Trwa ładowanie...
obligacje
01-10-2013 16:20

Długoterminowe papiery dłużne

Jednym z czynników generujących ryzyko działalności banku jest strukturalne niedopasowanie terminów zapadalności aktywów oraz wymagalności pasywów.

Długoterminowe papiery dłużneŹródło: Thinkstockphotos
db3zigq
db3zigq

Polski sektor bankowy jest znacznie mocniej uzależniony od krótkoterminowych źródeł finansowania niż banki w większości państw Unii Europejskiej. Problem polega na tym, że w dużej mierze długoterminowe aktywa są finansowane krótkoterminowymi pasywami. Przyczyną niekorzystnych dysproporcji było oparcie długoterminowej akcji kredytowej na krótkoterminowych depozytach oraz środkach pozyskiwanych na krótkie okresy od zagranicznych podmiotów dominujących.

Niczym domy na piasku

Nadwyżka aktywów o danym terminie zapadalności nad pasywami o takim samym terminie wymagalności oznacza lukę niedopasowania generującą ryzyko rynkowych stóp procentowych. Taki model biznesowy można porównać do posadowienia domu na piasku. Wprawdzie sypkie podłoże jest w stanie pewien czas dźwigać ciężar budowli, jednak w razie wstrząsu stanie się ona niestabilna i w końcu się rozpadnie. Analogicznie wahania poziomu krótkoterminowych depozytów mogą doprowadzić do utraty równowagi finansowej każdego, nawet wysoce zyskownego banku.

Dlatego też przed sektorem bankowym w Polsce oraz innych krajach Unii Europejskiej stoi wyzwanie przeprowadzenia strukturalnych zmian w profilach płynnościowych zgodnie z wymogami zawartymi w Międzynarodowych zasadach pomiaru i monitorowania płynności Komitetu Bazylejskiego – Bazylei III, w których określono normy płynności krótkoterminowej (LCR – Liquidity Coverage Ratio) oraz płynności długoterminowej (NSFR – Net Stable Funding Ratio). Powinno to przynieść bankom korzyści w postaci poprawy bezpieczeństwa działalności, a w wielu przypadkach pozwoli uniezależnić się od finansowania z jednostek macierzystych. Jak wynika z raportu o sytuacji banków, opracowanego przez KNF, w 2012 r. odnotowano wzrost finansowania długoterminowego – zobowiązania wymagalne powyżej jednego roku wzrosły ze 168,7 mld do 193,3 mld zł, a ich udział w sumie bilansowej wzrósł z 13,1 do 14,4 proc.

Z drugiej strony, spadło tempo wzrostu kredytów mieszkaniowych i umocnił się złoty, co w efekcie doprowadziło do obniżenia udziału długoterminowych aktywów z 58,1 do 56,4 proc. Te korzystne dla jakości struktury bilansów zmiany są w dalszym ciągu niewystarczające do osiągnięcia optymalnej i bezpiecznej struktury finansowania długoterminowych aktywów. Instrumentami, które mogą wspomóc banki w pozyskaniu finansowania spełniającego wymogi płynnościowe są długoterminowe obligacje oraz listy zastawne. Niestety w tym względzie nasz sektor bankowy pozostaje daleko od osiągnięcia celu.

db3zigq

Polski rynek obligacji

Przez blisko dwie dekady polski rynek obligacji tkwił w marazmie. Większość podmiotów gospodarczych nie doceniała pozytywnego znaczenia tego instrumentu jako efektywnego środka służącego pozyskaniu finansowania. W ostatnich latach sytuacja nieco się poprawiła, również w sektorze bankowym, chociaż do stanu zadowolenia droga daleka. Obecnie rynek emisji obligacji tworzą tylko niektóre banki, a większość jest nieaktywna w tym względzie. W ostatnich trzech latach emisje obligacji przeprowadzało średnio 15 banków rocznie. Jak wynika z danych Fitch Polska S.A., na koniec 2012 r. wartość nominalna emisji bankowych dłużnych papierów wartościowych z terminem wykupu powyżej jednego roku wyniosła 44,4 mld zł. Po wyłączeniu z analizy obligacji strukturalnych Banku Gospodarstwa Krajowego na pozostałe dłużne papiery wartościowe banków (obligacje i listy zastawne) przypada 19,6 mld zł, tj. o 25 proc. więcej niż rok wcześniej i o 58 proc. więcej niż w 2008 r. Z tej kwoty na obligacje własne przypada 16,5 mld zł, a na listy
zastawne 3,1 mld zł. Dynamika wzrostu jest imponująca, jednak środki pozyskane z emisji obligacji własnych w dalszym ciągu nie są istotnym czynnikiem finansowania działalności banków w Polsce. Dotychczas kwoty pozyskane ze sprzedaży obligacji służyły bankom głównie w stabilizowaniu płynności, a nie budowaniu długookresowej strategii finansowania.

