Dopłaty do nawozów. Kowalczyk: niespotykana skala pomocy
Pomoc rolnikom ws. dopłat do nawozów jest w "niespotykanej skali" - zapowiedział Henryk Kowalczyk, minister rolnictwa. - Gdyby rolnicy nie stosowali nawozów, nastąpiłby spadek plonów, co - w obecnej sytuacji w Ukrainie - mogłoby zachwiać bezpieczeństwem żywności globalnie - ocenił wicepremier.
08.04.2022 | aktual.: 08.04.2022 15:49
Kowalczyk przyznał, że trudny okres dla rolnictwa nastąpił jesienią ubiegłego roku, kiedy nastąpił wzrost cen gazu, a to z kolei spowodowało wzrost cen nawozów. Dodatkowo - jak mówił - przez wiele tygodni utrzymywał się bardzo trudny okres na rynku wieprzowiny.
Minister przypomniał, że polski rząd wnioskował na początku stycznia "o pozwolenie na uruchomienie pomocy dotyczącej nawozów". - Był to wniosek bardzo ogólny (...), tak musiało na tym etapie być. Cieszymy się bardzo, że to Polska była tym inicjatorem i spowodowała impuls, jeśli chodzi o wydanie przez Komisję Europejską tymczasowych ram kryzysowych - powiedział podczas briefingu prasowego z udziałem komisarza UE ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Henryk Kowalczyk poinformował, że Polska później złożyła "już bardzo konkretną propozycję przyjętą uchwałą Rady Ministrów i projektem rozporządzenia dotyczącego sposobu i mechanizmu pomocy i dopłat do nawozów".
Cztery miliardy złotych pomocy
- Ta propozycja była złożona faktycznie w momencie, kiedy jeszcze nie było tych ram kryzysowych. Stąd 20 marca myśmy złożyli wtedy, a 24 marca zostały wydane tymczasowe ramy kryzysowe. Wobec tego naturalne jest, że te podstawy prawne do wnioskowania o dopłaty do nawozów się zmieniły. Stąd modyfikacja tego wniosku i powtórzenie go - oczywiście powołując się na inne podstawy prawne 6 kwietnia. Czyli natychmiast po konsultacji z Komisją zmieniliśmy uzasadnienie i podstawy prawne do ubiegania się i o zgodę na możliwość dopłat do nawozów i taki wniosek wyszedł" - wyjaśnił minister rolnictwa i wicepremier.
W ocenie Kowalczyka wsparcie dla rolników dotyczące dopłat do nawozów "jest niespotykanej skali". - My zaprojektowaliśmy pomoc o wielkości prawie 4 mld zł, a więc jest to kwota przekraczająca wszelkie inne dotychczasowe jakiekolwiek formy wsparcia" - ocenił. Przekonywał, że warto udzielić rolnikom takiego wsparcia, nawet jeśli ono jest kosztowne".
"Gdyby rolnicy nie stosowali nawozów, nastąpiłby spadek plonów, co - w obecnej sytuacji w Ukrainie, kiedy grozi nam nieobsiewanie pól, kiedy grozi nam spadek produkcji zbóż w Ukrainie - mogłoby zachwiać bezpieczeństwem żywności. Nie Polski i nie Unii Europejskiej, bo tutaj jesteśmy samowystarczalni (...), ale jednak musimy pamiętać o tym, że bezpieczeństwo żywnościowe to jest bezpieczeństwo globalne" - tłumaczył.
Jego zdaniem zmniejszenie lub uniemożliwienie eksportu z Ukrainy do krajów arabskich i Afryki Północnej może zakłócać rynek. Dlatego Kowalczyk uważa, że ważne jest, aby w Unii Europejskiej i w Polsce szczególnie, nie nastąpił znaczący spadek plonów.
"Zdajemy sobie sprawę z tego, że pewnie wszystkich skutków nie uda się zlikwidować, ale ta ogromna pomoc, która trafi, która będzie łagodziła skutki wojny w Ukrainie, jest dla rolnictwa ważna" - powiedział Kowalczyk.
Eksperci ostrzegają przed drożyzną
Rosyjska agresja na Ukrainę przełoży się na wzrost inflacji. Średnioroczny wzrost cen w 2022 r. w Polsce sięgnie 10,8 proc. - wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego, opublikowanego trzy dni temu. Według ekspertów PIE najmocniej podrożeją żywność i energia. Poza zaburzonymi łańcuchami dostaw produktów żywnościowych, trzeba też wziąć pod uwagę spowodowane sankcjami ograniczenie eksportu nawozów.
- Zmniejszy ono dostępność, a tym samym podniesie koszt produkowanej żywności - wyjaśnił Jakub Rybacki. Ekspert dodał, że rosyjska agresja na Ukrainę wpłynęła też na wzrost oczekiwanych stóp procentowych w Polsce. - Jako kraj sąsiadujący z terenem objętym wojną możemy spodziewać się też pogorszenia struktury polskiego długu publicznego i zwiększenie kosztów jego obsługi. Oznacza to zwiększoną emisji obligacji krótkoterminowych a także wyższą rentowność polskich obligacji skarbowych – zaznaczył.