Dyrektywa tytoniowa dotknie również e‑palaczy. Za palenie mogą dostać spory mandat

E-palaczy czekają trudne czasy. Zmiany proponowane przez Ministerstwo Zdrowia spowodują, że palić będą mogli już tylko w specjalnie wyznaczonych palarniach. W innym wypadku e-palacz zapłaci mandat. Taki sam jak zwykły wielbiciel papierosów - 500 złotych.

Dyrektywa tytoniowa dotknie również e-palaczy. Za palenie mogą dostać spory mandat
Źródło zdjęć: © Fotolia | Teras Karina

22.01.2016 | aktual.: 25.01.2016 09:57

E-palaczy czekają trudne czasy. Zmiany proponowane przez Ministerstwo Zdrowia spowodują, że palić będą mogli już tylko w specjalnie wyznaczonych palarniach. W innym wypadku e-palacz zapłaci mandat. Taki sam jak zwykły wielbiciel papierosów, czyli aż 500 złotych.

Resort zdrowia wciąż pracuje nad projektem ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Dokument PiS przejął od poprzedników, Polska musi niebawem dostosować krajowe przepisy do tak zwanej unijnej dyrektywy tytoniowej. Jednak nowy rząd w kilku miejscach istotnie zaostrzył przepisy. Zmiany dotkną ponad milion osób, które standardowego papierosa wymieniły na jego elektroniczną wersję.

Ministerstwo Zdrowia tłumaczy w uzasadnieniu do ustawy, że stawia na "ochronę prawa niepalących do życia w środowisku wolnym od dymu tytoniowego lub pary pochodzącej z papierosów elektronicznych". I właśnie dlatego wszyscy e-palacze będą traktowani tak samo jak palący zwykłe papierosy. A to oznacza szereg konsekwencji.

Przede wszystkim palący papierosy elektroniczne nie będą mogli robić tego w miejscach publicznych - na przystankach, w autobusach czy restauracjach. Tak jak zwykli palacze będą musieli zamykać się w palarniach. Na dodatek - jak wynika z projektu z 12 stycznia - sprzedaż elektronicznych papierosów przez internet będzie zabroniona. Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, sprzedaż na odległość nie zapewnia odpowiedniej ochrony dzieci i młodzieży. Innymi słowy - to w sieci najłatwiej im kupić elektronicznego papierosa.

Ustawa nie oznacza jednak, że gorzej będą mieli tylko e-palacze. Zmiany czekają wszystkich: palących, sprzedających oraz nawet producentów. Kilka dni temu Polska Izba Handlu zorganizowała konferencję, na której pokazała, jak już niebawem będą wyglądać sklepowe półki.

"W sklepowych szafkach z papierosami nie będzie żadnej informacji o dostępnej ofercie, a opakowania, które się w niej znajdą, będą miały kilka centymetrów na nazwę marki i logo producenta. Całą resztę powierzchni opakowania zajmować będzie ostrzeżenie zdrowotne" - czytamy w informacji Polskiej Izby Handlu.

Zgodnie z artykułem 9b projektu ustawy, oznaczenia o szkodliwości palenia mają zajmować 65 procent powierzchni opakowania, a jednocześnie nie mogą zasłaniać znaku akcyzy. Poza informacją tekstową na opakowaniu pojawi się również kolorowy obrazek oraz informacje, gdzie można udać się po pomoc. Resztę może wykorzystać producent na umieszczenie swojego logo i nazwy papierosów. Jednocześnie papierosy mentolowe (które znikną po 2020 roku) nie będą mogły być oznaczone w żaden sposób. Izba pyta, w jaki sposób sprzedawca będzie wiedział, co sprzedaje, a kupujący co właśnie otrzymał?

Obraz

źródło: Polska Izba Handlu

"Implementacja dyrektywy tytoniowej, bez skorygowania wad z obecnego projektu, może spowodować bardzo poważne straty dla budżetu państwa oraz zaburzenia w handlu" - czytamy w stanowisku PiH.

Poza tym, zgodnie z przepisami, ze sklepów znikną papierosy smakowe. Zdaniem resortu daje to niektórym kupującym iluzję zdrowego wyboru, podczas kiedy tak nie jest.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (206)