Listy zastawne

Rynek listów zastawnych w Polsce można określić jako szczątkowy. W tym względzie zdecydowanie wyprzedzają nas niemal wszystkie kraje Unii Europejskiej. Rynek węgierski jest 10 razy większy od naszego, a niemiecki – 1000 razy. Gdy zaczną obowiązywać bazylejskie normy płynności długoterminowej NSFR, listy zastawne mogłyby być skutecznym narzędziem pozwalającym na zmniejszenie ryzyka sektora bankowego. Instrumenty te charakteryzują się niskim ryzykiem inwestycyjnym ze względu na solidne zabezpieczenia w postaci hipotek na istniejących nieruchomościach. Mogą więc odegrać pozytywną rolę w rozwoju rynku kredytowego, oczywiście pod warunkiem, że nie będą miały miejsca wynaturzenia, jak w USA, które przyczyniły się do ostatniego kryzysu finansowego. Doświadczenia zebrane na takich rynkach, jak niemiecki czy duński, pokazują, że listy zastawne mogą być idealnym narzędziem refinansowania portfeli kredytowych o długim terminie wymagalności.

Wg KNF udział listów zastawnych w refinansowaniu kredytów hipotecznych w Polsce wynosi zaledwie 0,8 proc., natomiast w odniesieniu do całości refinansowania banków stanowi 0,14 proc. wobec 20 proc. w Unii Europejskiej.

Obecnie jedynymi emitentami listów zastawnych w naszym kraju są BRE Bank Hipoteczny oraz Pekao Bank Hipoteczny. Na koniec 2012 r. wartość nominalna listów zastawnych wyniosła odpowiednio 2 240 882 tys. zł oraz 883 290 tys. zł.

db3zigq

– Zdecydowaną większość, bo aż 81 proc. listów zastawnych, zakupiły banki, a pozostałe znalazły się w portfelach funduszy emerytalnych i funduszy inwestycyjnych – podał Fitch Polska w raporcie.

Konkurencją dla banków hipotecznych są banki uniwersalne, które również udzielają kredytów hipotecznych, jednak przy mniejszych rygorach w zakresie współczynnika LTV.

Rynek publicznych notowań

Niewykorzystaną w pełni szansą na pozyskanie kapitału dłużnego, a przy tym dającą możliwość pozycjonowania marki banku, jest rynek Catalyst prowadzony przez Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie i spółkę BondSpot. Na koniec maja br. notowano na nim obligacje 7 banków komercyjnych i 22 banków spółdzielczych, przy czym wartość wszystkich serii obligacji tych instytucji wyniosła 33,78 mld zł. Jednak struktura rynku jest zniekształcona, bowiem 28,30 mld zł (niemal 84 proc.) z tej kwoty przypadało na obligacje infrastrukturalne Banku Gospodarstwa Krajowego. Wartość obligacji pozostałych banków komercyjnych wyniosła 4,95 mld zł, a obligacji banków spółdzielczych – 0,53 mld zł. Kupony odsetkowe obligacji banków komercyjnych (z wyłączeniem BGK) zawierały się w przedziale 5,12–8,51 proc., a średnie oprocentowanie wyniosło 7,26 proc. W efekcie rentowność tych walorów liczona dla okresu do wykupu kształtuje się na poziomie 7 proc. Jeszcze bardziej atrakcyjne są obligacje banków spółdzielczych, bowiem ich średnia
rentowność jest o 0,3 punktu procentowego wyższa. Przewaga rentowności obligacji banków nad oprocentowaniem rocznych lokat wynosi około 3 punktów procentowych.

db3zigq

Wartość listów zastawnych notowanych na Catalyst wynosiła na koniec maja 3,02 mld zł oraz 20 mln euro. Natomiast średnie oprocentowanie listów zastawnych nominowanych w złotych było niższe niż obligacji i wynosiło 4,7 proc., a nominowanych w euro – 2,1 proc.

