Dostaną 300 tys. zł za nadgodziny? Sąd stanął po stronie pracowników
Sąd Pracy w Olsztynie przyznał trójce pracownic 300 tys. zł za godziny nadliczbowe - poinformował na platformie LinkedIn adwokat dr Grzegorz Ilnicki. To kolejny wyrok w ostatnim czasie, który przyznał zatrudnionym rację w sporze z pracodawcą odnośnie nadgodzin.
"Prawo pracy pozwala na stosowanie zadaniowego czasu pracy, ale nie pozwala, aby zadania te były oderwane od norm czasu pracy" - podkreślił we wpisie dr Grzegorz Ilnicki.
Adwokat dodał, że czasowy rozkład pracy można precyzyjnie odtworzyć dzięki billingom z telefonu służbowego, zawartości skrzynki mailowej i danych z aplikacji firmowych. - Przypomina to często układania puzzli. Klientki z Olsztyna bardzo dobrze odnalazły się w tej układance - zaznaczył.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tajemniczy box" w Auchan. Oto co znaleźliśmy w środku
"Nie mam złudzeń, że będzie apelacja pozwanego" - dodał autor wpisu.
Pozwy za nadgodziny
O podobnej wygranej informowaliśmy w WP Finanse w kwietniu tego roku. Wówczas sąd w Grudziądzu uznał, że praca pani Joanny w weekendy to nadgodziny, a nie "zadaniowy czas pracy". Kobiecie zasądzono łącznie ponad 100 tys. zł. Sprawa została rozstrzygnięta w ciągu niespełna 10 miesięcy. Wyrok również nie był prawomocny.
Dr Grzegorz Ilnicki wskazywał, że pracodawcy chętnie sięgają po zadaniowy czas pracy. Problem polega na tym, że muszą umieć bardzo precyzyjnie policzyć, ile czasu potrzeba średnio na wykonanie zadań stawianych przed pracownikami. I z tej drugiej części, która także jest obowiązkiem, pracodawcy już się nie wywiązują.
Gdy pojawia się spór, taki jak ten, okazuje się, że sama wypłata wynagrodzenia zasadniczego nie jest wystarczająca. Pracodawca musi umieć wykazać przed sądem, że zadania, które dostał pracownik, były możliwe do wykonania w ciągu 8 godzin. Jeżeli firma ma niskiej jakości proces kadrowy, to sobie z tym nie poradzi – tłumaczył WP Finanse ekspert.
Na początku bieżącego roku również nauczycielka z Gryfic odniosła sukces w walce o uznanie swojego czasu pracy jako nadgodzin. Kobieta, która zajmowała się koordynacją wymiany zagranicznej uczniów, obliczyła, że tygodniowo pracowała ponad 40 godzin. Sprawa została skierowana do Sądu Najwyższego, który przyznał jej rację.
Według informacji podanych przez "Business Insider", nauczycielce języka angielskiego przyznano 18,5 tys. zł, co wraz z odsetkami wyniosło niemal 32 tys. zł. Po podzieleniu tej kwoty przez liczbę przepracowanych miesięcy, wynika, że nauczycielka powinna otrzymywać miesięcznie o 700 zł więcej.