Trwa ładowanie...

Dziennikarze i informatycy piją najwięcej alkoholu

Dziennikarze, informatycy, lekarze. To pracownicy, którzy piją najwięcej alkoholu.

Dziennikarze i informatycy piją najwięcej alkoholu
d49w88h
d49w88h

Specjaliści twierdzą, że najwięcej piją ci pracownicy, którzy są narażeni na największy stres. Po kieliszek sięgają osoby, które pracują pod presją czasu lub na których ciąży duża odpowiedzialność. Te osoby chodzą do baru po pracy albo przy alkoholu odstresowują się w domu. Jak mówią piwo lub lampka wina to jedyna metoda na relaks i spokojne zaśnięcie. W wielu przypadkach taka metoda prowadzi do alkoholizmu. Z sondażu, który przeprowadziliśmy w ub. roku wynika, że do codziennego picia alkoholu przyznali się: dziennikarze, lekarze, nauczyciele, informatycy.

- Z wielu badań i statystyk wynika, że po alkohol w Polsce najczęściej sięgają przedstawiciele mediów. Od jakiegoś czasu na liście najwięcej pijących pracowników znaleźli się przedstawiciele branży IT, to pracownicy, którzy wykonują projekty na konkretne terminy, wymaga się od nich szybkiej reakcji. Bardzo dużo piją pracownicy agencji reklamowych, menedżerowie kreatywni, copywriterzy. Wielu pracowników tej branży twierdzi, że żyje w takim stresie, że nie potrafi się odstresować bez alkoholu czy narkotyków. Do pracowników, często sięgających po alkohol należą też lekarze - twierdzi Joanna Podleska, psycholog społeczny, zajmuje się problemem uzależnienia od alkoholu wśród pracowników.

Z badań brytyjskiego ministerstwa zdrowia również wynika, że dziennikarze piją dużo więcej niż przedstawiciele innych zawodów. Angielski resort wskazuje, że statystyczny pracownik mediów konsumuje tygodniowo 44 jednostki alkoholu (jedna jednostka to 10 ml czystego etanolu - czyli równowartość pięciu butelek wina lub 11 litrów piwa). To niemal dwa razy więcej niż zalecają lekarze, według których mężczyzna nie powinien przekraczać 21 -28, a kobieta 14 - 21 jednostek tygodniowo. Na drugim miejscu listy najwięcej pijących zawodów w Wielkiej Brytanii uplasowali się przedstawiciele branży IT (piją o 10 jednostek mniej niż dziennikarze).

Psychologowie biją na alarm. Twierdzą, że nie potrafimy odpoczywać po pracy. Z polskich badań wynika, że ok. 70% pracowników pije, połowa z nich jest zagrożona alkoholizmem.

d49w88h

- Oczywiście nie każdy, kto pije wpada w alkoholizm. Niektórzy są bardziej podatni, inni mniej. Istnieje też coś takiego jak weekendowe picie lub weekendowy ciąg. Osoba, która bardzo ciężko pracuje cały tydzień, rozpoczyna pić w piątek wieczorem, by skończyć w niedzielę w wieczorem. Potem w poniedziałek idzie do pracy i jest wzorowym pracownikiem. Znam osoby, które tak żyją latami. Nie potrafią się inaczej odstresować. Często myślimy, że po ciężkim dniu mamy prawo wypić. To nic, że płaczą dzieci albo żona lub mąż martwią się. Często tłumaczymy sobie, że pijemy codziennie, bo codziennie mamy ciężki dzień - mówi Jarosław Ortęcki, psycholog, terapeuta uzależnień. - Nie ma nic złego w piciu piwa po pracy, ale gdy robimy to codziennie, powinniśmy się zastanowić. Pomyślmy, czy jesteśmy w stanie nie wypić alkoholu dziś wieczorem.

Niektórzy pracownicy twierdzą, że wpadli w alkoholizm przez innych pracowników. Adam jest prawnikiem w warszawskiej kancelarii. Codziennie chodził do baru po pracy.

- Nie mogłem nie iść. - twierdzi Adam Tarnowski, 37-letni prawnik. - To należało do dobrego tonu. W barze byli wszyscy, którzy się liczyli w firmie. Mogliśmy zdjąć krawaty i pogadać. Na piwo przychodził też szef. Wypicie z nim kufla było nobilitujące. Niestety wkrótce straciłem kontrolę. Gdy inni kończyli na jednym piwie, ja zamawiałem kolejne. Gdy wygrywałem sprawę w sądzie, do domu wracałem nad ranem. Byłem coraz częściej kompletnie pijany i niezdolny do pracy następnego dnia.

Adam wpadł w nałóg. Szef skierował go na leczenie pod groźbą zwolnienia z pracy. - Byłem pracoholikiem, chciałem być najlepszy w firmie. Tylko alkohol dawał mi wytchnienie i relaks. Im więcej pracowałem, tym więcej piłem. Nie piję od sześciu miesięcy. Po pracy idę od razu do domu - opowiada Adam.

d49w88h

Bogdan, spawacz ze Stoczni Gdańskiej, też musiał się leczyć.

- Myślałem, że jak nie pójdę z chłopakami po robocie na browara, to będą mnie traktować jak mięczaka. Inni potrafili wypić jedno piwo i wracać do żony. Ja jeszcze w autobusie popijałem. Potrafiłem przepić większość wypłaty. Trafiłem na odwyk. Od roku nie tknąłem piwa. Leczenie było dla mnie trudne i nie od razu przestałem pić. Łamałem się kilka razy.

Marta, inżynier z Krakowa, nie chodziła na piwo po pracy. Piła w domu. Najpierw tylko po dniach największego stresu.

d49w88h

- Przygotowywałam projekty dla kluczowych klientów naszej firmy. Zdarzało się, że nie spałam po trzy noce z rzędu, by zdążyć z oddaniem projektu. Gdy już mogłam wypocząć okazało się, że nie jestem w stanie. Nie mogłam zasnąć, czułam że dygoczę od kofeiny. Jedynym sposobem był alkohol. Tylko po drinku mogłam zasnąć. Oczywiście po jakimś czasie piłam każdego wieczoru i na jednym drinku się nie kończyło - opowiada Marta Tokarzewska.

Specjaliści wskazują, że wielkim, ale też utajonym problemem jest alkoholizm wśród lekarzy. W Polsce nie ma miarodajnych badań, które określiłyby, jaki procent środowiska lekarzy jest uzależniony od alkoholu. Nie wiadomo ilu lekarzy pija sporadycznie w pracy, ilu jest objętych terapią antyalkoholową. Portal medyczny Esculap zamieścił na swoich stronach ankietę z pytaniem: „Czy zetknąłeś się kiedyś bezpośrednio w swoim otoczeniu z problemem alkoholizmu wśród lekarzy?”. Na ponad tysiąc badanych aż 517 odpowiedziało: „Tak, w wielu sytuacjach”. „Tak, w sporadycznych przypadkach” odpowiedziało 570 ankietowanych.

d49w88h
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d49w88h