EB wróciło do sklepów okrężną drogą
EB wróciło na polskie półki sklepowe. Kultowe piwo lat 90. można kupić w sklepach w Elblągu. Problem w tym, że producent oficjalnie nie sprzedaje tej marki w naszym kraju.
20.05.2013 | aktual.: 22.05.2013 09:53
Jak pisze portal Elblag.net, w lokalnych sklepach w tym mieście można kupić EB. Cena sięga jednak aż 6 zł. Wszystko dlatego, że piwo - choć produkowane w browarze w Elblągu - do sklepów w tym mieście trafia... z Niemiec.
- Nigdy nie przestaliśmy warzyć EB. Eksportujemy je do wielu krajów, między innymi do Niemiec i Stanów Zjednoczonych - mówi Sebastian Tołwiński z Grupy Żywiec, do której należy marka.
EB było pierwszym w naszym kraju piwem, po które popędziliśmy po intensywnej kampanii reklamowej. Okocim, Żywiec czy Lech istniały w naszym kraju od lat. EB powstało natomiast w 1993 roku i niemal z miejsca stało się najpopularniejszym złocistym trunkiem w Polsce. Slogan "Czas na EB", hity list przebojów wykorzystywane w spotach i kontrowersyjne kampanie reklamowe zrobiły swoje. Gdy jednak z podobnych metod promocji zaczęły korzystać też inne browary, czas EB się skończył.
- Możliwości rozwoju tej marki się wyczerpały. Pomimo wielokrotnych prób, naszych szczerych chęci i poczynionych przez nas dużych inwestycji finansowych, zmierzających do przywrócenia świetności marce EB, ta nigdy nie odzyskała swojej poprzedniej pozycji rynkowej w Polsce - tłumaczy Sebastian Tołwiński.
W 1999 roku Grupa Żywiec próbowała wskrzesić markę. W reklamach wykorzystano najpierw trio aktorów: Olafa Lubaszenkę, Artura Żmijewskiego i Macieja Kozłowskiego. Gdy i to nie pomogło, zatrudniono Jeana Reno. Program rewitalizacji marki, na który podobno wyłożono 50 mln zł, jednak się nie powiódł. W 2003 roku zaprzestano dystrybucji na rynku polskim.
Reklama EB z 200 roku
Dziś Grupa Żywiec nie chce wracać do EB. Bo choć markę pamiętamy, to nie znaczy, że popędzimy ją kupować. I to masowo. Na przykład Carlsberg ostatnio odświeżył kultową reklamę Okocimia. W latach 90. to piwo kojarzyło się wyłącznie z "Mariolą o kocim spojrzeniu". Do sloganu powrócono pół roku temu.
- Kampania wizerunkowa w niezbyt dużym stopniu przełożyła się na wzrost sprzedaży. Nie spełniła naszych oczekiwań - zdradza Melania Popiel, rzeczniczka Carlsberg Polska.
Po niewypale z powrotem Marioli postanowiono Okocimia nieco "odmłodzić". Obecnie reklamuje je Zbigniew Bartman, jeden z najlepszych polskich siatkarzy. Kilka lat temu Carlsberg także na zasadzie próby wprowadził na rynek Okocim Palone. Pomimo intensywnej kampanii nie udało się przekonać Polaków do tego typu piwa. Co ciekawe, jest ono jednak nadal produkowane, ale... w Indiach!
- Tam to jest prawdziwy hit sprzedażowy. Dostajemy nawet sygnały od Polaków, którzy zwiedzali Indie i w tym egzotycznym kraju na sklepowej półce zobaczyli Okocim Palone. Na razie nie ma planów, by wrócić z dystrybucją tego piwa w Polsce. To już temat zamknięty - mówi Melania Popiel.
Błędy na swoim koncie ma też największy w naszym kraju producent piwa. Kompania Piwowarska w 2005 roku wprowadziła na rynek Dog in the Fog. Piwo miało tak samo niecodzienne metody promocji, jak nazwę. Skorzystano z reklamy drażniącej, w której nie wiadomo jaki produkt jest reklamowany. W największych miastach zorganizowano fleshmoby, w których ludzie chodzili po ulicach ze smyczą, ale bez psów. O sprawie w alarmujący sposób poinformowała nawet publiczna telewizja.
Po kilku latach marka zniknęła z rynku. Ostatnio na portalach społecznościowych pojawiły się apele nawołujące KP do wznowienia sprzedaży Dog in the Fog. - Nie mamy planów wznowienia sprzedaży tego piwa. Nie chcemy wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. Sprzedaż okazała się za mała. Po osiągnięciu pewnego poziomu, zaczęła spadać - mówi Wojciech Mrugalski z biura prasowego Kompanii Piwowarskiej.
Piwo w szczytowym momencie zdobyło 1 proc. udziałów w rynku. I choć przynosiło zysk, to uznano, że to za mało.
Czasami jednak wznowienia produkcji dawnej marki ma sens. Najlepszy przykład to Frugo. Napój, który był hitem w latach 90., w XXI wieku przestał być produkowany. Przed dwoma laty prawo do marki wykupił Wiesław Włodarski i jego firma FoodCare (marki Gellwe, Black, Fitella). Frugo wprowadził do szerokiej dystrybucji, a w telewizji ponownie pojawiły się reklamy napoju sprzed kilkunastu lat.
Rewitalizacja marki okazała się prawdziwym hitem. Sprzedaż zaskoczyła samego producenta, a napoje w łudząco podobnych butelkach zaczęła sprzedawać nawet konkurencja z Maspeksu. FoodCare postanowił natomiast skorzystać z okazji i pod marką Frugo wprowadził na rynek lody i cukierki. Ostatnio Wiesław Włodarski poinformował, że z Frugo wybiera się aż do Stanów Zjednoczonych. Smak pozostanie ten sam. Zmieni się tylko wielkość butelki. Amerykanie lubią większe objętości.