Dramat emerytów. Na leki wydają pół emerytury
Polskie państwo dokłada pacjentom do leków śmiesznie niskie pieniądze, przez co tysiące schorowanych ludzi ledwo wiążą koniec z końcem. Muszą wybierać: albo jedzenie, albo leczenie. Wybierają to drugie i muszą zaciskać pasa, by mieć na leki, bez których umrą.
To straszne, ale nieraz wydatki - szczególnie starszych osób - na lekarstwa pochłaniają im dużą część renty czy emerytury. W takiej koszmarnej sytuacji znajduje się rodzina z Dąbrowy Górniczej. Maria (73 l.) i Andrzej (63 l.) Adamczykowie wydają na leki co miesiąc ok. 600 zł. Ta suma to połowa emerytury pana Andrzeja, ale aż 2/3 renty Pani Marii. - Musimy wydawać miesięcznie aż tyle na leki. Bez nich nie możemy żyć - żali się Andrzej Adamczyk.
On i jego żona utrzymują się z głodowych świadczeń. Ich opowieść sprawia, że na plecach cierpnie skóra, a w oczach szklą się łzy. Pani Maria ma I grupę inwalidztwa i początki Parkinsona. Ból kręgosłupa nie pozwala jej opuszczać mieszkania. Jej życie to nieustanne łykanie tabletek na wiele chorób, walka z bólem i przykucie do łóżka. Pani Maria ma 945 zł i 39 gr renty. Na same leki przeciwbólowe wydaje miesięcznie 140 zł. Do tego dochodzą te na wątrobę (40 zł), na tarczycę (20 zł), medykamenty na astmę (15 zł), na alergię (43 zł), a także leki nasercowe, uspokajające i na przewlekle zapalenie pęcherza. Łącznie na lekarstwa schorowana kobieta musi wydać 318 złotych.
Niewiele mniej wydaje jej mąż, bez którego życie straciłoby dla Pani Marii sens. To on opiekuje się domem. - Jedzenie i rachunki to co najmniej 500 zł miesięcznie - przyznaje zasmucony. Sam choruje m.in. na cukrzycę, ma problemu urologiczne i cierpi na bardzo bolesne przykurcze nóg. Za swoje leki miesięcznie musi wydać 252 zł.
Dziś w Fakcie polecamy też: W Poznaniu wywiozą gabaryty tylko raz w roku
