EUR/USD – wczorajszy wzrost mógł być pułapką?

Czwartkowa sesja przyniosła osłabienie złotego, ale nie tak znaczące. Po południu za euro płacono 4,3950 zł, za dolara 3,1950 zł , a za franka blisko 2,8930 zł. Podjęta w międzyczasie próba trwałego naruszenia poziomu 4,40 zł za euro nie była udana.

EUR/USD – wczorajszy wzrost mógł być pułapką?
Źródło zdjęć: © FIT DM

21.05.2009 16:47

Widać, że część inwestorów nie kwapi się do wyprzedaży polskiej waluty, licząc na to, że obserwowana na giełdach korekta spadkowa będzie krótkotrwała (co wcale nie musi się sprawdzić). Kilka dni temu w jednym z komentarzy wspominałem o dużych pokładach optymizmu i powolnym odwracaniu trendu.

Opublikowane o godz. 14:00 dane NBP o kwietniowej inflacji bazowej netto pokazały jej wzrost do 2,6 proc. r/r z 2,5 proc. r/r w marcu, co w zasadzie przekreśla możliwość obniżki stóp procentowych w tym miesiącu. Opublikowane o tej samej porze zapiski z kwietniowego posiedzenia RPP nie wniosły w zasadzie nic nowego. Kolejne kluczowe dane makro poznamy dopiero we wtorek – będzie to kwietniowa stopa bezrobocia i dynamika sprzedaży detalicznej. Dzień później RPP podejmie decyzję ws. stóp procentowych, a w piątek GUS poda szacunki dotyczące wzrostu PKB w I kwartale.

Na rynku EUR/USD dzisiaj warte uwagi były odczyty indeksów PMI ze strefy euro, które w maju okazały się być lepsze od oczekiwań (wskaźnik composite wzrósł do 43,9 pkt. wobec prognozowanych 42,3 pkt.). Chwilę po ich publikacji byliśmy świadkami nieznacznego naruszenia wczorajszego wieczornego maksimum i ustanowienia nowego na 1,3837. Wskazywany rano jako silny opór, poziom 1,3840 nie został jednak pokonany. Chwilę później rynek dość szybko spadł poniżej 1,38, co było reakcją na silny spadek notowań GBP/USD. Nie była to bynajmniej reakcja na opublikowane dane o kwietniowej sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii, które były nieco lepsze od oczekiwań.

Na inwestorów jak grom z jasnego nieba spadła informacja o obniżeniu przez agencję S&P perspektywy ratingu Wielkiej Brytanii ze stabilnej do negatywnej, co może w przyszłości zagrozić utracie prestiżowych „literek” AAA. Decyzję uzasadniono rosnącymi obawami, co do wysokości zadłużenia i niepewnej sytuacji gospodarczej. Na rynku natychmiast pojawiły się spekulacje, kto może być następny. Coraz więcej analityków wskazuje na Stany Zjednoczone i słusznie, chociaż nie wydaje się, aby doszło do tego aż tak szybko (może za kilka miesięcy).

Wracając do danych, te o cotygodniowym bezrobociu z USA o godz. 14:30 nie zaskoczyły (odczyt wyniósł 631 tys. wobec prognozy na poziomie 630 tys.), a wskaźnik Philly FED opublikowany o godz. 16:00 (początkowo błędnie) wyniósł w maju -22,6 pkt. przy prognozie na poziomie -18,0 pkt. O godz. 15:00 doszło już do próby naruszenia w dół poziomu 1,3735, która nie była udana (rynek szybko zawrócił w górę po ustanowieniu minimum na 1,3730). Widać jednak, że zakreślony rano scenariusz dla złotego i EUR/USD zaczyna być realizowany. W efekcie poziom 1,3735 może zostać wyraźnie przełamany w dół jeszcze dzisiaj, jeżeli handel na Wall Street zakończy się na minusach.

Marek Rogalski, analityk DM BOŚ S.A.

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
złotykursdolar
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)