Szanse i bariery rozwoju

Obligacje stanowią wygodne narzędzie finansowania działalności kredytowej, bowiem to emitent ustala takie warunki zaciąganej pożyczki, jak: termin wykupu, częstotliwość i wysokość wypłat odsetek, poziom zabezpieczenia i status ewentualnego podporządkowania. Analizując oprocentowanie obligacji własnych banków na przykładzie tych notowanych na Catalyst, widzimy, że godzą się one nieraz słono płacić za długoterminowy kapitał. Dowodzi to postrzegania obligacji jako wartościowego elementu finansowania długoterminowego. Obecny model finansowania wieloletnich kredytów z wykorzystaniem krótkoterminowych depozytów jest nie do zaakceptowania i utrzymania w dłuższym okresie, szczególnie wtedy, gdy na rynkach finansowych panuje niepewność, brak zaufania i wysoka zmienność. W tej sytuacji wypełnienie wymogów norm płynnościowych NSFR to nie tylko formalny obowiązek wobec nadzorcy, lecz również gwarancja stabilności finansowej.

Za zgodą KNF banki mogą zaliczyć środki pozyskane z emisji długoterminowych obligacji, mających status zobowiązania podporządkowanego, do funduszy własnych lub uzupełniających. Pozwala to na poprawę adekwatności kapitałowej.

db3zigq

Na koniec pierwszego kwartału br. średni współczynnik wypłacalności dla krajowych banków komercyjnych z oddziałami zagranicznymi wynosił 15,40, a dla banków spółdzielczych 13,86. Natomiast współczynnik Tier 1 – odpowiednio 13,86 oraz 13,08. Jak widać, sytuacja płynnościowa sektora jest dobra, co jednak nie oznacza, że nie ma zagrożeń. Dla inwestorów obligacje banków stanowią interesującą alternatywę inwestycyjną, pomimo że wynikające z nich zobowiązania nie są zabezpieczone, w przeciwieństwie do depozytów ubezpieczonych do kwoty równoważnej 100 tys. euro. Banki funkcjonujące w Polsce są postrzegane jako podmioty bezpieczne, stąd inwestorzy mogą zaakceptować brak zabezpieczeń obligacji, jak również status zobowiązania podporządkowanego. Jak wynika z danych KNF, udział obligacji podporządkowanych w całym rynku obligacji własnych banków jest niewielki – biorąc pod uwagę okres ostatnich pięciu lat, stanowił średnio 20 proc. Obligacje banków charakteryzują się zazwyczaj długimi terminami wykupu, co wymaga
ustalenia wyższych kuponów odsetkowych. W efekcie wyższy koszt pozyskania kapitału ma negatywny wpływ na wynik finansowy.
Konkurencję dla banków stanowią przedsiębiorstwa oferujące obligacje korporacyjne o wyższym oprocentowaniu, a jednocześnie krótszych terminach do wykupu. Inwestorzy silnie zmotywowani na zyski ignorują wyższe ryzyko takich papierów, które jest w wielu przypadkach ograniczane poprzez ustanowienie zabezpieczeń.

Pozyskiwanie kapitału dłużnego za granicą poprzez emisje euroobligacji jest obarczone wyższymi kosztami i ryzykiem, lecz nie można zrezygnować z tego źródła.

Trudna sytuacja w europejskiej gospodarce ma negatywny wpływ na sektor bankowy. Należy więc liczyć się z dalszymi ograniczeniami finansowania, jakie płynęło latami do wielu banków od zagranicznych podmiotów dominujących. Ponadto coraz silniej odczuwalne są skutki spowolnienia w naszej gospodarce. Rośnie więc ryzyko narastania problemów w zarządzaniu długoterminową płynnością. W konsekwencji spowoduje to zdestabilizowanie, na razie całkiem dobrze funkcjonującego, polskiego sektora bankowego.

Jan Mazurek

db3zigq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
db3zigq