Efekt tsunami osłabł na walutach. Straty w Japonii mniejsze niż się obawiano
Jen tylko nieznacznie osłabł względem dolara we wtorek.
22.11.2016 | aktual.: 22.11.2016 10:57
Mimo silnego trzęsienia ziemi w północnej Japonii w poniedziałek wieczorem polskiego czasu i półtorametrowej fali tsunami w pobliżu Fukuszimy, jen tylko nieznacznie osłabł względem dolara we wtorek. Tracił, ale w poniedziałek, względem między innymi euro i funta. Szkody dla gospodarki Japonii nie wyglądają na uciążliwe.
Trzęsienie ziemi o sile 7,4 w skali Richtera w Japonii spowodowało nawet odwrotną reakcję rynku we wtorek. Inwestorzy zamiast wyprzedawać jena, zaczęli go odruchowo skupować. Japońska waluta uważana jest za bezpieczną przystań i w sytuacjach klęsk naturalnych rynek patrzy na nią przychylniejszym okiem. Nawet mimo tego, że klęska dotknęła właśnie Japonię.
Duże ruchy w dół na jenie miały miejsce w poniedziałek wieczorem, jednak bardziej widoczne były w zestawieniu z euro, czy funtem brytyjskim, do których jen stracił odpowiednio 0,3 proc. i 1,1 proc. Względem dolara od ubiegłego tygodnia jen praktycznie nie stracił nic.
Notowania jena względem dolara i euro src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1479720614&de=1479831000&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=USDJPY&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=EURJPY&colors%5B1%5D=%23e823ef&w=605&h=284&cm=1&lp=1"/>
Wiązać to trzeba z ogólną korektą na dolarze, który od wyboru Trumpa zaliczył ostre wzrosty i teraz jest to weryfikowane przez rynki.
Tsunami okazało się mieć mniejszą skalę, niż początkowo się obawiano. Fale 70 km od Fukuszimy, czyli epicentrum trzęsienia ziemi, co prawda doszły do 1,4 metra wysokości i uszkodziły urządzenia chłodzące w elektrowni atomowej Fukuszima Daini, a jej praca została przerwana, jednak wkrótce potem ogłoszono, że dokonano ponownego uruchomienia.
Kolejne wiadomości informowały o braku ofiar śmiertelnych. Okazało się, że zagrożenie nie jest wbrew pozorom duże i nie zaszkodzi mocno gospodarce.
Zawieszenie produkcji w znajdującej się w tym mieście fabryce zgłosił m.in. Nissan Motor. Pracę przerwały też inne zakłady produkcyjne. W morze wypłynęły statki z portów morskich. Fale wdarły się jednak do niektórych rzek, niszcząc część kutrów rybackich. Zatrzymane zostały też kursy na liniach kolejowych.
Region obecnej katastrofy jest ten sam, co w 2011 roku, kiedy doszło do zniszczeń w elektrowni atomowej. Wszystkie elektrownie w regionie zostały wtedy wyłączone i Japonia miała problemy z dostępnością energii elektrycznej.