, gdyż z klientami podpisujemy najpierw tzw. umowę rezerwacyjną. Po jej zawarciu mogą oni jeszcze dokładnie sprawdzić z bankiem swoją zdolność kredytową. Dopiero po jej potwierdzeniu zawieramy umowę przedwstępną _ – wskazuje Tomasz Łapiński, członek zarządu Ronsona.
_ Ponadto w zdecydowanej większości przypadków umowy z klientami przewidują mniej lub bardziej równomierne wpłaty w czasie trwania inwestycji, a więc nasi klienci muszą mieć zapewnione finansowanie całości umowy już w momencie jej zawarcia. Dzięki temu udaje nam się unikać przykrych niespodzianek na koniec inwestycji _ – kończy.
Krzysztof Woch
Parkiet