Dwie firmy powalczą o akcje Stoczni Gdynia
Firma Amber sp. z o.o. związana ze Złomreksem oraz Ray Car Carriers Ltd. Ramiego Ungara, izraelskiego biznesmena, pozostały na placu boju w walce o akcje Stoczni Gdynia SA.
30.01.2008 07:39
Do końca lutego ma zostać wyłoniony jeden inwestor, z którym prowadzone będą dalsze negocjacje. Decyzją Aleksandra Grada, ministra Skarbu Państwa, firma Marine Co sp. z o.o. z Gdańska przedstawiła najmniej interesującą ofertę i odpadła z rywalizacji o kupno stoczni.
_ Dobrze, że zakończył się kolejny etap prywatyzacji naszej firmy _- mówi Janusz Wikowski, doradca zarządu stoczni. _ Dwóch poważnych kontrahentów jest zainteresowanych nabyciem akcji. Świadczy to o tym, że stocznia nadal liczy się na rynku. Przedmiotem dalszych rokowań będzie w szczególności program rozwoju stoczni, obejmujący m.in. podwyższenie kapitału i inne zobowiązania inwestycyjne oraz sposoby ich zabezpieczenia. _
Amber to spółka związana ze Złomreksem z Poraja koło Częstochowy. Jest największym w Polsce dystrybutorem stali. Ma huty, odlewnie, walcownie. Właścicielem firmy jest Przemysław Sztuczkowski, obecnie jeden z najbogatszych Polaków. Ray Car Carriers Ltd. należy do Ramiego Ungara, izraelskiego biznesmena. Stocznia Gdynia produkuje od 1999 r. dla tej firmy ogromne samochodowce. Skarb Państwa chce sprzedać 9 mln 164 tys. 120 akcji firmy po 10 zł. Po zarejestrowaniu podwyższenia kapitału zakładowego stanowić będą one nie mniej niż 10 proc. kapitału zakładowego spółki. Tymczasem związkowcom ze stoczni sen z powiek spędza nieuchronnie zbliżający się termin, do którego prywatyzacja musi być zakończona. Jeżeli nie zostanie on dotrzymany, wówczas Unia Europejska może nakazać zwrot pomocy publicznej.
_ Stocznia nie ma czasu i to nie tylko wobec zobowiązań dotyczących Unii Europejskiej, ale też swoich pracowników _ - mówi Leszek Świętczak, przewodniczący Związku Zawodowego "Stoczniowiec". _ Nadal nie zostały wypłacone odprawy emerytalne i nagrody jubileuszowe. Dla pracowników najważniejsze są godziwe pensje. Dla nich nieistotne jest, która firma kupi stocznię. - Dobrym rozwiązaniem byłoby, gdyby te dwie firmy założyły konsorcjum. Może wtedy zdecydowanie szybciej doszłoby do prywatyzacji _ - dodał Jan Gumiński, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej.
_ Czerwiec to ostateczna data prywatyzacji, ale mam nadzieję, że dojdzie do niej wcześniej. Trzeba się spieszyć, bo czasu jest coraz mniej _ - powiedział Dariusz Adamski przewodniczący stoczniowej Solidarności.
Mariusz Jabłoński
POLSKA Dziennik Bałtycki