Ekspert: otwarcie danych publicznych może przynieść gospodarce miliardy
Otwarcie i ponowne wykorzystanie danych publicznych przez biznes może przynieść miliardy gospodarce i oszczędności w administracji; Polska ma tu duży potencjał, ale go marnuje - ocenia dr Maciej Bukowski z Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych (WISE).
30.01.2015 12:25
"Państwa zbierają bardzo dużo danych, np. o naszym zdrowiu, o klimacie i pogodzie, przestępczości, działalności sądownictwa, ruchu drogowym. W publicznych zasobach znajdują się ogromne ilości informacji, a ich posiadacze często sami nie wiedzą, co mają, albo że to, co mają, może być dla kogoś atrakcyjne. Tymczasem te dane mają ogromny potencjał dla gospodarki" - powiedział PAP Bukowski, który jest współautorem badania dot. wykorzystania dużych zbiorów danych (Big Data) i otwartych danych w Europie.
Jak mówił, do tej pory dostęp do informacji publicznej kojarzył się przede wszystkim z kwestiami jawności i kontroli nad poczynaniami rządzących - uznawano go przede wszystkim za prawo polityczne. Jednak w nowym ujęciu bardzo istotna stała się kwestia ponownego wykorzystania informacji publicznej, traktowanego jako prawo gospodarcze i społeczne.
Przykładem takiego wykorzystania danych są np. serwisy mapowe, takie jak google.maps, które powstają na bazie danych kartograficznych udostępnianych przez państwo. Albo serwisy takie jak polski jakdojadę.pl, wykorzystujący rozkłady jazdy transportu publicznego. Z kolei np. amerykańska firma aWhere, wykorzystując dane meteorologiczne i rolnicze, stworzyła rozwiązania, które pozwalają lepiej planować produkcję rolną.
Z szacunków przeprowadzonych przez WISE wynika, że potencjał dużych zbiorów danych i otwartych danych w wypadku Europy sięga prawie 2 proc. PKB w perspektywie najbliższych 10-15 lat. "Ma to potencjał zwiększenia dochodów od 300 do 500 euro na mieszkańca, czyli całkiem sporo. Możliwe zyski tylko z otwarcia danych publicznych będą nieco mniejsze, ale także istotne, bo sięgają 10 mld euro" - mówił ekonomista.
Jego zdaniem Polska będzie miała jednak problem z wykorzystaniem tego potencjału, bo działania władz nie są transparentne, a przez to trudno dotrzeć do dostępnych danych.
"Mamy też np. wielkie zbiory archiwów państwowych, które są praktycznie niedostępne. Tu nie chodzi nawet o to, że ludziom nie chce się iść do biblioteki, ale że nie wiedzą, że jakieś dane istnieją. Tymczasem np. całe zbiory Biblioteki Kongresu USA zostały wczytane przez systemy rozpoznające pismo, dzięki czemu można je przetwarzać na nowe sposoby. Pozwoliło to rozwinąć nowe gałęzie nauki, przeprowadzić badania o naszej kulturze czy gospodarce, o których się wcześniej nie śniło" - dodał Bukowski.
"Te dane często są, ale są ukryte. Albo jak są udostępniane, to w nieprzyjaznej do przetwarzania formie, np. jako zdjęcia papierowych dokumentów albo w nieedytowalnym formacie PDF, albo raz w jednym formacie, raz w innym. To w zasadzie uniemożliwia automatyzację przetwarzania tych danych, czyniąc je, de facto, bezużytecznymi dla biznesu. Podobnie, choć dane samorządu są teoretycznie dostępne w Biuletynie Informacji Publicznej, to każdy samorząd udostępnia je po swojemu, więc zebranie i przetworzenie tych danych w sposób zapewniający porównywalność jest niesłychanie trudne, jeśli nie wręcz niemożliwe" - ocenił ekspert.
Słowa Bukowskiego potwierdza raport "Rynek Produktów, usług i treści cyfrowych opartych na ponownym wykorzystaniu sektora publicznego w Polsce" także współautorstwa WISE. Po badaniach jego autorzy stwierdzili, że jeśli już polskie urzędy udostępniają informację publiczną, to jej jakość - z technicznego punktu widzenia - jest bardzo niska. Jak napisano, ponad 65 proc. udostępnionych rejestrów "cechuje się znikomą możliwością dalszego wykorzystania zawartych w nich danych (lub wymaga to znacznej pracy po stronie podmiotu wykorzystującego dane)", a danych wysokiej jakości "właściwie nie ma".
Tymczasem, jak wyliczają autorzy raportu, polska struktura administracyjna dysponuje mniej więcej 1,5 mln zbiorów informacji, chociaż z powodu rozproszenia działań ich ostateczna ewidencja jest niemożliwa.
Według raportu WISE dane publiczne powinno się udostępniać w postaci nadającej się do dalszego przetworzenia i wykorzystania. Mogą one mieć różną postać: danych liczbowych (np. dane meteorologiczne czy dane o finansach publicznych), tekstu (np. dane legislacyjne), obrazów (np. dane kartograficzne prezentowane w postaci bitmap generowanych przez serwery mapowe) czy nawet dzieł sztuki.
Według raportu wgląd i ponowne wykorzystanie danych publicznych daje przedsiębiorstwom pełniejsze informacje o ich otoczeniu, dzięki czemu są one w stanie poprawiać produktywność.
"Obejmuje to m.in. podejmowanie lepszych decyzji na podstawie wiadomości o innych podmiotach gospodarczych, sprawniejsze zarządzanie łańcuchami wartości i dokładniejsze szacowanie ryzyka. Jednocześnie otwartość informacji sektora publicznego, dzięki zwiększonej transparentności, oddziałuje na jakość usług świadczonych przez administrację publiczną, a dodatkowo przełamuje silosowość i poprawia koordynację jej jednostek" - napisano w raporcie.
"Drugim kanałem oddziaływania informacji sektora publicznego na gospodarkę jest obniżenie kosztów prowadzenia działalności gospodarczej na skutek m.in. łatwiejszego dostępu do informacji o regulacjach, funkcjonowaniu administracji publicznej i wymogach formalnych, a także do źródeł naukowych obniżających koszty działalności badawczo-rozwojowej. Na poziomie makroekonomicznym efekt ten prowadzi do uelastycznienia gospodarki na skutek obniżenia kosztów wejścia dla nowych podmiotów. Zwiększa się zdolność gospodarki zarówno do dostosowywania się do zewnętrznych wstrząsów, jak i rozwoju nowych, efektywniejszych modelów" - podkreślają badacze. Oszacowali oni obecny wpływ tego sektora na polską gospodarkę na 2,6 mld zł, czyli 0,2 proc.
Zdaniem dr. Bukowskiego otwieranie danych publicznych do ponownego wykorzystania stopniowo w Polsce postępuje, gdyż wiele istotnych zbiorów zostało zdigitalizowanych, np. księgi wieczyste czy Krajowy Rejestr Sądowy.
"Dzieje się to jednak zbyt wolno, a polska administracja i biznes nie tylko nie wykorzystuje potencjału gospodarczego tkwiącego w danych publicznych, ale nawet często go sobie nie uświadamia" - podsumował ekonomista. (PAP)
mww/ mok/ abr/